Podobno o naszej cywilizacji i historii jej postępie da się opowiedzieć przy użyciu metafory trzech fal. Tak twierdził amerykański uczony Alvin Toffler, dowodząc, że zdobycze technologiczne zawdzięczamy kilku procesom. Pierwsza fala – agrarna – upowszechniła rolnictwo i stacjonarny tryb życia. Druga – przemysłowa – zaopatrzyła nas w elektryczność oraz w nowe środki transportu i masowej komunikacji. Teraz przez nasze życie społeczne przetacza się trzecia fala, która zapoczątkowała czwartą rewolucję technologiczną.
Przemysł 4.0 to kolejny milowy krok w rozwoju innowacyjnych technologii. Po epoce pary, elektryczności czy komputerów, mamy do czynienia ze zdobyczami internetu.
Przemysł 4.0 uśmiercił kilka marek
Kilka marek przegapiło nadejście czwartej rewolucji technologicznej. Dziś już nie produkuje się samochodów Pontiac, nie ma sieci wypożyczalni filmów Beverly Hills Video, dawno zbankrutowała firma Polaroid oferująca natychmiastowe zdjęcia z aparatu, a fińska Nokia zlekceważyła moment wejścia smartfonów na rynek i roztrwoniła ogromny kapitał biznesowy.
Powyższe przykłady uświadamiają, że niektórym potentatom trudno się odnaleźć w świecie 4.0. Tam rządzą start-upy, czyli nowo powstałe firmy, które działają krótko, promują innowacyjne pomysły, inwestują w rozwój i zależy im na globalnym zasięgu. To one rewolucjonizują rynek i przynoszą rozgłos swoim markom. Facebook, Uber, Spotify czy Dropbox osiągnęły i wizerunkowy, i gospodarczy sukces.
Z danych firmy PitchBook wynika, że od 2014 roku liczba startupów na globalnym rynku wzrosła aż trzykrotnie. Tylko w ubiegłym roku przybyło 57 nowych firm tego typu. Ich wartość wyceniono na minimum miliard dolarów.
Nie wszyscy duzi gracze mają jednak taki problem i ich marka wciąż trwa na rynku, mimo wszelkich zawirowań.
- Firma P&G przechodziła już niejedną rewolucję technologiczną. Część naszych marek ma ponad stuletnią historię. Uczyliśmy się, jak wykorzystywać prasę codzienną, by zapraszać konsumenta do świata naszych marek za pośrednictwem reklamy prasowej. Później, jak korzystając z sygnału radiowego, opowiadać o naszych markach, podczas emitowanej w radio opery mydlanej. I w końcu, jak wykorzystać obraz, ruch i dźwięk, które dała nam telewizja, by zaangażować odbiorców w zupełnie nowy sposób – mówiła podczas Forum IAB 2018 Małgorzata Rokita, dyrektor marketingu Procter & Gamble w Europie Centralnej.
Małgorzata Rokita, dyrektor marketingu Procter & Gamble w Europie Centralnej
Polskie start-upy dadzą 50 tys. miejsc pracy
Przyszłość należy więc nie tyle do nowych, czy starych firm, ale przede wszystkim innowacyjnych przedsiębiorstw, które potrzebują partnerów biznesowych.
Z badań przeprowadzonych przez Deloitte wynika, że także w Polsce przybywa coraz więcej startupów. Ich wartość w 2023 roku może wynieść ponad 2 mld zł. To ma się też przełożyć na przeszło 50 tys. dodatkowych miejsc pracy.
Jak ze startupową konkurencją mają sobie poradzić firmy od dawna obecne na rynku? Ich atutem mogą być lata doświadczeń w budowaniu swojej marki oraz otwartość na ludzi. Bo w centrum biznesowej uwagi musi być człowiek.
– Marki powinny mówić o rzeczach ważnych i dotykać prawdziwych emocji, a także oferować produkty, które służą ludziom w tych istotnych momentach. Aby konsumenci chcieli z nami zostać i wracać do naszych produktów, musimy wsłuchiwać się w ich potrzeby, które w obliczu otaczających nas zmian, nieustannie ewoluują – przekonuje Małgorzata Rokita, dyrektor marketingu Procter & Gamble w Europie Centralnej.
Rozumieć ludzi, ulepszać życie
„Rozumieć ludzi, ulepszać życie” – to biznesowa dewiza P&G, zawierająca w sobie ideę służenia konsumentom, która nadaje sens istnienia firmie. Aby marka mogła cieszyć się powodzeniem klientów, musi spełniać kilka warunków. Po pierwsze – rozwiązywać codzienne problemy i wsłuchiwać się w potrzeby konsumentów, które nieustanie ewoluują, a następnie odpowiadać na nie, nie pozostawiając nikogo poza nawiasem. Po drugie – sprawiać, aby rzeczywistość dookoła stawała się prostsza i przyjemniejsza. Po trzecie – wywoływać pozytywne emocje. Przykładem marki, która zrodziła się z wsłuchiwania się w potrzeby konsumenta jest między innymi marka Pampers. Stworzona 50 lat temu, pieluszka powstała z obserwacji zmagań rodziców, stała się na nie odpowiedzią i dziś nadal służy rodzicom i ich dzieciom.
Marka to coś więcej niż przekaz reklamowy
Ale wpływ marki na konsumenta zależy również od jeszcze innych czynników. Klient chce wiedzieć, w co wierzą ludzie, którzy rekomendują dany produkt. Czy zachowują się etycznie prowadząc ten biznes? Czy dbają o ochronę środowiska oraz o wspólnotę, w której funkcjonują?
P&G buduje nie tylko samą markę, ale też cały kontekst społeczny, w ramach którego ona później funkcjonuje. Dlatego firma mocno zaangażowała się we wspieranie równouprawnienia kobiet. Przysłużyły się temu kampanie reklamowe wykorzystane do promocji produktów Pantene oraz Always – odpowiednio „Siła jest piękna” oraz „Like A Grl”.
- Dla nas ten temat jest ważny, nie tylko dlatego, że kobiety to nasze konsumentki, ale także dlatego, że połowa światowej populacji, ciągle nie ma równych szans w wykorzystaniu w pełni swojego potencjału. W wielu miejscach na świecie kobiety nie mają stałego dostępu do edukacji czy do ochrony zdrowia. Szybciej kończą edukację, schodząc z tej ścieżki bez osiągnięcia celu. Raport WEF pokazał, że tempo dochodzenia do niwelacji różnic bardzo się spowolniło i konieczna jest natychmiastowa reakcja. Realizacja potencjału kobiet to nie tylko działanie fair, ale także siła napędowa gospodarki. Zrównanie szans kobiet np. poprzez wyrównywanie płacy, za te samą pracę, miałoby wielotrylionowy wpływ na globalną gospodarkę. Marki zaś muszą stawać po stronie wartości, w które wierzą i mówiąc do całego świata, używać swojego głosu do ich promowania. My stajemy po stronie kobiet, budując w nich wewnętrzną pewność siebie i zachęcając do tego, żeby nigdy nie poddawały się w próbach osiągania sukcesów i podejmowania wyzwań –
podsumowuje dyrektor marketingu P&G.