Do niedawna realistyczne, ale teraz mogą być zbyt optymistyczne - tak założenia przyszłorocznego budżetu oceniają eksperci oraz niektórzy politycy. Budżet na przyszły rok zakłada, że gospodarka urośnie o 3,8 procent
Główny ekonomista banku Millennium, Grzegorz Maliszewski uważa, że budżet ma charakter wyborczy, ponieważ zakłada wzrost wydatków socjalnych. Chodzi między innymi o wyższe płace w sferze budżetowej czy jednorazowy dodatek dla emerytów i rencistów.
Ekspert zastrzega jednak, że wzrost wydatków nie podkopuje wiarygodności finansów publicznych.
Według ekonomisty szacunki ministerstwa finansów mogą być zbyt optymistyczne. Jeszcze kilka miesięcy temu prognozy resortu pokrywały się z szacunkami większości ekonomistów. Słabsze dane z miesięcy wakacyjnych powodują, że oczekiwanie przyśpieszenia wzrostu gospodarczego do 3,8 procent PKB wydaje się optymistyczne.
Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek podkreśla z kolei, że plan przyszłorocznych finansów jest napięty. Według niej osiągnięcie założonego wzrostu gospodarczego i inflacji będzie niezwykle trudne. Monika Kurtek zwraca też uwagę, że budżet będzie realizowany przez nowy rząd i prawdopodobnie zostanie znowelizowany.
Wcześniej obawy o założenia przyszłorocznego planu finansów publicznych wyrażał minister gospodarki, Janusz Piechociński. Jego zdaniem spowolnienie gospodarcze w Chinach i krajach postradzieckich może przełożyć się na Polskę.
W założeniach do budżetu zapisano też inflację w wysokości 1,7 procent oraz deficyt sięgający 54 miliardów 620 milionów złotych.