Gdy dostanę pełną dokumentację, ustawy i odpowiedź od marszałka, wówczas podejmę decyzję co do podpisania - mówi prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla "Gazety Polskiej". Zaznacza, że jego zdaniem marszałek Sejmu nie naruszył konstytucji przenosząc obrady do Sali Kolumnowej.
Prezydent pytany - w odniesieniu do ostatniego posiedzenia Sejmu - czy nie spodziewa się ataku ze strony opozycji, jeżeli podpisze ustawę budżetową, która była procedowana w Sali Kolumnowej, podkreślił, że dokonuje ocen prawnych. "Sam jestem prawnikiem, mam dostęp do specjalistów z Biura Prawa i Ustroju Kancelarii Prezydenta. Będziemy te procedury w szczegółach badali" - powiedział.
Duda przypomniał, że wystąpił do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z pytaniami na piśmie o to, czy było kworum i czy posłowie byli dopuszczeni do Sali Kolumnowej. "Gdy dostanę pełną dokumentację, ustawy i odpowiedź od marszałka, będziemy mogli to przeanalizować. I wówczas podejmę decyzję co do podpisania uchwalonych tam ustaw" - powiedział.
Prezydent zaznaczył, że marszałek w sytuacji uniemożliwienia obrad na sali plenarnej, mógł przenieść obrady. "Były takie przypadki. W moim przekonaniu nie ma tu naruszenia konstytucji" - zaznaczył.
Głosowanie nad budżetem w Sali Kolumnowej wzburzyło opozycję
Głosowanie odbyło się w Sali Kolumnowej, a nie w blokowanej przez posłów opozycji Sali Plenarnej, w chaotycznych warunkach. "To kpina z demokracji" - mówiła opozycja na temat warunków głosowania. Na sali znaleźli się właściwie tylko posłowie PiS i nieliczni z innych partii. Na salę nie zostały wpuszczone media. Więcej na ten temat czytaj TUTAJ.
Budżet 2017. Na ile jest realny?
Dochody budżetu państwa wyniosą ponad 325 mld zł, a wydatki - ponad 384 mld zł; maksymalny poziom deficytu nie przekroczy 59 mld 345 mln 500 tys. zł - zakłada ustawa budżetowa na 2017 rok.
Przyspieszająca gospodarka i inflacja mają pozwolić na sfinansowanie zaplanowanych wydatków, w tym na 500+ i obniżenie wieku emerytalnego - takie są założenia budżetu na 2017 rok. Eksperci wskazywali wcześniej, że jeśli gospodarka będzie rosnąć tak, jak zamierza rząd, to nie ma się czego obawiać. Problem z tym, że zbliża się koniec dobrej koniunktury, a rząd ma coraz to nowe pomysły na wydatki. Więcej na ten temat czytaj TUTAJ.
oprac. Anna Frankowska