Gospodarka ma urosnąć na 3,6 procent, a ceny o 1,3 procent - wynika z ustawy budżetowej na 2017 r., którą w piątek zajmą się posłowie. Deficyt, czyli przewaga wydatków nad dochodami państwa, według planów ma nie przekroczyć 59,3 mld zł. Ma być niższy niż 3 procent PKB.
Główny ekonomista banku Millennium, Grzegorz Maliszewski uważa, że przyszłoroczny budżet będzie napięty, biorąc pod uwagę optymistyczne, zdaniem eksperta, założenia makroekonomiczne. Struktura planu finansów, według ekonomisty, może jednak być korzystny dla państwa z powodu rosnącej konsumpcji Polaków.
Według Grzegorza Maliszewskiego budżetowi nie pomagają wydatki socjalne zapowiedziane przez obecną administrację. Na jego korzyść może zadziałać wpłata zysku z Narodowego Banku Polskiego, która jednak nie jest przesądzona. Sejmowa komisja finansów publicznych zaaprobowała kilkanaście z ponad setki poprawek zgłoszonych przez posłów. Przyjęto zmiany partii rządzącej, a odrzucono poprawki opozycji.
Projekt budżetu zakłada, że w przyszłym roku dochody państwa mają wynieść ponad 325 miliardów 426 milionów złotych. Wydatki sięgną 384 miliardów 771 milionów złotych. Wynagrodzenia mają wzrosnąć o 5 procent, zatrudnienie o 0,7 procent, a spożycie prywatne o 5,5 procent.
Oprac. Bartosz Wawryszuk