Wydatki ograniczyła dobra sytuacja w ZUS.
Dochody budżetu państwa od stycznia do maja wyniosły 154 mld zł, czyli 43,3 proc. planu. Strona wydatków wygląda dla resortu jeszcze lepiej - wydano dopiero 36,4 proc. zaplanowanej kwoty (przed rokiem do maja wydano ponad 37 proc. - red.), co daje 144,4 mld zł. Różnica, czyli 9,6 mld zł, to nadwyżka, która jednak jest tymczasowa. Resort jasno to zastrzega – na koniec roku zaplanowano bowiem w państwowej kasie manko na poziomie 41,5 mld zł, choć Teresa Czerwińska oczekuje, że będzie nawet o połowę niższe.
Wpływy podatkowe w tym roku były wyższe o ok. 7 proc. do analogicznego okresu poprzedniego toku. Z kolei całkowite dochody budżetu państwa przewyższały ubiegłoroczne o 10,7 mld zł. Rozbicie ich na poszczególne strumienie także daje powody do optymizmu urzędnikom z Ministerstwa Finansów: dochody z VAT-u wzrosły o 2,8 proc., dochody z akcyzy i podatku od gier o 5,9 proc., z PIT i CIT w obu wypadkach o 16,4 proc., a podatku bankowego o 4 proc.
Najbardziej uwagę przykuwa znaczący wzrost wpływów z tytułu podatku PIT, czyli tego, który odprowadza większość Polaków. Ministerstwo znalazła wytłumaczenie. "Wysokie dochody z podatku PIT wynikają z dobrej sytuacji na rynku pracy oraz wysokich wpłat podatku od osób prowadzących działalność gospodarczą" – czytamy w oficjalnym komunikacie.
Budżet zyskał także na dochodach niepodatkowych – przede wszystkim dzięki wyższym wpływom ze sprzedaży prawa do emisji gazów cieplarnianych. Niższe niż przed rokiem oraz niższe niż planowano wydatki to pokłosie niskiego bezrobocia, a w efekcie niższej dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (około 5,3 mld niż przed rokiem).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl