27 listopada nad ranem Marek Chrzanowski został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, a przed 14:00 został doprowadzony do katowickiej prokuratury, gdzie ma usłyszeć zarzuty korupcyjne.
Nawet zanim to nastąpiło, w komunikatach służb był już przedstawiany jako "Marek Ch." Do budynku prokuratury wszedł z zasłoniętą twarzą. Z mediami rozmawiać nie chciał.
Jaskrawo kontrastują z tym słowa prezesa Narodowego Banku Polskiego, jakie padły niecałe dwa tygodnie wcześniej. Prof. Adam Glapiński, który rekomendował Chrzanowskiego stanowisko szefa KNF, wystawił mu świadectwo uczciwości.
- Profesor Marek Chrzanowski kierował nadzorem bez zarzutu, z zachowaniem wszystkich profesjonalnych zasad - zapewniał Glapiński podczas Kongresu 590 w połowie listopada. - Z mojego doświadczenia spełnia najwyższe standardy - stwierdził.
We wtorek rano próbowaliśmy się dodzwonić do Glapińskiego i zapytać, czy podtrzymuje swoją opinię o Chrzanowskim, ale prezes NBP miał wyłączony telefon.
Telefonu nie odbierał rzecznik NBP Maciej Antes, który jednak jeszcze przed 9:00 obiecał, że oddzwoni. W odpowiedzi na wiadomość, że chodzi o komentarz prezesa do zatrzymania Chrzanowskiego napisał, że "oddzwoni niezwłocznie" w sprawie tej prośby. "Pamiętam :)" - napisał jeszcze o 11:30. Potem jednak kontakt urwał się całkowicie i rzecznik NBP przestał reagować na SMS-y i telefony.
Przypomnijmy, że ciepłe słowa Glapińskiego pod adresem Chrzanowskiego padły wkrótce po wymuszonej przez premiera Mateusza Morawieckiego dymisji Chrzanowskiego po głośnym artykule "Gazety Wyborczej" z 13 listopada o jego propozycji korupcyjnej dla Leszka Czarneckiego.
Początkowo szef rządu domagał się od Chrzanowskiego wyjaśnień i wezwał go na rozmowę. Szef KNF zapewniał z kolei, że do dymisji nie zamierza się podawać. Jeszcze tego samego dnia nastąpił zwrot. Chrzanowski ogłosił, że odchodzi, a premier spotkanie z nim odwołał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.