Witold Drożdż, były wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji został oczyszczony z zarzutów przez sąd. Zarzucano mu rzekome nieprawidłowości przy wprowadzaniu nowoczesnych dowodów osobistych.
Witold Drożdż, który zgodził się na publikacje wizerunku i nazwiska, na ławie oskarżonych zasiadał ze swoimi byłymi współpracownikami Ryszardem Ch. i Tomaszem K. Ten ostatni w latach 2008-09 był wiceszefem Centrum Projektów Informatycznych MSWiA.
Prokuratura postawiła sześć zarzutów. To jeden z wątków tzw. infoafery, która wybuchła w 2012 r.Drożdż miał według niej wpływać na szefów CPI, aby ci zatrudniali wskazywanych przez niego ludzi. W tle była też opinia zlecona znanemu profesorowi z Politechnik Wrocławskiej. Zdaniem prokuratury była ona zbędna.
Natomiast zatrudnieni z polecenia ówczesnego ministra swoje obowiązki mieli pełnić nie w CPI, a jako nieformalni asystenci Drożdża.
W pierwszej instancji sąd rejonowy na warszawskim Mokotowie odrzucił wszystkie zarzuty. Teraz sąd okręgowy podtrzymał ten wyrok. Jest on prawomocny.
W oczyszczeniu się z zarzutów pomogła Drożdżowi Helsińska Fundacji Praw Człowieka, która argumentowała, że oskarżenia wysuwane są tylko przez tzw. małego świadka koronnego. Sąd uznał, że Drożdż nie może być winien zarzucanych mu czynów, bo gdy do nich doszło nie pracował już w resorcie.
Drożdż to obecnie członek zarządu ds. Strategii i Spraw Korporacyjnych w Orange Polska. Wcześniej był dyrektorem wykonawczym ds. korporacyjnych w tej samej firmie. Bezpośrednio po pracy w MSWiA przez dwa lata zajmował się energetyką, pracując jako wiceprezes zarządu spółki PGE Energetyka Jądrowa S.A.