Lekarze, prawnicy, nauczyciele, kontrolerzy biletów, menedżerowie w bankach z udziałem skarbu państwa - na wezwanie szefa CBA będą musieli ujawnić stan posiadania.
Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego będzie mógł w dowolnym momencie lustrować majątki lekarzy, nauczycieli, prawników pełniących funkcje korporacyjne, a nawet menedżerów zatrudnionych w bankach z udziałem państwowego kapitału - czytamy w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".
Jeśli w dwa tygodnie od wezwania do złożenia oświadczenia majątkowego osoby te nie wywiążą się z tego obowiązku albo przedstawią fałszywe informacje, będzie im groziło nawet pięć lat więzienia. Poza tym będą się musiały liczyć z możliwością dyscyplinarnego wyrzucenia z pracy i tysiącem złotych obligatoryjnej kary.
Prawo do lustrowania dobytku osób, które pracują w instytucjach publicznych, ale formalnie nie są osobami publicznymi, przyznają szefowi CBA przepisy o jawności życia publicznego, które - jak donosi dziennik - właśnie są konsultowane. Projekt zawiera listę 141 podmiotów, które będą zobowiązane do corocznego wypełniania deklaracji majątkowej. Jednak, jak zauważa "DGP", katalog ten w każdej chwili będzie mógł być rozszerzony - szef CBA będzie mógł wezwać do złożenia oświadczenia majątkowego każdą osobę pełniącą funkcję publiczną spoza listy wskazanej w ustawie.
- Gdyby przeanalizować orzecznictwo sądów karnych i administracyjnych, to okaże się, że za osobę publiczną może być uznany biegły sądowy, adwokat pełniący funkcję w samorządzie zawodowym, np. dziekan okręgowej rady adwokackiej, prezes organizacji pozarządowej korzystający ze środków publicznych, a być może także jej pracownicy - mówi gazecie Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon.
Gazeta zauważa, że jeśli pracownicy zasiadający w korporacyjnych organach będą zmuszeni do ujawniania swoich dobytków i źródeł dochodów, w ręce CBA wpadną także poufne informacje o ich klientach.