Jednolite oświadczenia majątkowe dla wszystkich funkcjonariuszy publicznych, większy budżet i wzrost zatrudnienia w CBA, do tego wysokie kary nawet do 10 mln zł dla przedsiębiorców za działania korupcyjne - wszystko to zawiera projekt ustawy o jawności życia publicznego. W poniedziałek zaprezentował go minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Jak wyjaśnił minister projekt "tak naprawdę" likwiduje trzy obecnie istniejące ustawy: ustawę o ograniczeniu dzielności gospodarczej osób pełniących funkcje publiczne, ustawę o lobbingu i ustawę o dostępie do informacji publicznej.
- W jednej ustawie zawieramy przepisy do tej pory zgrupowane w trzech różnych ustawach - podkreślił Kamiński.
Minister zapowiedział też, że ustawa będzie "maksymalnie skonsultowana społecznie".- Jesteśmy bardzo otwarci na wszelkie konkretne propozycje płynące od organizacji społecznych. Jesteśmy gotowi do daleko idących rozmów - podkreślił minister.
Jak dodał, w najbliższym czasie przewidziane jest wysłuchanie publiczne w tym zakresie, ale celem CBA jest, by nowe przepisy obowiązywały już od początku nowego roku. Co zmieni zatem nowe prawo?
- Projekt ustawy wprowadza przede wszystkim nieznaną w polskim prawodawstwie instytucję sygnalisty. To osoby, która informuje o korupcji w swoim miejscu pracy - powiedział Kamiński. Minister zapowiedział, że wreszcie wszyscy działający z pobudek obywatelskich, nie będą musieli bać się odwetu ze strony swoich pracodawców.
* Postępowanie ws. Mariusza Kamińskiego zawieszone *
Ustawa ma zagwarantować tę ochronę dla wszystkich, którzy zgłosili wiarygodne informacje prokuratorowi. Wtedy właśnie będzie można nadać mu status sygnalisty. Takiemu pracownikowi nie można zmienić warunków umowy o pracę bez zgody prokuratora.
Jeżeli mimo tego umowa zostanie rozwiązana, sygnaliście przysługuje 2-letnia odprawa. Podobną ochronę może też dostać przedsiębiorca. Wtedy bez zgody prokuratora dana instytucja, nie będzie mogła rozwiązać z nim umowy. W obu przypadkach status taki będzie obowiązywał do roku po zakończeniu procesu karnego.
Jednym z ważniejszych zapisów jest też wprowadzenie jawnego rejestru umów cywilno-prawnych, zawieranych zarówno przez administrację publiczną, jak i spółki Skarbu Państwa.
- Naszym celem jest zwiększenie transparentności, zwiększenie kontroli społecznej, również nad sposobem dysponowania, sposobem zarządzania majątkiem publicznym. To jest rzecz niezwykle ważna - ocenił minister.
Zastępca koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik doprecyzował również inne założenia projektu. Według tych propozycji, wszystkie instytucje publiczne oraz "co najmniej średnie" przedsiębiorstwa, będą musiały mieć kodeksy antykorupcyjne, które zakazywałyby np. tworzenia funduszów korupcyjnych i zakładałyby "brak akceptacji dla korupcji”.
Dlatego, jak mówił, proponuje się zapis, że gdyby osobie pracującej u danego przedsiębiorcy, postawiono zarzuty korupcyjne za działania w imieniu pracodawcy, szef CBA mógłby przeprowadzić kontrolę w danym przedsiębiorstwie. Po niej, mógłby wystąpić do UOKiK o ukaranie przedsiębiorstwa, gdyby nie było w nim procedur antykorupcyjnych albo nie byłyby one stosowane.
UOKiK mógłby zaś ukarać takie przedsiębiorstwo karą od 10 tys. do 10 mln zł - od czego przysługiwałby odwołanie do sądu. Takie przedsiębiorstwo byłoby też na 5 lat wykluczone z przetargów publicznych.
- Uznaliśmy że warto iść tą drogą, żeby przedsiębiorcy nie opłacała się korupcja - oświadczył Wąsik, podkreślając że dziś samo przedsiębiorstwo nie ponosi w Polsce żadnych konsekwencji.