O tym, że Centralne Biuro Antykorupcyjne weszło do krakowskiego sądu informowaliśmy w WP money w środę. Zatrzymano wówczas 5 osób - dyrektora, główną księgową, szefa Centrum Zakupów oraz dwóch biznesmenów.
Postawiono im zarzuty przywłaszczenia na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie kwot sięgających nawet przeszło 10 mln zł i zarzuty o charakterze korupcyjnym. Czyny te są zagrożone karą do 10 lat więzienia.
W piątek Sąd Okręgowy w Rzeszowie, który prowadzi sprawy oskarżonych, zadecydował o areszcie dla czworga z nich. Dwa miesiące pozbawienia wolności czeka w tej chwili nie tylko dyrektora Andrzeja P., ale również szefa Centrum Zakupów Marcina B. oraz Jarosława T. i Katarzynę N. W sprawie piątej oskarżonej - głównej księgowej Marty K. sąd jeszcze nie podjął decyzji, ale również zrobi to w piątek.
Z informacji PAP wynika, że mechanizm przestępstwa polegał na tym, że sąd zlecał zewnętrznym firmom wykonanie różnego rodzaju prac, najczęściej bezwartościowych analiz i opracowań. Płacił za nie po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Firmy te przekazywały natomiast wykonanie zamówionych analiz i opracowań pracownikom Sądu Apelacyjnego, od którego same dostawały zlecenia. Na podstawie umów o dzieło wypłacały osobom zatrudnionym w sądzie od 1,5 tys. do 8 tys. zł. Jedną z takich osób miał być właśnie prezes Sądu Apelacyjnego.
Według prokuratury zlecenia nie były w rzeczywistości wykonywane ani przez pracowników sądu, ani przez zewnętrzne firmy, u których zamawiał je sąd. Miały fikcyjny charakter i służyły wyłącznie wyłudzaniu milionowych kwot z sądu.
Opracowanie: Jakub Ceglarz, (PAP)