Trzyletni zakaz zatrudniania w firmie urzędnika, który podejmował w jej sprawie decyzje, pod rygorem kary do pół miliona złotych od szefa CBA. Wprowadzenia takiego przepisu chce koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Chodzi o przeciwdziałanie konfliktu interesów, ale środowiska biznesowe ostrzegają, że przepisy są tak nieprecyzyjne, że firmy mogą nieświadomie wejść w konflikt z prawem.
Prawdopodobnie najgłośniejszym przykładem zjawiska "drzwi obrotowych" było zatrudnienie w 2005 r. przez kontrolowaną przez Gazprom spółkę Nord Stream Gerharda Schrödera zaledwie kilka tygodni po tym, jak ustąpił z funkcji kanclerza Niemiec. Jako szef rządu, Schröder przeforsował realizację projektu Gazociągu Północnego.
Podobnym praktykom w polskich realiach ma przeciwdziałać proponowany zapis projektu ustawy o jawności życia publicznego. Za opracowanie tego projektu odpowiada minister Mariusz Kamiński oraz jego zastępca Maciej Wąsik.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", aż trzykrotnie, do trzech lat ma zostać wydłużony zakaz zatrudniania byłych urzędników w firmach, w sprawie których podejmowali decyzje. W ten sposób "nagradzanie" posadą urzędników za korzystne decyzje ma zostać mocno utrudnione.
Zakaz zatrudniania byłych urzędników będzie miał szeroki zakres. Jak czytamy w gazecie, będzie dotyczył nie tylko rozstrzygnięć, wyroków i decyzji administracyjnych dotyczących bezpośrednio przedsiębiorcy.
Do tego katalogu zaliczono także udział w postępowaniu przetargowym, zawieraniu umów dotyczących robót, dostaw, usług lub innych umów cywilnoprawnych. Zakazem będzie też objęty były szef danej komórki, nawet jeśli osobiście nie brał udziału w wymienionych czynnościach.
Od zakazu będzie można zrobić wyjątek. W konkretnych, "uzasadnionych" przypadkach zgodę na zatrudnienie byłego urzędnika wcześniej będzie mogła wydawać powołana przez premiera Komisja ds. Rozstrzygania Konfliktu Interesów. Dotychczasowa praktyka rządów Ewy Kopacz i Beaty Szydło pokazuje, że działania tej komisji są ukrywane przed opinią publiczną.
Za złamanie zakazu firmom będą grozić bardzo wysokie kary, i to wydawane uznaniowo przez szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Najniższa grzywna wyniesie 10 tys. zł, ale górną granicą będzie pół miliona złotych. Jeszcze wyższe kary mają obowiązywać w przypadku wyboru osoby objętej zakazem na członka władz spółki czy spółdzielni.
Sam były urzędnik także będzie karany za złamanie zakazu. Będzie mu grozić kara finansowa, a nawet dwuletnie więzienie.
Przed groźnymi skutkami ubocznymi tak restrykcyjnych przepisów ostrzegają środowiska biznesowe, które brały udział w opiniowaniu projektu ustawy. Jak wskazują, przepisy są na tyle nieprecyzyjne i niejasne, że przedsiębiorca może nieświadome zatrudnić osobę objętą zakazem.
Przedsiębiorcy alarmują, że szykowane przepisy "rodzą daleko idące skutki dla pewności obrotu gospodarczego". Wskazują też, że nie mają instrumentów prawnych pozwalających na zweryfikowanie informacji od osób zatrudnianych.