Branża gier to polska specjalność. Na czele jest CD Projekt. Giełdowa spółka jest dziś warta ponad 19 mld zł i cieszy się taką popularnością, że w ciągu jednej sesji potrafi urosnąć o miliard. Kosmiczna cena jak na firmę, która ma niewiele produktów w portfelu. Czy rynek nie przesadza?
Inwestorzy są coraz mniej aktywni na warszawskiej giełdzie. W lipcu tego roku obroty wyniosły niecałe 15 mld zł. To spadek o 12 proc. w ciągu roku. Odpływa kapitał, spada też liczba debiutów. Sektorem, który przywraca ożywienie, jest gaming.
Na rynku podstawowym GPW notowanych jest siedmiu producentów gier. Są to 11 Bit Studios, Artifex Mundi, CI Games, PlayWay, Ten Square Games, Vivid Games oraz "ten pierwszy", czyli CD Projekt.
Gamingowy prymus
Spółka jest obecna na giełdzie od stycznia 2002 roku. Fundament jej działalności stanowi studio deweloperskie CD Projekt Red, znane na całym świecie dzięki stworzeniu trylogii Wiedźmin. W marcu tego roku dowiedzieliśmy się, że wszystkie gry z tej serii znalazły już w sumie 33 mln nabywców. Największy wpływ na uzyskane przychody miała ostatnia cześć Wiedźmina - „Dziki Gon”.
Tym, co wprawia w osłupienie, jest kapitalizacja spółki. Inwestorzy wyceniają CD Projekt na ponad 19 mld zł. Producent gier jest droższy od KGHM-u czy PGE. Stanowi połowę wartości Orlenu, jest niewiele tańszy od banku ING.
Obroty akcjami CD Projekt stanowią już niemal 5 proc. obrotów ogółem na rynku głównym. Mało komu udało się też zdrożeć o miliard złotych w ciągu jednej sesji, co w przypadku CD Projektu miało miejsce 17 lipca tego roku. Czołowy przedstawiciel sektora może też pochwalić się zyskiem za zeszły rok w wysokości ponad 200 mln zł.
Branża to nie tylko CD Projekt
Producent Wiedźmina jest bez wątpienia królem giełdowej stawki. Inni gracze też odnoszą sukcesy, ale nie tak spektakularne. Drugą firmą na podium jest 11 Bit Studios. Dla niej przełom nastąpił cztery lata temu. Dzięki grze „This War of Mine” akcje producenta podrożały do dziś o 1500 proc.
Pozycję 11 Bit Studios ugruntował następnie tegoroczny doskonały debiut gry „Frostpunk”. Rynek szacuje wartość spółki na ponad 1 mld zł. Zeszły rok zamknął on z zyskiem wynoszącym ponad 3,5 mln zł.
Nieźle radzi sobie PlayWay. Spółka zadebiutowała na parkiecie w 2016 roku. Ma ona w swoim dorobku ok. 40 gier. Strategia firmy polega na tym, by wydać jak najwięcej tytułów w nadziei, że któryś z nich okaże się komercyjnym sukcesem. Dziś firma jest warta 884 mln zł, a jej zysk za zeszły rok przekroczył 16 mln 778 tys. zł.
Na czwartym miejscu wśród producentów gier notowanych na parkiecie głównym GPW jest Ten Square Games. Wydawca oferuje produkty na urządzenia mobilne w modelu free-to-play, czyli niewymagającym opłaty początkowej. W ubiegłym roku spółka zarobiła 8 mln 412 tys. zł, przy kapitalizacji wynoszącej 618 mln zł.
Król parkietu jest nagi?
Giełdowa gorączka wśród inwestorów trwa w najlepsze. Są jednak analitycy, którzy postanowili włożyć kij w mrowisko. Zwracają uwagę na spółki gamingowe generujące straty, o niskich wartościach kapitałowych i stopach zwrotu.
Chodzi o takich producentów jak The Farm 51 Group, Vivid Games, CreativeForge Games czy Bloober Team. Trochę cienia padło też na CD Projekt. Zdaniem analityków gigantyczna kapitalizacja tej firmy nie musi być wcale oznaką siły spółek z sektora technologicznego, tylko powtórką bańki internetowej z roku 2000.
- Analogii historycznych znajdziemy aż nadto, chociażby z hossy przełomu wieków, gdy dotcomy cieszyły się ogromnym powodzeniem, ale nie wszystkie w ramach próby czasu udowodniły swoją wartość - mówi Damian Cęcelewski, dyrektor inwestycyjny z Fidelis Partners.
O jakie podobieństwa chodzi? Niemal dwie dekady temu inwestorzy również mieli do czynienia z biciem kolejnych rekordów na NASDAQ i wysokimi wartościami wskaźników kapitałowych. Ponadto bardzo powszechną byłą wiara w postęp technologiczny.
Cęcelewski zwraca uwagę, że krajowa branża jest dziś w fazie rozwoju. Na rynku działa jeden duży podmiot, który mimo ograniczonego portfolio produktów udowodnił, że potrafi generować zyski. - To, czy jego wycena odzwierciedla realną wartość, to już zupełnie inna kwestia – wyjaśnia i dodaje, że dziś mamy do czynienia ze swoistą modą na spółki produkujące gry. Jednak gdyby doszło do jakiegokolwiek kryzysu, to niewykluczone, że właśnie spółki gamingowe byłyby pierwszymi do przeceny.
Spokojny o sytuację CD Projektu jest Kacper Koproń, analityk z Domu Maklerskiego Trigon. Jego zdaniem nie ma mowy o tym, aby wartość tego producenta gier była przeszacowana.
- Obecna wycena jest wynikiem nie tego, co spółka robiła w przeszłości, tylko oczekiwań co do kształtowania się sprzedaży przyszłej gry w kolejnym cyklu wydawniczym. Analizowanie wyceny spółki na bieżących wskaźnikach jest zatem metodologicznie błędne, gdyż obecna cena akcji dyskontuje już sukces kolejnej gry. Uważam, że spółce CD Projekt daleko do bańki spekulacyjnej - zaznacza Koproń.
O jakich oczekiwaniach mowa? Chodzi o prace nad grą „Cyberpunk 2077”. Dokładna data premiery nie jest znana, ale gracze spodziewają się, że poznają ją w przyszłym roku. Przez długi czas o następcy Wiedźmina było bardzo cicho. Aż do początku tego roku. Na oficjalnym profilu gry na twitterze pojawiło się słowo „beep”. Gracze i inwestorzy zareagowali natychmiast. Następnie odbyły się targi E3 w Los Angeles, a wisienką na torcie okazał się opublikowany w połowie roku trailer gry. „Cyberpunk 2077” może okazać się motorem napędowym zarówno dla CD Projekt, jak i całej branży. Czy przyszły rok przyniesie kolejny rekord?
- Nie uważam, aby była to spółka przeszacowana. Wycena spółki jest oparta na oczekiwaniach co do przyszłych wyników finansowych. Zakładamy, że podobnie jak było to w przypadku Wiedźmina 3, Cyberpunk przeniesie spółkę na wyższy poziom wyników - tłumaczy Tomasz Rodak, analityk z DM BOŚ.
I dodaje: - CD Projekt udowodnił już, że produkuje gry wybitne, czym zdobył sobie uznanie graczy na całym świecie, którzy oczekują kolejnych produkcji spółki. Dlatego wierzymy, że po premierze Cyberpunka CD Projekt będzie w stanie generować powtarzalne zyski na poziomie miliarda zł, co by wskazywało na obecne niedoszacowanie spółki.
Nowa ekonomia
Przeważają opinie, że polskie studia notowane na giełdzie mają solidne podstawy finansowe, co potrafią udowodnić w swoich raportach. Nawet jeśli gaming jest chwilową modą, to obecny trend pokazuje, czego szukają inwestorzy. Chodzi o firmy, które tworzą „nową ekonomię”.
Dziś dotyczy to producentów gier komputerowych, a w niedalekiej przyszłości – być może firm biotechnologicznych. Na uwagę zasługuje ogromny transfer środków w stronę startupów. Skutkiem tego może być powstanie wielu innowacyjnych firm, które wyznaczą przyszłość dla rynku kapitałowego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl