Największy wzrost odnotowano w Łodzi - 77 procent i w Rzeszowie - prawie 70 procent.
Według analityka rynku nieruchomości Bartosza Turka, zaskoczeniem może być rynek warszawski, na którym odnotowano relatywnie niski wzrost wartości mieszkań. W ciągu dekady ich wartość wzrosła o 38 procent. Analityk tłumaczy to w ten sposób, że z jednej strony w stolicy jest duży popyt na nieruchomości, co wpływa na wzrost cen, z drugiej strony jest duża podaż, co ten wzrost hamuje. Zdaniem Bartosza Turka, rynek w Warszawie jest w miarę stabilny i taki pozostanie.
Miasta o najniższym wskaźniku wzrostu cen nieruchomości w ciągu ostatniej dekady to Kraków i Wrocław. Bartosz Turek tłumaczy to między innymi niską siłą nabywczą mieszkańców tych miast. Dla porównania: mieszkańca Krakowa za jedną pensję stać na kupno pół metra kwadratowego mieszkania. Z kolei mieszkaniec Katowic może kupić za jedną wypłatę cały metr kwadratowy. Drugą przyczyną takiego stanu jest duża podaż i mały popyt na mieszkania.
Dziś średnia cena używanego mieszkania w 10 największych polskich miastach to niespełna cztery tysiące złotych za metr kwadratowy. Najbardziej nieruchomości drożały w latach 2005-2007.
oprac. Monika Szafrańska