Znów rekord - 72 dol. za baryłkę. Tyle wyniosła cena ropy na giełdzie surowcowej w Londynie. Wzrosty cen na rynkach światowych przełożą się zapewne na podwyżki na rodzimych stacjach paliw. Okazuje się jednak, że paliwa w Polsce mogłyby być tańsze nawet o 30 gr.
Na giełdzie surowcowej w Nowym Jorku (w handlu elektronicznym) cena baryłki ropy z dostawą w maju osiągnęła poziom 70,86 dol., ustanawiając tym samy nowy rekord wszech czasów.Poprzedni rekord (70,85 dol. za baryłkę) ustanowiony został na nowojorskiej giełdzie NYMEX na przełomie sierpnia i września ub. roku, kiedy to w zagłębie naftowe nad Zatoką Meksykańską uderzył potężny huragan Katrina, niszcząc szyby wiertnicze i instalacje rafineryjne.
Opublikowany w środę ostatni raport rządowy USA wskazywał co prawda na wzrost zapasów ropy surowej, ale jednocześnie wykazał znaczny, bo aż o 3,9 mln baryłek spadek zapasów benzyny, które wynoszą obecnie w USA 207,9 mln baryłek i są niższe o ok. 2 procent niż przed rokiem.
Dodatkowym czynnikami powodującymi hossę na rynku naftowym są utrzymujące się niepokoje o przyszłość dostaw ropy z Nigerii i Iranu, dwóch czołowych producentów z OPEC o randze światowej. W obu wypadkach chodzi o napięcia polityczne. W Nigerii, która jest dwunastym producentem ropy na świecie są one powodowane przez partyzantkę walczącą z rządem i koncernami naftowymi. W przypadku Iranu chodzi o ewentualne sankcje wobec ambicji atomowych tego kraju, który czwartym producentem ropy na świecie.
Wzrost cen ropy na rynkach światowych zapewne nieuchronnie przełoży się na podwyżki na rodzimych stacjach paliw. Tak dzieje się zawsze. Jak pisze jednak „Dziennik” wcale tak być nie musi. Okazuje się, że paliwo mogłoby być tańsze nawet o 30 gr. Wystarczyłoby ograniczyć liczbę stacji benzynowych. Obecnie w Polsce na jedną przypada 1,6 tys. samochodów, podczas gdy w Niemczech aż 3,2 tys. samochodów. To zaś przekłada się na marże: my płacimy 60-80 gr., nasi sąsiedzi jedynie ok. 20 gr.Według "Dziennika” aby spadły marże należałoby zlikwidować co najmniej o jedną trzecią liczbę punktów sprzedających paliwa.
Może w tym pomóc minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, który zapowiedział odbieranie koncesji stacjom, sprzedającym paliwo złej jakości. A jest ich sporo. Z przeprowadzonego w ubiegłym roku przez Państwową Inspekcję Handlową badania wynika, że paliwo z co siódmego dystrybutora nie spełnia wymagań jakościowych.Gdyby zlikwidować nieuczciwe stacje rynek skurczyłby się nawet o dwa tysiące punktów. Dzięki temu pozostałe zwiększyłyby obroty co mogłoby się przełożyć na obniżkę marż – prognozuje „Dziennik”.