Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco - ten przebój parę lat temu śpiewało pół Polski. Tekst jak ulał pasuje do rządowych planów budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Czego tam nie ma: koleje magnetyczne, autonomiczne autobusy, budowa polskiej Doliny Krzemowej. A to wszystko na mazowieckim polu pod Grodziskiem.
Nie chodzi o to, że nie należy marzyć. Nie chodzi o to, by nie stawiać sobie ambitnych celów. By poprzestawać na tej przysłowiowej już ciepłej wodzie w kranie. Nie chcę też rozstrzygać, czy budowa centralnego lotniska ma sens. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy inwestycji mają swoje argumenty. Chodzi o całą otoczkę, tak zwane projekty komplementarne. Bo na samym lotnisku ambicje rządu się nie kończą.
Samo lotnisko ma powstać na trzech tysiącach hektarów mazowieckich pól. Początkowo ma obsługiwać 45 mln pasażerów rocznie. Ale po co się ograniczać. Port ma mieć teren i możliwości rozwoju do 120 mln pasażerów. Trzy razy tyle, ile liczy dziś ludność Polski, i prawie cztery razy tyle, ile obsłużyły w zeszłym roku wszystkie polskie lotniska. Razem wzięte.
"Zbudujemy jedno z dziesięciu najlepszych lotnisk na świecie" - czytam w broszurze poświęconej CPK. Dalej wskazano, że najlepszych praktyk dotyczących budowania nowoczesnych lotnisk należy szukać w Azji. Wśród inspiracji wymienione są singapurskie Changi, tokijskie Haneda, lotniska w Hongkongu, Seulu i Katarze.
Rozmach planów firmowanych przez rząd PiS rzeczywiście kojarzy się raczej z ambicjami szejków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich albo przedsięwzięciami azjatyckich tygrysów. To w Dubaju powstają megalotniska i miasta na pustyni, a Chińczycy będą budować megalopolis na 130 mln mieszkańców. W Europie tego typu projektów ze świecą szukać.
A nawet jeśli są, to trudno je nazwać historią sukcesu. Jak port lotniczy Berlin-Brandenburg, który ma obsługiwać 50 mln pasażerów rocznie i jest największą inwestycją infrastrukturalną w Niemczech. Miał być otwarty pięć lat temu, ale nic z tego. Budowa się przedłuża i pochłania kolejne miliardy. Hiszpanie wybudowali lotnisko Ciudad Real za 450 mln euro. Przez kilka lat stało puste, aż kupili je Chińczycy. Za 10 tys. euro.
Rząd przekonuje, że Port Solidarność jest potrzebny, a jego budowa to wyzwanie cywilizacyjne, które po prostu trzeba podjąć. W porządku. Wróćmy jednak do tych projektów komplementarnych. Przyglądając się im trudno powstrzymać wrażenie, że są równie realne, jak natychmiastowy akces naszego kraju do grupy G8. Albo przyłączenie się Polski do wyścigu o podbój kosmosu.
Lotnisko ma być sercem nowego układu komunikacyjnego kraju. Powstaną nowe drogi, jak autostradowa obwodnica Warszawy czy szybka kolej. Pokazał to wszystko w swojej prezentacji pełnomocnik rządu ds. CPK Mikołaj Wild. Rozmach planów zapiera dech.
Na przykład Warszawa i Łódź mają być połączone w jedną metropolię "o skali globalnej". W prezentacji nazwano ten twór "Centralną Metropolis". Od podstaw ma powstać także zupełnie nowe miasto. Robocza nazwa: High Tech City. Ma to być centrum biznesowe, administracyjne i naukowe. Po co budować je 40 km od Warszawy, która z powodzeniem pełni te trzy funkcje? Choćby po to, by było gdzie zorganizować Expo 2030. Bo i taki pomysł znalazł się w prezentacji.
Rząd nie zapomina o peryferiach. Na przykład w Nowych Skalmierzycach miałby powstać dworzec szybkiej kolei. Nowe Skalmierzyce mają niecałe 5 tys. mieszkańców. Ale szybka kolej jest tam zdaniem zespołu pracującego nad koncepcją CPK potrzebna. Ma integrować "aglomerację kalisko-ostrowską". Zespół proponuje także połączenie szybką koleją Rzeszowa z Krosnem, Jasłem, Sanokiem, Zagórzem i Leskiem.
Przypomnijmy, że linie kolejowe w nowym przebiegu wybudowane w ostatnich latach można policzyć na palcach, a wyzwaniem była budowa dwukilometrowego łącznika na lotnisko Chopina.
To wszystko ma dać Polsce "bramę na świat", a przy okazji także 150 tysięcy miejsc pracy. A kto wie, czy nie więcej, bo "CPK będzie stymulował popyt na nowe rozwiązania z dziedziny transportu lotniczego i naziemnego". Przykłady? Magnetyczne koleje próżniowe czy autonomiczny transport drogowy. Magnetyczne koleje próżniowe to droga zabawa, na którą stać tylko najbogatsze państwa. Nad autonomicznymi pojazdami pracują największe koncerny. Polski przemysł w żadnej z tych technologii nie ma za wiele do powiedzenia. Sam fakt wybudowania lotniska raczej tego nie zmieni. Czy więc korporacje przeniosą się ze swoimi badaniami pod Grodzisk? O tym prezentacja milczy.
Szeroki gest rządu widać także w zapowiedziach dotyczących ludzi, którzy dziś mieszkają na terenie przyszłego lotniska. Pełnomocnik Wild już zapowiedział, że będą "godziwe" odszkodowania za ich ziemię. Natomiast tym, którzy pieniędzy nie chcą, rząd jest gotów wybudować nową wieś. Łącznie z kościołem i cmentarzem.
Pierwszy samolot ma wystartować ze Stanisławowa za 10 lat. Do 2035 r. inwestycja może pochłonąć nawet 60 mld zł.