- To jest ważny projekt cywilizacyjny. Nie tylko ważna inwestycja ze względu na to, że może mieć bardzo pozytywny wpływ na polską gospodarkę, nie tylko na to, że będziemy tutaj tym punktem centralnym w naszej części Europy, które może nas łączyć z różnymi częściami świata, ale to jest też taki projekt pokazujący, że Polska jest państwem dynamicznie się rozwijającym i nie ustępującym najszybciej rozwijającym się państwom - podkreśliła premier.
Beata Szydło odniosła się również do doniesień o planach budowy Centralnego Dworca Kolejowego, o którym mówił w poniedziałek wicepremier Jarosław Gowin. - To jest z serii właśnie takich newsów, które nie są uzgodnione. Bardziej może rzucane jako swoje pomysły. Nie jest to projekt rządu na pewno - zaznaczyła.
Wielkim zwolennikiem realizacji projektu CPL jest Jarosław Kaczyński. - To wielkie międzynarodowe lotnisko jest nam potrzebne i to jest, według mnie, priorytet - powiedział w lutym prezes PiS Jarosław Kaczyński w Radiu Białystok.
Nie możemy zgodzić się na to, że jesteśmy tylko krajem, w którym lotniska są początkiem drogi do innych wielkich lotnisk - powiedział Kaczyński i podkreślił, że lotniska w Wiedniu i Pradze mają dużo większą siatkę połączeń niż największy port lotniczy w Polsce, czyli warszawskie Okęcie. Kaczyński dodał, że Polska jest "dużym europejskim krajem i musimy dążyć do tego, żeby tym krajem być w całym tego słowa znaczeniu".
Wicepremier Mateusz Morawiecki wskazywał, że "analizy (...) sprowadzają się do tego, że tu, w tym miejscu, między Warszawą a Łodzią powinno być duże lotnisko międzynarodowe, które ma szanse nie tylko obsługiwać loty nazwijmy to lokalne czy regionalne, ale również być wielkim hubem międzynarodowym".
Według Morawieckiego CPL może stać się "współczesnym dużym projektem infrastrukturalnym, logistycznym, rozwojowym". Wskazał też, że finansowanie projektu ma opierać się na inżynierii finansowej, bez środków budżetowych lub z bardzo niewielkim udziałem środków budżetowych, żeby zapewnić inwestycji profil komercyjny.
Sen o lotniczej potędze
Pomysł budowy centralnego lotniska nie jest nowy i wraca jak bumerang średnio co kilka lat.Pierwszy raz usłyszeliśmy o nim już w 2003 roku. Wtedy prasa rozpisywała się o tym, jak firmy powiązane z Janem Kulczykiem i baronowie PSL skupowali grunty w Babsku i wokół Sochaczewa, gdzie planowano inwestycję.
Temat wrócił w 2011 r. Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury w rządzie PO-PSL, przekonywał, że już w 2013 r. budowa się rozpocznie. Polityk argumentował, że pośpiech jest wskazany, bo w 2020 r. lotnisko Chopina straci swoją przepustowość. Jednak analizy dynamiki wzrostu liczby pasażerów korzystających z Polskich lotnisk nie potwierdziły tej tezy i inwestycja nie ruszyła.
To jednak nie przeszkodziło obecnie sprawującym władze dołączyć budowę CPL do oferty w ostatniej kampanii wyborczej. Już po zwycięstwie rząd PiS przypomniał o projekcie ustami ministra spraw zagranicznych. Waszczykowski, który wrócił w kwietniu z wizyty w Chinach, informował, że budową zainteresowane są firmy z tego kraju. Co więcej okazało się również, że są w stanie to dla nas zrobić w iście ekspresowym tempie 2-3 lat.