Niemcy od 20 lat budują centralny port lotniczy i nic nie wskazuje na to, że niebawem inwestycję ukończą. Polscy politycy przekonują, że nam się uda. Nasze lotnisko ma być większe, tańsze i powstać szybciej niż niemieckie. - Nie chcę mówić o nazwiskach, ale wielu politykom marzy się bycie drugim Eugeniuszem Kwiatkowskim - mówi Adrian Furgalski, ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Czy rząd PiS zbuduje "drugą Gdynię"?
Największym problemem związanym z budową zlokalizowanego między Łodzią a Warszawą Centralnego Portu Lotniczego jest zapewnienie nowemu obiektowi odpowiedniej liczby pasażerów. Mimo dynamicznego wzrostu w ostatnich latach Polacy wciąż latają mniej niż raz w roku. Gorzej jest tylko w Rumunii i Albanii. Dla porównania Norweg lata siedem razy rocznie, Szwajcar ponad pięć, Brytyjczyk trzy, a Niemiec ponad dwa. W ostatnich latach powstało w naszym kraju wiele lotnisk regionalnych. Ich wyniki finansowe pokazują, że potrzeba latania Polaków jest mniejsza niż możliwości nowych portów lotniczych.
Na dodatek w bezpośrednim sąsiedztwie ewentualnej lokalizacji CPL działają już trzy inne lotniska. - Budowa CPL nie oznacza końca tylko dla Okęcia. Do zaorania będzie tamtejsza podziemna stacja kolejowa, dwa hotele, lotniska w Łodzi, Radomiu i Bydgoszczy. Tak z grubsza licząc, może to oznaczać wyrzucenie w błoto 5 mld zł - wylicza Adrian Furgalski.
Polityczne świecidełko czy konieczność?
Mimo prób zainteresowania projektem Chińczyków do końca nie wiadomo, czy rząd w końcu zdecyduje się na CPL. Premier Beata Szydło unika odpowiedzi, czy ta obietnica zostanie wkrótce zrealizowana.
- To na razie dyskusja koncepcyjna - powiedziała w czwartek. - Autorem tego projektu jest Paweł Szałamacha. On też był ogromnym orędownikiem tego, żeby ten zapis w programie PiS się znalazł. I rzeczywiście wydaje się, że koncepcja takiej inwestycji byłaby niezwykle korzystna dla programu rozwoju, który realizujemy - powiedziała premier.
Jak jednak zaznacza, decyzja o ewentualnej budowie portu centralnego jest uwarunkowana wieloma różnego rodzaju kwestiami.
- Po pierwsze, czy LOT sobie z tym poradzi, czy będzie odpowiednia flota, czy jesteśmy na to przygotowani, czy będą rzeczywiście zainteresowani przewoźnicy. Rolą Ministerstwa Rozwoju, które realizuje program odpowiedzialnego rozwoju, jest przygotować koncepcję. Jeżeli potwierdzą się analizy studialne i okaże się, że ta inwestycja jest korzystna dla Polski, to dalej będziemy nad tym się zastanawiali i podejmowali odpowiednie decyzje - zapowiedziała.
Eksperci, z którymi rozmawiał money.pl przypominają, że niekoniecznie trzeba od razu wydawać ogromne pieniądze na nowe superlotnisko, bo w odwodzie jest pomysł stworzenia duoportu, czyli lepszego skomunikowania i wykorzystania potencjałów Okęcia i lotniska w Modlinie. Przy tym rozwiązaniu doinwestowany Modlin mógł przyjąć docelowo 40 mln pasażerów rocznie, o 10 mln mniej niż wybudowany od podstaw Centralny Port Lotniczy.
Adrian Furgalski nie ma wątpliwości, że CPL to koncepcja czysto polityczna. - Wielu politykom marzy się bycie takim drugim Eugeniuszem Kwiatkowskim. O CPL mówi się jak o politycznym świecidełku - dodaje. W jego ocenie kolejnym rządom towarzyszy przekonanie, że po prostu trzeba je zbudować, bo aspiracje są ważniejsze niż kwestie finansowe.
Ekspert zwraca uwagę, że kiedy weszliśmy do UE, statystyki częstotliwości latania Polaków wystrzeliły w górę ze względu na emigrację i łatwiejsze podróżowanie. Teraz jednak nie będzie przybywało pasażerów już tak dynamicznie. Ponadto mocno zwiększyła się liczba lotów w regionach, a nie tylko na Okęciu. Tymczasem znów wraca pomysł z centralizacją latania.
- Jeżeli w 2030 r. polskie lotniska mają obsłużyć 60 mln pasażerów, a plany dotyczące CPL mówią, że odprawiać się tam będzie 50 mln, to chyba konieczne będzie wprowadzenie ustawy, która będzie nakazywała latanie z tego portu, a nie z Gdańska czy Wrocławia - żartuje Adrian Furgalski.
Czekając na CPL
Grzegorz Sobczak, ekspert lotniczy i redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski" już nie jest tak sceptyczny. Choć i on nie widzi powodów, by zaczynać budowę już teraz. - Lotnisko Chopina ma ograniczone możliwości rozwoju. To oczywiste. Ale proces inwestycyjny trwa teoretycznie co najmniej 20 lat. Teoretycznie, bo budowa centralnego lotniska w Berlinie pokazuje, jakie to trudne. Przeraża mnie, że państwo tak poukładane jak Niemcy, nie jest w stanie sobie z tym poradzić - dziwi się Sobczak.
Ekspert przypomina, że berliński projekt wystartował w 1996 r., a lotnisko nadal nie działa. - Nakładam to doświadczenie na nasze możliwości i czarno to widzę. Chciałbym, żeby się udało w te 20 lat od momentu podjęcia decyzji, ale tu akurat jestem pesymistą - zaznacza.
Decyzję o budowie Berlin-Brandenburg określanego mianem największej powojennej niemieckiej inwestycji podjęto 20 lat temu. Planowano, że powstanie do 2007 r. i będzie obsługiwać 27 mln pasażerów rocznie. Teraz mimo zainwestowanych ponad 5 mld euro, coraz częściej za naszą zachodnią granicą mówi się o tym, że to superlotnisko może nigdy nie powstać. A warto pamiętać, że przepustowość polskiego CPL ma być prawie dwukrotnie większa.
Tymczasem prezes PPL LOT Rafał Milczarski przekonuje, że centralny port mógłby być gotowy już za 8 lat. Dyrektor Państwowych Portów Lotniczych Mariusz Szpikowski jest umiarkowanym optymistą i przewiduje, że za 17 lat mógłby wystartować pierwszy samolot. Biorąc pod uwagę niemieckie opóźnienie, zapewnienia Chińczyków, że potrafią zbudować największe w Polsce lotnisko w 2-3 lata, brzmią jak żart.
- Gdyby obiekt powstał do 2022 roku to byłby rekord świata. Przecież budowa zacznie się od szczerego pola. Trzeba tam postawić niemalże małe miasto i jeszcze to wszystko skomunikować ze stolicą i resztą Polski drogami i koleją. Pamiętajmy, że nie jesteśmy też mistrzami świata w wydatkowaniu środków na kolej i nie oddajemy co miesiąc nowej linii - mówi Adrian Furgalski.
Na drugiej stronie przeczytasz o szacowanych kosztach budowy CPL. Dowiesz się też dlaczego Unia nam w tym najprawdopodobniej nie pomoże
Lotnisko za 40 mld
Według ekspertów i deklaracji rządowych budowa CPL może kosztować około 20 mld zł. Do tego doliczyć trzeba jeszcze budowę szybkiego połączenia kolejowego ze stolicą. Zupełnie inne szacunki przedstawia Furgalski. - Te 20 miliardów to szacunki sprzed 5 lat. Dzisiaj kosztowałoby to dużo więcej. Może nawet 40 mld i to bez kosztów infrastruktury kolejowej - wylicza ekspert.
Andrzej Sobczak nie chce szacować wartości inwestycji i ogranicza się do stwierdzenia, że ze względu na niższe koszty pracy będzie nas to kosztować mniej niż Niemców, ale więcej niż oni będziemy musieli zainwestować w infrastrukturę drogową i kolejową.
Ewentualna budowa CPL miałaby być finansowana z budżetu albo jak się ostatnio okazało przy wsparciu chińskiego inwestora. Prezes LOT nie wyklucza wsparcia finansowego dla tego pomysłu, ale nie traci nadziei na pozyskanie środków z UE.
- To byłoby niezwykle trudne. Nie jest tajemnicą, że Bruksela niechętnie wspiera budowę lotnisk po wpadkach w Hiszpanii. Ponadto trudno będzie zyskać poparcie innych państw, bo CPL byłby konkurencją lotnisk węzłowych w Europie - twierdzi Sobczak.
Najbardziej spektakularnym przykładem nietrafionej inwestycji jest zbudowanie za miliard euro lotniska Ciudad Real w Hiszpanii. Prognozy mówiły, że będzie odprawiać 2,5 mln pasażerów rocznie, po trzech latach było ich zaledwie 31 tys. Ostatecznie port zamknięto.
W ocenie Adriana Furgalskiego CPL ma być dla polityków dowodem świadczącym o tym, że budujemy i rozwijamy się dynamicznie. - Dlatego nikogo nie interesują pieniądze. Padło hasło o Chińczykach, ale nic więcej na ten temat nie wiadomo - wskazuje.
Ostatecznie zdecyduje kondycja LOT-u?
Jaka jest zatem przyszłość centralnego portu? A może wygra koncepcja utworzenia duoportu? Z całą pewnością to tańsza opcja, bo jak się szacuje, dalsza rozbudowa Modlina wraz z drogami i koleją pochłonie maksymalnie 8 mld zł. Pytanie tylko, co na to pasażerowie. - To chybiony pomysł. Ludzie nie lubią bez potrzeby jeździć z walizkami koleją między lotniskami i się przesiadać. Lepiej już po prostu rozbudować sam Modlin - uważa Grzegorz Sobczak.
Adrian Furgalski twierdzi natomiast, że niepochlebne opinie na ten temat są przesadzone. - Niesprawiedliwe jest krytykowanie duoportu ze względu na to, że LOT jest na Okęciu, a w Modlinie Ryanair. To wszystko można zmienić - przypomina.
Obaj eksperci są zgodni co do tego, że CPL ma racje bytu tylko wtedy, kiedy będziemy mieli silnego narodowego przewoźnika. - Jeśli nie spełnimy tego warunku, o projekcie można zapomnieć. Nikt dotąd nie podjął ostatecznej decyzji w sprawie CPL, bo LOT wciąż nie dawał nadziei na to, że zapełni lotnisko pasażerami - przypomina Sobczak
- LOT musi być silny. To jest warunek konieczny. Bo chyba nie chcemy tego lotniska dla Ryanaira? - pyta Furgalski, który jednak nie wierzy, by do 2020 - zgodnie z ostatnimi zapowiedziami - LOT miał powiększyć swoją flotę dwukrotnie. - Kiedyś mówiono, że bez silnego partnera lotniczego to się nie uda. Teraz słyszymy, że LOT będzie w stanie sam sfinansować tak gigantyczny postęp, dlatego jestem bardzo sceptyczny - konkluduje ekspert.
Sen o potędze
Pomysł budowy centralnego lotniska nie jest nowy i wraca jak bumerang średnio co kilka lat. Pierwszy raz usłyszeliśmy o nim już w 2003 roku. Wtedy prasa rozpisywała się o tym, jak firmy powiązane z Janem Kulczykiem i baronowie PSL skupowali grunty w Babsku i wokół Sochaczewa, gdzie planowano inwestycję.
Temat wrócił w 2011 r. Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury w rządzie PO-PSL przekonywał, że już w 2013 r. budowa się rozpocznie. Polityk argumentował, że pośpiech jest wskazany, bo w 2020 r. lotnisko Chopina straci swoją przepustowość. Jednak analizy dynamiki wzrostu liczby pasażerów korzystających z Polskich lotnisk nie potwierdziły tej tezy i inwestycja nie ruszyła.
- Tak się dzieje kiedy składa się deklaracje o budowie, nie opierając się przy tym na żadnych faktach. Grabarczyk i Polaczek (minister transportu w rządzie PiS 2005-2007) zlecili analizy. Po zapoznaniu się z ich wynikami zrobiło się cicho, bo zobaczyli jakie to kosztowne i niszczące dla branży - mówi Adrian Furgalski, ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
To jednak nie przeszkodziło obecnie sprawującym władze dołączyć budowę CPL do oferty w ostatniej kampanii wyborczej. Już po zwycięstwie rząd PiS przypomniał o projekcie ustami ministra spraw zagranicznych. Waszczykowski, który wrócił w kwietniu z wizyty w Chinach informował, że budową zainteresowane są firmy z tego kraju. Co więcej okazało się również, że są w stanie to dla nas zrobić w iście ekspresowym tempie 2-3 lat. Lotnisko miałoby być usytuowane między Łodzią i Warszawą przy autostradzie A2 i docelowo obsługiwać 50 mln osób rocznie.
Ostatnio temat CPL wrócił na wtorkowym spotkaniu prezesa LOT Rafała Milczarskiego i dyrektor Państwowych Portów Lotniczych Mariusza Szpikowskiego. Choć obaj panowie podkreślali z całą mocą, że ostateczne decyzje w tej sprawie podejmie rząd, to oni skłaniają się ku temu, by zacząć budowę CPL jak najszybciej.