Po lotnisku czas na port. Ministerstwo Gospodarki Morskiej ujawnia plany budowy Centralnego Portu w Gdańsku. - Wstępne szacunki mówią o kwocie kilku miliardów euro – podaje resort. Budowa ma się rozpocząć po 2020 roku.
100 mln ton ładunków rocznie ma przyjmować planowany przez rząd Centralny Port w Gdańsku – podaje Dziennik Gazeta Prawna. Ma on powstać między ujściem Martwej Wisły a Naftoportem w Zatoce Gdańskiej.
Wielki port będzie obsługiwać rozładunek i załadunek różnych gabarytów ładunków. Mają się w nim znaleźć obiekty zarówno do obsługi pasażerów, jak i załadunków kontenerowych, drobnicowych czy jednostek przewożących samochody.
Głębokowodne nabrzeża przeładunkowe mają powstać po 2020 roku. Budowa będzie przebiegać etapami – Przygotowania ruszyły. W tym roku ogłosimy przetarg na studium wykonalności – podaje MGM cytowane przez DGP.
Ile będzie kosztować port?
Jak przekonuje resort, armatorzy coraz częściej wykorzystują duże jednostki, a polski port powinien móc odpowiedzieć na to zapotrzebowanie możliwościami technicznymi ich obsługi. Ile będzie kosztować taka inwestycja? Mówi się o kilku miliardach euro. Problem w tym, że rząd nie ma takich pieniędzy w budżecie.
- Będziemy szukać prywatnych inwestorów. W grę wchodzi model "wybuduj, operuj, transferuj" - wyjaśnia na łamach GDP prezes Portu Gdańsk Łukasz Greinke.
Oznacza to, że kontrola nad infrastrukturą w zamian za jej sfinansowanie zostałaby przekazana podmiotowi komercyjnemu np. na 30 lat. Po tym okresie wróciłaby do Skarbu Państwa.
Wpierw lotnisko
Nim polski port będzie mógł rywalizować z Hamburgiem, rząd stawia na Centralny Port Lotniczy. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa oraz resort rozwoju uzgodniły projekt uchwały w sprawie budowy Centralnego Portu Lotniczego.
Rząd nie ukrywa, że cały proces dopiero się zaczyna. Nie jest nawet znana lokalizacja lotniska. Wiadomo jedynie, że mogłoby powstać gdzieś między Warszawą a Łodzią. Michał Szyk, wicedyrektor w dziale doradztwa biznesowego firmy doradczej PwC przestrzega przed zbyt pochopnymi decyzjami. - Budowa CPL wymaga szczegółowych analiz i wcześniejszego opracowania całościowej strategii rozwoju rynku lotniczego w Polsce - mówi.
A gdzie port powinien powstać? Według ekspertów PwC nie dalej niż 50 km od centrum Warszawy. Jak wyliczyli, największe europejskie lotniska znajdują się średnio 22 km od centrum metropolii, którą obsługują. A mowa o portach, które obsługują ponad 60 mln pasażerów rocznie. Czyli dwa razy tyle, ile w ciągu roku odlatuje i przylatuje do Polski.
I tak, z lotniska Heathrow w Londynie korzysta rocznie ponad 75 mln pasażerów. To absolutny rekord. Kolejny port, Charlesa de Gaulle'a w Paryżu obsługuje rocznie ponad 65 mln pasażerów, Amsterdam Schiphol 63 mln, a port we Frankfurcie ponad 60 mln pasażerów. Przy tych lotniskach polskie największe lotnisko na warszawskim Okęciu to mikrus - w zeszłym roku skorzystało z niego 12,8 mln osób. A to i tak rekordowy wynik.
Michał Mazur, partner w PwC, zwraca uwagę, że według prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego ruch lotniczy w naszym kraju do 2030 r. wzrośnie niemal dwukrotnie, do około 60 mln pasażerów rocznie. Dlatego już teraz warto pracować nad poprawą przepustowości polskich lotnisk. - Największym wyzwaniem w tym przedsięwzięciu będzie zapewnienie odpowiedniego finansowania, a obserwując podobne przykłady w innych europejskich krajach, nie będzie to zadanie łatwe – zauważa.