Nawet o 30 gr więcej na litrze paliwa mogą zapłacić polscy kierowcy podczas długiego weekendu. Będzie drożej niż na początku maja. Zaczął się okres wyższych cen, a sytuacja na rynku potęguje wzrosty. Kierowcy już szukają oszczędności.
Maj jest w tym roku dla nas łaskawy pod względem układu świąt i dni ustawowo wolnych od pracy. Wykorzystując niewielką liczbę dni z puli urlopu można było zaplanować aż dwa długie weekendy majowe – przy okazji Święta Pracy i Konstytucji 3 maja oraz wykorzystując Boże Ciało, które w tym roku wypada w czwartek 31 maja.
Złą wiadomością dla wybierających na majówkę okazały się jednak wzrosty cen paliw, które od pewnego czasu uszczuplają portfele polskich kierowców. Za popularną benzynę 95 oktanową średnio płacimy już 5,14 zł, za Pb 98 - 5,42 zł., a olej napędowy - 5,10 zł. Prognozy ekspertów pytanych przez money.pl, nie napawają optymizmem. Druga majówka będzie droższa, to nie koniec podwyżek na stacjach – przyznają jednym głosem.
Źródło: opracowanie money.pl na podstawie danych Auto Centrum
- Jak bardzo podskoczą ceny, zależeć będzie od tego, jak zachowają się hurtownicy. Prognozy wskazują jednak na dalszy wzrost cen hurtowy. Pewnym jest jednak, że druga majówka będzie droższa od pierwszej. Za litr paliwa zapłacimy od 10 do 15 gr więcej – szacuje w rozmowie z money.pl Grzegorz Maziak, ekspert rynku paliw e-Petrol.
- Z całą pewnością będzie drożej – potwierdza na łamach money.pl Urszula Cieślak, analityk BM Reflex. - Ceny z początku maja oscylowały grubo poniżej poziomu 5 zł za litr. Benzyna utrzymywała się w średniej 4,84 za litr, a olej napędowy 4,77. W drugą majówkę kierowcy zapłacą ponad 30 gr na litrze więcej - zaznacza.
**Taniej nie będzie **
Jak tłumaczą eksperci, na drożyznę przy dystrybutorach wpływ ma kilka czynników. Po pierwsze rozpoczął się tradycyjny okres wyższych cen, związany z większym popytem na paliwa. Długie weekendy skłaniają Polaków do krótszych wypadów za miasto lub dłuższych wyjazdów. Zbliżający się okres urlopowy też sankcjonuje wyższe ceny na stacjach.
Kolejna kwestia to sytuacja na rynku, a ta nie sprzyja spadkowi cen. - Mimo że wzrosty na ropie wyhamowały, to wiąż oddziałuje na rynek słaba złotówka. Nawet jeśli rynek się ustabilizuje, to i tak w przyszłym tygodniu powinniśmy się spodziewać się podwyżek – zaznacza Urszula Cieślak.
**Ceny na stacjach przerażają:
**
Jak zaznacza ekspertka BM Reflex, najlepszym, na co kierowcy mogą liczyć, to utrzymacie obecnych cen podczas drugiej majówki. – Obniżek nie będzie – potwierdza Cieślak.
Powroty do poziomów poniżej 5 zł spodziewać się w najbliższym czasie nie możemy. - Szansa na tańsze tankowanie dopiero po spotkaniu OPEC. A te dopiero za miesiąc - zaznacza ekspertka. - Być może kartel zdecyduje się na ruch w kierunku zwiększenia produkcji ropy. Dotychczasowe przykręcenie kurka odniosło skutek. Pozytywne sygnały dla rynku, oznaczałyby możliwy spadek cen.
**Lokalizacja ma znaczenie**
Droższe paliwo zmusza wielu kierowców do szukania stacji, gdzie uda się oszczędzić choć parę groszy na litrze. A rozpiętości cen, zwłaszcza w drugą majówkę - według analiz Grzegorza Maziaka z e-Petrol - mogą być spore.
- Dwucyfrowa zmiana cen paliw na rynkach hurtowych każdego dnia powoduje, że to, jaką cenę wystawi sprzedawca na stacji, będzie zależało od tego, w którym momencie kupił paliwa. Różnice mogą sięgać nawet 6-10 gr. na litrze – przestrzega Maziak.
W zasadzie każde skrzyżowanie można rozpatrywać więc jako mikro rynek, a różnice rzędu kilku groszy, mogą występować również miedzy dzielnicami i ulicami w tym samym mieście.
Jak sugeruje Urszula Cieślak, lepiej tankować u siebie wykorzystując przewagi lokalnego rynku, a unikać tych stacji ulokowanych na głównych trasach. - Kierowcom wybierającym się na majówkę w dalszą drogę radziłabym ruszać z bakiem uzupełnionym pod domem. Ceny przy autostradach, głównych drogach i przelotowych ulicach miast, będę zdecydowanie wyższe - zaznacza.
Sposobem na drogie paliwo może okazać się stacja przy markecie.Tam cena może być nawet o kilkanaście groszy niższa – o czym pisaliśmy w money.pl. To efekt polityki handlowej. Stacja paliw jest przecież jedynie dodatkiem, a nie głównym źródłem dochodu sieci sklepów. Drugą kwestią jest ilość sprzedawanego paliwa. Stacje przy sklepach sprzedają rocznie nawet trzy raz więcej niż średnio inne stacje. Tym samym mogą wynegocjować lepsze ceny u hurtownika.
W sumie w skali kraju, stacji paliw w sieciach sklepowych jest 187. Od 2011 roku ich liczba sukcesywnie rośnie. Jak tłumaczą pytani przez money.pl eksperci, o jakość benzyny z tych dystrybutorów nie ma powodów się obawiać. Zwykle pochodzi z tego samego źródła, co markowej stacji, a raporty zarówno badania UOKiK, jak i Inspekcji Handlowej, nie potwierdzają potocznej opinii jakoby jakość paliwa na stacjach przy marketach była gorsza.
**Właściciele stacji nie mają powodów do świętowania**
Wbrew pozorom, wysokie ceny na stacjach to również problem dla ich właścicielki. - Wyższe ceny na stacjach nie oznaczaj jednak wyższych dochodów właścicieli stacji. Oni cały czas przekładają koszty wynikające z wyższych cen na klientów – zaznacza Grzegorz Maziak.
Jak dodaje, właściciele ryzykują przy tym, że będzie mniej klientów. - To dla nich równie niekorzystna sytuacja, jak dla kierowców – podkreśla ekspert e-Petrol.
Urszula Cieślak również potwierdza, że kolejny miesiąc tak wysokich cen, może ograniczyć konsumpcję. - Wówczas jest szansa, że właściciele będą ograniczać ceny, ale kosztem marży - podkreśla.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl