Nowa opłata ma wynosić 10 groszy brutto za litr benzyny i oleju napędowego. Dochód z nowego podatku ma zostać przeznaczony w 85 proc. na Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i w 15 proc. na Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, z którego finansowane będą m.in. projekty dotyczące paliw alternatywnych czy elektrycznych samochodów.
Pieniądze mają być w większości przeznaczona na walkę ze smogiem. - Jeżeli w mieście takim jak Warszawa 60 proc. zanieczyszczeń powietrza pochodzi z samochodów, to najwyższy czas, żeby coś z tym zrobić - mówił wiceminister energii Michał Kurtyka na początku marca. - Mamy szacunki mówiące, że koszty wynikające z zanieczyszczenia powietrza w samej Warszawie to 6-18 mld zł rocznie. To są gigantyczne pieniądze - podkreślał.
Pieniądze, które mają dzięki nowej opłacie zasilić skarb państwa to, jak szacuje ministerstwo energii, 1,7 mld złotych. Z kolei według Biura Analiz Sejmowych nowa opłata będzie kosztować kierowców od 2 do 2,5 mld zł.
Kto zapłaci za smog?
Na początku marca, kiedy rząd przyjął projekt ustawy nakładającej nowy podatek, przedstawiciele Orlenu i Lotosu powiedzieli, że opłata nie będzie miała wpływu na detaliczną cenę paliwa, jaką płacimy na stacjach benzynowych.
Oglądaj też: Połączenie Lotosu i Orlenu uderzy w portfele kierowców? Ekspert wyjaśnia
- Opłata emisyjna jest tak marginalna, że jesteśmy gotowi wziąć ją na siebie - mówił na początku marca Marcin Jastrzębski, ówczesny prezes Lotosu.
Zdaniem analityków to jednak niemożliwe. - Ktoś musi za to zapłacić - mówi Dorota Gudaś z BM Reflex. - To będzie oczywiście trudne do udowodnienia, bo ceny paliw rosną i będą rosły, m.in. z powodu zerwania porozumienia nuklearnego pomiędzy USA a Iranem, ale z całą pewnością nowy podatek będzie miał na nie wpływ. Nie sądzę, żeby koncerny zgodziły się na obcięcie zysków o kilkaset milionów złotych rocznie.
Analitycy przestrzegają też, że wzrost cen paliwa będzie miał wpływ na ceny towarów w sklepach, bo wzrosną koszty ich transportu. - To będzie wzrost długofalowy, nie odczujemy go od razu - tłumaczy Dorota Gudaś. - Zawsze tak jest, że gdy ceny paliw rosną, rosną też ceny w sklepach. Co ciekawe, to działa tylko w jedną stronę, bo jak ceny paliw spadają, to w sklepach wcale nie jest taniej - kwituje.
Orlen odpiera jednak te ataki. Jak twierdzi dr Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen opłata to rozwiązanie długoterminowe. I tak należy na nią patrzeć.
- Zdecydowaliśmy, że nie przerzucimy opłaty na konsumentów, bo jest to rozwiązanie korzystne dla firmy, klientów i gospodarki kraju. Sfinansowanie opłaty traktujemy bowiem jak inwestycję w przyszły popyt. Przede wszystkim jako dostawca energii elektrycznej i spółka z silnie rozwiniętą petrochemią, będziemy beneficjentem wszystkich rozwiązań, które będą promować rozwój elektromobilności - tłumaczy.
Jak dodaje, Orlen zyska też bo pokaże się jako firma odpowiedzialna społecznie,
- Poprzez poniesienie kosztów opłaty emisyjnej przyczynimy się do wsparcia inicjatyw w zakresie ochrony środowiska i rozwiązań niskoemisyjnych. Skorzysta na tym klient, który mniej zapłaci za paliwo na stacji, a my tą drogą ograniczymy ryzyko spadku popytu na paliwa - zapewnia dr Adam Czyżewski.
Podwyżka cen paliw po raz drugi
To już druga podwyżka podatków na paliwo, do jakiej przymierzają się politycy PiS. W zeszłym roku grupa posłów złożyła w Sejmie projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, która miała obciążyć kierowców dodatkowym podatkiem w wysokości 20 groszy za litr paliwa. Prace nad ustawą ostatecznie wstrzymano.
Przeciwko nowemu podatkowi ostro zaprotestował poseł Łukasz Rzepecki, który został później za to usunięty z klubu Prawa i Sprawiedliwości. - Obiecaliśmy w kampanii wyborczej, że nie będziemy podwyższać podatków - mówił w lipcu zeszłego roku. Dziś kolejny projekt nowej opłaty nazywa "oszustwem wyborczym".
- Prace nad podwyżką zostają pod wpływem nacisków wstrzymane, a zaledwie rok później podobny projekt trafia pod obrady. Nie chcę używać mocnych słów, ale nie umiem tego nazwać inaczej, jak po prostu chamstwem politycznym i wyborczym oszustwem - komentuje Rzepecki.
Przeciwko nowej opłacie będą też głosować posłowie Platformy Obywatelskiej. - Specjaliści już od dawna mówili, że smog to przede wszystkim wynik ogrzewania mieszkań złym paliwem - mówi Cezary Grabarczyk, poseł PO. - Tam szukajmy rozwiązań, a nie nakładajmy kolejną daninę na kierowców.
Koszty paliwa w paliwie
Litr benzyny kosztuje średnio 4,92 zł. Tylko 45,3 proc. tej ceny to koszt paliwa kupionego w rafinerii. 2 proc. to marża. 2,6 proc. - opłata paliwowa. 18,7 proc. - VAT i 31,3 proc. - akcyza.
Podobnie sprawa wygląda z olejem napędowym. Cena w rafinerii to niecałe 50 proc. tego, co płacimy na stacjach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
| | |
| --- | --- |