Tylko przez ostatni tydzień ceny benzyny bezołowiowej na nowojorskiej giełdzie towarowej wzrosły o ponad 20 proc. i osiągnęły najwyższy poziom od blisko 3 lat. To wpływa na europejskie rynki. Oznacza, to że polscy kierowcy muszą się przygotować na podwyżki. W handlu hurtowym Orlen w tydzień benzyna podrożała o ok. 25 groszy.
Wyższe ceny na polskich stacjach paliw? Niestety, to nas czeka już od przyszłego tygodnia – prognozuje Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl. Zamieszanie na rynku amerykańskim mocno rzutuje na ceny również w Europie. To efekt szkód jakie wyrządził huragan Harvey południowych stanach USA – bogatych w infrastrukturę petrochemiczną.
Stany Zjednoczone mają spory udział w eksporcie paliw. Dane EIA pokazują, że dzienny eksport netto produktów przerobu ropy naftowej wyniósł w ostatnich czterech tygodniach średnio niemal 2,2 mln baryłek. Teraz część tego eksportu jest zagrożona, co powoduje wzrost cen w innych regionach świata.
Wyższe oczekiwane ceny paliw na świecie to również efekt zaburzeń w dostawach paliw do wschodnich stanów USA. Prawdopodobnie będą one musiały być zaspokojone przez wyższy import z innych regionów globu, co także podbija ogólne wyceny benzyn.
Na rynku europejskim przez 6 dni cena benzyny 95 wzrosła o niespełna 9 proc. i osiągnęła najwyższy poziom od sierpnia 2015 r. Zmiany kosztów paliw także nie ominą rynku polskiego, choć dzięki względnie słabemu dolarowi do rekordów jest jeszcze daleko.
W polskim hurcie jednak 31 sierpnia cena litra benzyny bezołowiowej wzrosła o 8 gr na litrze w porównaniu z poprzednim dniem. Jest duże ryzyko, że podwyżki będą kontynuowane i już w przyszłym tygodniu popularna „95” na stacjach będzie kilkanaście groszy droższa niż obecnie.
Południowo-wschodnie wybrzeże Teksasu niedaleko Houston oraz granicy z Luizjaną usłane jest rafineriami. Według danych Amerykańskiej Agencji Energetycznej (EIA) około 44 proc. (z 17,3 mln) możliwości przerobowych ropy naftowej jest usytuowanych na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej – tłumaczy analityk Cinkciarz.pl. Z kolei raporty agencji Bloomberg pokazują, że wyłączenia amerykańskich rafinerii związane z huraganem Harvey przekraczają 4,4 miliona baryłek dziennie.
To nie tylko ok. 25 proc. amerykańskich mocy przerobowych ropy naftowej, ale także znaczna część światowego popytu na produkty ropy naftowej wynoszącej niespełna 100 mln baryłek dziennie. 4,4 mln baryłek to także ośmiokrotność dziennego zapotrzebowanie na produkty przerobu ropy naftowej w Polsce.
Trudności w pozyskaniu odpowiedniej ilości paliw oraz problemy z ich transportem poprzez rurociągi powodują więc bardzo silny wzrost cen benzyn – tłumaczy Marcin Lipka. Natomiast w większości wydobycie ropy naftowej nie jest narażone na problemy, gdyż odbywa się poza terenami opanowanymi przez żywioł. Stabilizacja podaży ropy przy mniejszym popycie ze strony rafinerii powoduje spadek cen podstawowego surowca, a wzrost cen jego produktów.
Ale jest też dobra informacja. Zaburzenia pogodowe zwykle nie powodują długotrwałych wzrostów cen surowców energetycznych – zapewnia Marcin Lipka. Po kilku tygodniach możliwości przerobowe ropy naftowej w USA powinny powrócić do wcześniejszych wartości, co także prawdopodobnie spowoduje powrót globalnych cen paliw do poziomów sprzed huraganu Harvey.