Mała karteczka, przypięta do faktury. "Informacja. Od września ceny wzrosną o około 25 proc.". Tak o podwyżkach pieczywa dowiedział się jeden z właścicieli sklepu spożywczego. Podwyżki już widać na półkach.
Cena średnia chleba w Polsce to dziś 3,44 zł. Jeszcze rok temu zwykły krojony bochenek wart był mniej niż 3 zł. W wielu miejscach ceny dobijają już do 4 zł. Niektóre sieci tańsze pieczywo określają po prostu promocyjnym. - I końca tej podwyżki nie widać - przyznaje Stanisław Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP.
Niektóre piekarnie we wrześniu poinformowały swoich kontrahentów, że następne dostawy będą droższe. W sklepach lada chwila pojawią się nowe cenniki. Inni piekarze w ogóle rezygnują z tego biznesu. Myślą o założeniu kawiarni z bułkami, a nie dostarczaniu pieczywa.
- Do comiesięcznej faktury dostałem malutką karteczkę z informacją, że lada chwila piekarnia podnosi ceny. Różnica? 25 procent więcej w ciągu zaledwie miesiąca - mówi nam Krzysztof, właściciel sklepu. - Obdzwoniłem wszystkich dostawców. I każdy podnosi ceny. Niektórzy zmieniają je nawet co tydzień, inni wstrzymują się i co jakiś czas skokowo to robią. Chleb stał się drogi i widzą to już klienci - dodaje.
Chleb krojony 0,5 kilograma zamiast 2,5 zł będzie kosztował firmę blisko 3,1 zł. Bułka maślana zamiast 55 groszy będzie kosztować blisko 70 groszy. A to tylko wartość netto. Do tego należy doliczyć podatek i jakąkolwiek marżę dla sklepu. Z danych Instytutu "Polskie Pieczywo" wynika, że w cenie chleba marża sklepu wynosi 17 proc.
O tanim pieczywie można więc zapomnieć. - Koniec końców cena dla klienta zamknie się w okolicach 3 zł i 70 gr za bochenek - mówi Krzysztof. Skontaktował się z nami za pośrednictwem formularza Dziejesie.wp.pl z pytaniem: to zmowa cenowa okolicznych firm, czy może rynkowa tendencja.
Idą podwyżki
Branża potwierdza, że podwyżki to nic nowego. - Ceny? Od dawna lecą w górę. Jeżeli ktoś dopiero teraz podnosi o 20 proc., to znaczy, że i tak bardzo długo czekał. Ostatnie podwyżki to 10 proc., czyli 20 - 30 groszy w zależności od jakości chleba - mówi money.pl Stanisław Butka, stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP. O cenach z ubiegłego roku nawet nie chce mówić. – To była inna rzeczywistość - przekonuje.
- W ciągu roku chleb podrożał o ponad 30 proc. i mówiąc szczerze, nie widzę końca tej tendencji. Surowce to jedno, ale najbardziej po kieszeni uderzają nas wzrosty cen za energię, gaz, paliwo. Podnoszenie cen wcale nie jest dla piekarzy dobre. Właśnie dziś rozmawiałem z właścicielem sieci, zdecydował o zamknięciu trzech piekarni w jednym mieście - dodaje Butka.
On sam prowadzi sieć od wielu lat. - Jeszcze się trzymam, ale w tej chwili branża stała się codzienną walką - dodaje. I mówi wprost: przyszłoroczna podwyżka płacy minimalnej dla części jego kolegów będzie problemem. - W małych miejscowościach piekarnie mogą się zamknąć, do wyboru zostanie jedynie pieczywo wypiekane na miejscu w sklepikach - mówi. I z żalem mówi, że więcej będzie produktów "pieczowypodobnych" niż klasycznych.
Winne paliwa, prąd i gaz
Eksperci potwierdzają, że piekarze podnosić ceny będą, a konsumenci zapłacą w sklepach więcej. - Ceny pieczywa faktycznie idą w górę. Porównując miesiąc do miesiąca nie są to znaczne ruchy, ale w skali roku średnio w całej Polsce ceny podskoczyły już o 5 proc. I wiele wskazuje na to, że niektórzy piekarze podwyżki brali po prostu na swoje barki. Teraz nie wytrzymują, stąd kilkunastoprocentowe podwyżki za jednym razem - mówi money.pl prof. Krystyna Świetlik z Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
- Tegoroczna susza spowodowała, że zbiory zbóż są zdecydowanie mniejsze. A to już podnosi ceny. Na dodatek na rynku jest mniej zbóż konsumpcyjnych, które dla pieczywa i produktów piekarskich jest najważniejsze. Zboża na pasze i ich ceny to zupełnie inna sprawa. Sytuacja w Polsce nie jest wyjątkowa, z podobnymi problemami borykają się nasi sąsiedzi – dodaje.
Jak wynika z analiz ekonomistów banku PKO BP, w wyniku suszy zbiory zbóż w Polsce obniżą się o 14 proc. w skali rok do roku. Jak wskazują analitycy, dodatkowo „na wzrosty cen bardziej oddziałują coraz gorsze oczekiwania co do światowej produkcji zbóż”. A ceny pszenicy pod koniec sierpnia osiągnęły poziom najwyższy od 2013 roku. Z danych banku wynika również, że Rosja utrzyma pozycję największego eksportera pszenicy na świecie.
- To jednak nie ceny zbóż powodują, że chleb w sklepie drożeje. One odpowiadają za maksymalnie 10 procent ostatecznej ceny - mówi prof. Świetlik.
I wymienia, że zdecydowanie ważniejsze są koszty produkcji i transportu. A te poszły w górę.
- Wystarczy spojrzeć na ceny paliw i ich zmiany w ciągu ostatniego roku. Piekarnie dostarczają produkty przynajmniej dwa razy dziennie, to branża niezwykle wrażliwa na ceny paliw. Jednocześnie zmiany dotknęły rynku energii. A koniec końców najbardziej cenę chleba windują rosnące koszty pracy. Piekarzy jest mało, trzeba im płacić coraz więcej, żeby zostali w tej branży lub w ogóle się nią zainteresowali - mówi Świetlik.
Zdradza również, że piekarze są coraz bardziej przedsiębiorcy. Widzą doskonale, że na europejskich rynkach również ceny rosną, czasami nawet szybciej niż w Polsce. I tam wysyłają większą część produktów. W efekcie wartość eksportu przekracza wartość krajowego rynku. A na dodatek w Polsce popyt na klasyczny chleb nieco maleje. Przeciętny Polak jeszcze kilkanaście lat temu kupował ponad sto kilogramów chleba, bułek i ciastek rocznie, obecnie zjada już tylko połowę z tego.
Z danych BIG InfoMonitor wynika, że większość firm w tej branży ma dobrą kondycję finansową. Płacą na czas, nie mają przeterminowanych zobowiązań. Butka mówi, że kwestią czasu jest zmiana tych statystyk. - Perspektyw na poprawę sytuacji nie ma - mówi wprost.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl