Opłaty za emisję CO2 rosną w zatrważającym tempie, drożeje też węgiel. To ma odbicie na giełdowych cenach za energię elektryczną. Prąd dla „Kowalskiego” musi zdrożeć. Jednak przed wyborami samorządowymi to bardzo wrażliwy temat. A w przyszłym roku wybory parlamentarne.
Ceny pozwoleń na emisję CO2 stale rosną, w porównaniu z zeszłym rokiem to już kilkaset procent. Aktualnie za tonę wyemitowanego dwutlenku węgla płaci się blisko 23 euro. Jesienią 2017 roku było to ok. 6 euro. Analitycy nie wykluczają, że cena przebije 30 euro.
Do tego rośnie cena węgla. A to przekłada się na wzrost cen za energię elektryczną. Przysłowiowy Kowalski powinien to odczuć w swoim portfelu. Dostawcy energii nie mogą przecież dokładać do interesu, a emitowanie energii elektrycznej staje się coraz droższe. O podwyżkach mówi nawet prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando. Jednak zbliżają się wybory samorządowe i ministrowi energii Krzysztofowi Tchórzewskiemu nie w smak jest mówienie o podwyżkach. Dlatego spekuluje się, że Bando ryzykuje nie tylko pogorszenie współpracy z Tchórzewskim, ale nawet dymisję.
Oliwy do ognia dolewa opozycja. Posłowie Platformy Obywatelskiej zarzucają PiS-owi m.in. ściąganie drogiego węgla z Rosji, nieskuteczną walkę ze smogiem czy wreszcie przewidywany wzrost cen za prąd. A cena prądu, z którego wszyscy korzystamy, jest drażliwym tematem w przedwyborczej atmosferze.
- Dziś wyjątkowo łatwo wcielić się w rolę jasnowidza i przepowiedzieć, że gdy wybory będziemy już mieli za sobą, nasze rachunki za energię pójdą boleśnie w górę. Analitycy szacują, że w przyszłym roku o kilkanaście procent, ale potem znacznie bardziej – mówi w rozmowie z money.pl Jan Ruszkowski z Polskiej Zielonej Sieci.
Ekspert uważa, że ceny wzrosną, bo muszą wzrosnąć.
- Firmy energetyczne nie będą w nieskończoność dokładać do interesu, a hurtowa cena energii w ciągu roku wzrosła już o 70 proc. Oprócz rosnących cen węgla i wolumenu jego importu, głównie z Rosji, przyczynił się do tego stały i nieubłagany wzrost jednej z bardzo istotnych w Polsce składowych - kosztów praw do emisji CO2. W przypadku tak wysokoemisyjnej elektroenergetyki, opartej w 80 proc. na węglu, nie może nikogo dziwić, że ma to niebagatelne znaczenie - podkreśla Jan Ruszkowski.
Dlatego sztuczne utrzymywanie niskich cen dla prywatnych odbiorców przy rosnących kosztach kojarzy się z poprzednim ustrojem.
- To przypomina gospodarkę centralnie planowaną, znaną z czasów słusznie minionych. Dłuższe utrzymywanie tego stanu dla firm energetycznych byłoby działaniem na własną szkodę. Podniesienie cen przed wyborami byłoby oczywiście ciosem w samopoczucie wyborców – podsumowuje Jan Ruszkowski.
Jak dodaje, światowe raporty pokazują, że energia uzyskiwana z węgla już stała się droższa niż ta ze źródeł odnawialnych.
- W Polsce jednak kolejne rządy kurczowo trzymają się przeterminowanej już definicji bezpieczeństwa energetycznego i ignorują zarówno rachunek ekonomiczny, światowe trendy, zobowiązania klimatyczne naszego kraju, jak i opinie Polaków, z których niemal 80 proc. chce rozwoju odnawialnych źródeł energii – podkreśla Ruszkowski.
**Drogo, będzie drożej **
O tym, że wzrost cen energii elektrycznej dla zwykłych odbiorców w najbliższych latach jest nieunikniony, mówił w rozmowie z WP także Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl. Zaznaczył, że wprawdzie tylko około jedna czwarta ceny, jaką płacimy za energię elektryczną, wynika z cen energii na giełdzie, ale problem nie polega tylko na wzroście cen na rynku hurtowym.
- Polskie elektrownie, które opierają się głównie na węglu, muszą płacić za uprawnienia do emisji CO2. Teraz następuje dynamiczny wzrost tych opłat, co przełoży się na rachunki, jakie płacimy - wyjaśniał Bartłomiej Derski.
Ekspert przypomniał, że w 2021 r. do rachunków za prąd zostaną doliczone opłaty za rynek mocy. Dla odbiorców indywidualnych oznacza to dodatkowe 8 zł miesięcznie na rachunku za prąd.
**Zielona energia z czarnego węgla**
Unia Europejska walczy ze zmianami klimatu. Dlatego we wszystkich krajach członkowskich oraz Islandii, Lichtensteinie i Norwegii obowiązuje unijny system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS).
System wprowadza limit emisji gazów cieplarnianych emitowanych przez przedsiębiorstwa. Limit jest regularnie obniżany, co ma spowodować spadek emisji gazów.
Przedsiębiorstwa – w ramach systemu – mogą kupować limity emisji. Cena jest zmienna. Dlatego kiedy rośnie, wzrasta też cena energii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl