Średniookresowy raport MAE o światowym rynku węglowym zaprezentował w poniedziałek w Katowicach główny analityk Agencji Carlos Fernandez Alvarez. Podkreślił, że kształt rynku węgla - zarówno gdy chodzi o podaż i popyt, jak i o ceny - zależy przede wszystkim od sytuacji w Chinach, które są największym producentem i konsumentem tego surowca.
Na początku ubiegłego roku ceny spotowe węgla energetycznego na międzynarodowych rynkach spadły do najniższego w historii poziomu ok. 45 USD za tonę. Wiosną cena zaczęła stopniowo rosnąć, do ok. 90 USD za tonę późną jesienią 2016 r. Ceny węgla koksowego wzrosły w tym okresie aż czterokrotnie - z 77 do ok. 300 USD za tonę.
Jednak - według MAE - około maja br., po okresie stopniowego spadku, ceny węgla energetycznego mogą kształtować się na poziomie ok. 70 USD za tonę; później spodziewane są kolejne spadki, ale już nie tak głębokie; zgodnie z prognozą, w latach 2018-2020 cena powinna utrzymywać się nieco powyżej 60 USD za tonę.
Uczestniczący w poniedziałkowej prezentacji raportu Agencji wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski potwierdził, że miniony rok, kiedy międzynarodowe ceny węgla rosły, był dla polskich producentów "przyjazny", jednak skorzystanie ze wzrostu cen nie byłoby możliwe, gdyby nie restrukturyzacja i obniżka kosztów wewnętrznych - w niektórych obszarach nawet o 30 proc.
- Gdyby nie restrukturyzacja i obniżka kosztów, nie moglibyśmy korzystać z synergii wzrostu cen, ponieważ przy kosztach, jakie mieliśmy w 2015 r., te ceny nie wystarczyłyby, abyśmy mogli dzisiaj z optymizmem patrzeć w przyszłość - skomentował Tobiszowski. Wskazał, że prognozowane przez MAE na przyszłość ceny rzędu 60-70 USD za tonę węgla energetycznego to dla polskich kopalń rodzaj "wytycznych", które trzeba uwzględnić w planach i bieżącej działalności.
- Będziemy się to tych cen dopasowywać. To wytyczne, które determinują decyzje biznesowe - ocenił wiceminister. Dodał, że prognozy potwierdzają, iż państwo musi być aktywne w polityce energetycznej, by elastycznie odpowiadać na wyzywania rynkowe - także te płynące z rynku surowców.
Według wiceministra dla polskiego górnictwa kluczowy jest rynek wewnętrzny, choć sektor należy widzieć także w kontekście sąsiednich rynków oraz potencjalnego zwiększenia eksportu przez Węglokoks.
Analitycy MAE uważają, że ceny węgla energetycznego wzrosły w ostatnim roku dwukrotnie głównie za sprawą cięć w dostawach z Chin, jednak obecnie gracze rynkowi oczekują odwrócenia tego trendu. - Uważa się, że obserwowany wzrost cen to trend tymczasowy, związany głównie ze staraniami rządu chińskiego, służącymi zbilansowania rodzimego rynku - ocenił Alvarez.
Oprócz chińskiej polityki podażowej, na wzrost cen węgla - w skali, jakiej nie przewidzieli analitycy - wpłynęły też m.in. zakłócenia w kopalniach w Australii i innych miejscach.
Silne odbicie cen węgla w 2016 r. sprawiło, że producenci węgla mogli - jak wskazali eksperci - "nieco odetchnąć", nie powinni jednak liczyć na to, że taka sytuacja utrzyma się w dłuższym okresie. "Patrząc w przyszłość można powiedzieć, że niskie koszty, popyt bez zmian i strukturalna nadpodaż węgla w Chinach nie sprzyjają wzrostowi cen" - podano w analizie MAE.
Alvarez potwierdził, że analitycy nie dostrzegają potencjału wysokich cen węgla energetycznego. Jego zdaniem Chiny potrzebują jeszcze kilku lat, by zbilansować i ustabilizować swój rynek; wobec znaczącej nadpodaży na chińskim rynku, obecna równowaga traktowana jest bowiem jako tymczasowa.
"W Chinach odnotowujemy strukturalny i powolny spadek popytu na węgiel, będący skutkiem nowego modelu wzrostu gospodarczego i dywersyfikacji obejmującej odejście od węgla. Jednak Chiny pozostaną zależne od węgla, a popyt przewidywany na 2021 r. będzie wyższy niż w 2015 r." - wynika z analiz MAE.
Zdaniem analityków wzrost globalnego popytu na węgiel w najbliższych latach się zatrzyma. W związku z prognozowanym spadkiem zapotrzebowania w Europie i USA, który prawie równoważy wzrost m.in. w Indiach i innych częściach świata, to przede wszystkim Chiny będą decydowały o globalnych trendach.
Raport MAE został zaprezentowany w katowickiej siedzibie Polskiej Grupy Górniczej (PGG), która jest największym producentem węgla kamiennego w UE. Uczestniczący w prezentacji przedstawiciele środowiska górniczego wskazywali, że Polska z niewielkim, zaledwie ok. 1,5-proc. udziałem w światowej produkcji węgla (łącznie kamiennego i brunatnego) nie ma wpływu na kształtowanie światowych cen.
Prognozy wskazują, że w kolejnych kilku latach węgiel - w skali światowej - pozostanie surowcem preferowanym w produkcji energii elektrycznej, choć jego udział w ogólnym miksie spadnie z 41 proc. w 2013 r. do ok. 36 proc. w roku 2021.
Dane dotyczące światowej produkcji węgla w ubiegłym roku nie zostały jeszcze w pełni podsumowane. W 2015 r. globalna produkcja wyniosła 7,7 mld ton węgla, z czego 5,8 mld ton to węgiel energetyczny, a ok. 1,9 mld ton - koksowy. Węgla brunatnego wytworzono ponad 800 mln ton. Polskie wydobycie węgla kamiennego to ponad 70 mln ton rocznie, a węgla brunatnego ok. 63 mln ton. Choć udział w całości światowej produkcji jest niewielki, Polska jest w pierwszej dziesiątce producentów węgla na świecie.
Prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach Janusz Olszowski ocenił, że średnioterminowa prognoza jest korzystna dla węgla, a prognozy zużycia tego surowca na świecie są w najgorszym wypadku "płaskie", czyli stabilne. - Widać, że mimo m.in. antywęglowej polityki UE, świat nie odstępuje od węgla; nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie nastąpi jakaś zasadnicza zmiana jeśli chodzi o światowe zapotrzebowanie i zużycie - skomentował.