Szczyt w Brukseli, na którym miała zostać podpisana umowa o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą (CETA), nie odbędzie się w czwartek jak planowano - poinformował Preben Aamann, rzecznik przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Z kolei z informacji Polskiego Radia wynika, że premier Kanady Justin Trudeau nie tyle odwołał swój przylot do Brukseli, co na razie go opóźnił.
Z informacji Polskiego Radia wynika, że premier Kanady Justin Trudeau nie tyle odwołał swój przylot do Brukseli, co na razie go opóźnił. Rzecznik szefa Rady Europejskiej Preben Aamann informuje jedynie, że szczyt nie odbędzie się tak jak to wcześniej planowano.
Początkowo planowano, że szczyt rozpocznie się o 16.00. Wszytko zależało od tego, czy Belgia uzgodni wspólne stanowisko i da ostateczną zgodę na podpisanie umowy. Uniemożliwiał to sprzeciw Walonii, francuskojęzycznego regionu Belgii.
Od kilku dni rząd federalny w Brukseli prowadził negocjacje z przedstawicielami wszystkich regionów i społeczności językowych. Rozmowy w środę trwały ponad 10 godzin i zakończyły się bez porozumienia, choć ich uczestnicy mówili o zbliżeniu stanowisk.
"Porozumienie jest w zasięgu ręki" - tak brzmiał tytuł artykułu na pierwszej stronie gazety Le Soir. Jeśli jednak belgijskie negocjacje zakończą się porozumieniem, wtedy wspólne uzgodnienia powinny jeszcze zatwierdzić wszystkie kraje członkowskie. Dotyczą one bowiem deklaracji, która ma być dołączona do umowy i zawierać klauzule bezpieczeństwa, rozwiewające obawy Walonii.
Fiasko rozmówi belgijskich polityków będzie oznaczać, że ceremonia podpisania tej umowy, która została zaplanowana na czwartek w Brukseli, może zostać odwołana.
Komentatorzy uważają, że fiasko rozmów w sprawie akceptacji dla CETA jest odbiciem sporów, które trwają w Belgii od lat i dzielą ten niewielki kraj niemal na pół. Rzeczywiście, jak przyznał po spotkaniu belgijskich polityków premier Michel, rząd federalny oraz wspólnoty flamandzka i niemieckojęzyczna były za przyjęciem porozumienia, a Walonia, wspólnota francuska i region stołeczny Brukseli - przeciw. Walonia zajmuje około połowy terytorium Belgii. Mieszka tam około 3,5 mln z 10 mln obywateli tego kraju.
Negocjacje nad CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) między UE a Kanadą trwały pięć lat i zakończyły się dwa lata temu. Zakłada zniesienie praktycznie wszystkich ceł.
Umowa wywołała falę protestów, również w Polsce. Europejczycy obawiają się, że małe i średnie firmy ze Starego Kontynenty nie wytrzymają konfrontacji z międzynarodowymi koncernami, a Europę zaleje fala taniej żywności złej jakości. Przeciwnicy porozumienia obawiają się, że otworzy Europę na uprawy GMO. Ich wątpliwości budzi także system ponadnarodowych sądów arbitrażowych, gdzie mają być rozstrzygane spory handlowe.
W lipcu Komisja Europejska postanowiła, iż porozumienie zostanie zakwalifikowane jako umowa mieszana, unijno-państwowa, a nie - jak zakładano wcześniej - unijna. Dlatego CETA musi najpierw zostać podpisana przez kraje członkowskie, a następnie przegłosowana przez Parlament Europejski i dopiero wtedy będzie mogła - tymczasowo - wejść w życie. Ostateczna ratyfikacja ma należeć do parlamentów krajów unijnych i Kanady.
Szacuje się, że gospodarka unijna zarobiłaby dzięki CETA 11,6 mld euro, a kanadyjska - 12 mld dolarów kanadyjskich (ok. 8,1 mld euro).