Komisja Europejska pod koniec kwietnia rozpoczęła nieformalne dochodzenie w sprawie dramatycznie rosnącego chińskiego eksportu tekstyliów i odzieży do UE. Ma ono przesądzić o tym, czy konieczne będzie wprowadzenie środków ochronnych.
Procedura ma potrwać maksymalnie 60 dni i objęła 9 kategorii asortymentu: podkoszulków, swetrów, bluz, pończoch, skarpet, spodni męskich, płaszczy damskich, biustonoszy oraz nici i tkanin lnianych.
Polska chciałaby, aby postępowanie ochronne dotyczyło także dodatkowych kategorii (garniturów, sukienek bawełnianych, płaszczy lnianych i szydełkowanych, gazy i wyrobów z gazy), czyli asortymentu, w którym progi alarmowe w Polsce zostały rażąco przekroczone.
"Chcielibyśmy, by UE ograniczyła eksport tekstyliów z Chin, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że Komisja Europejska nie chce pewnych kwestii zadrażniać" - powiedział we wtorek dziennikarzom w Brukseli jeden z polskich dyplomatów przy UE.
Jak zaznaczył, nałożenie sankcji na Chiny może jednak oznaczać, że szybko przestawią się one na produkcję "towarów z wyższej półki".
"Trzeba też pamiętać o tym, że wiele krajów podpisało z Chinami umowy na podwykonawstwo i ograniczenia mogłyby też bezpośrednio w nie uderzyć" - dodał inny polski urzędnik.
Import do Polski niektórych kategorii chińskich tekstyliów i odzieży wzrósł o 300-400 proc w ciągu I kwartału 2005 roku, np. tkanin lnianych w tym okresie przekroczył o ponad 415 proc. ustalony przez Komisję Europejską próg alarmowy, sygnalizujący, że eksport danej kategorii produktów może stanowić zagrożenie dla unijnych producentów wyrobów tekstylnych. Próg dotyczący podkoszulków został przekroczony o 157 proc., pulowerów o 202 proc., a spodni męskich o 270 proc.
Jak najszybszego działania domaga się pięć krajów UE: Francja, Hiszpania, Portugalia, Grecja oraz Włochy. Natomiast przeciwne takim krokom są głównie kraje skandynawskie.
Zasady przyjęte po przystąpieniu Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 roku zezwalają na ograniczenie rocznego wzrostu importu z Chin do 7,5 proc., gdyby okazało się, że europejskie firmy ponoszą z tytułu importu tekstyliów z Chin dotkliwe straty.