Australijczycy szczególnie mocno wspierać będą rozbudowę telekomunikacji, transportu i energetyki. Choć, jak informuje ”Gazeta Wyborcza”, nikt oficjalnie nie ogłosił startu tego swoistego wyścigu gospodarczych zbrojeń, ale dla obserwatorów oczywiste jest, że oba państwa mocno walczą o wpływy w regionie.
Australijczycy są wyraźnie zaniepokojeni aktywnością Pekinu na pacyficznej arenie ekonomiczno-militarnej. Wprawdzie w tych zmaganiach są nadal na czele z 6,6 mld dol. amerykańskich w inwestycjach, to jednak Chiny ze swoimi 1,3 mld dol. od 2011 r., mają lepszą dynamikę wzrostową.
Jak zauważa gazeta, inwestycyjny i pożyczkowy atak Chińczycy mają dobrze przećwiczony. Według stałego scenariusza zadłużają małe kraje, a potem za te zobowiązania chcą różnych koncesji i dostosowania się do swojej polityki.
Dobrym przykładem jest port na Sri Lance. Chińczycy za tę inwestycję m.in. ugrali niesprzeciwianie się tego kraju ekspansji Pekinu na terytoriach na Pacyfiku co do których trwają spory. Żądają również i to skutecznie nieuznawania przez Sri Lankę Tajwanu.
Podobnie zadziałali na Vanuatu, archipelagu leżącym od Australii w podobnej odległości co Nowa Zelandia. Tam Chińczycy mieli negocjować z rządem budowę bazy dla swojej marynarki. W roli ”zachęty” wystąpiła tu pomoc rozwojowa na kilkaset milionów dolarów, którą Chińczycy przekazali dla tego liczącego 270 tys. mieszkańców kraju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl