Chińskie władze chcą jeszcze bardziej zwiększyć kontrolę nad internetem i proponują powołanie specjalnej komisji, która miałaby sprawdzać i koordynować działania urzędów na tym polu w całym kraju. Zagraniczne firmy technologiczne są pełne obaw.
Jak pisze Reuters, od listopada obowiązują surowe przepisy w zakresie cyberbezpieczeństwa, które według władz mają chronić kraj przed atakami hakerskimi i terrorystycznymi, ale budzą sporo obaw zagranicznych firm działających na tym rynku. Szczególnie kontrowersyjny jest obowiązek przechowywania danych na lokalnych serwerach, a także wymogi dotyczące testów bezpieczeństwa.
Zgodnie z przedstawionymi przez państwowego regulatora internetu propozycjami, międzyresortowa komisja miałaby zajmować się nadzorem i koordynacją działań państwa w zakresie kontroli internetu. Nowe ciało miałoby też ostrzegać władze przed zagrożeniami dla bezpieczeństwa państwa i zapobiegać nabywaniu produktów i usług bez odpowiednich rekomendacji.
Na razie nie wiadomo, kiedy - i czy w ogóle - powstanie nowa komisja. Proponowane zmiany będą poddane publicznym konsultacjom do 4 marca. Jak zauważa Reuters, bardzo często zdarza się w Chinach, że przepisy, które wchodzą w życie bardzo różnią się od swojego pierwotnego kształtu.
Nowe regulacje dotyczące kontroli internetu pojawiają się w czasie zakrojonej na szeroką skalę działań prezydenta Xi Jinping wymierzonych w społeczeństwo obywatelskie. Na cenzurowanym znalazły się media czy prawnicy walczący o prawa człowieka. Według przeciwników władz celem tych działań jest zduszenie w zarodku społecznego sprzeciwu.
W Chinach obowiązują bardzo daleko idące ograniczenia oraz inwigilacja w internecie. Wiele popularnych na całym świecie serwisów - nawet takich jak Google czy Facebook - jest blokowanych, a zamieszczane w sieci komentarze są często kasowane. Władze w Pekinie przekonują, że taka polityka jest konieczna dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa i stabilności społecznej.