Stołeczny ratusz w poniedziałek wydał oświadczenie, w którym odpowiada na zarzuty dotyczące zwrotu cennych działek w centrum miasta. W dużej mierze stanowi ono odpowiedź na sobotni artykuł "Gazety Wyborczej", która opisała okoliczności reprywatyzacji działki obok Pałacu Kultury; jej przedwojenny adres to ul. Chmielna 70, a szacowana wartość to nawet 160 mln zł.
Miasto zwróciło działkę w 2012 r. trójce prawników, którzy wcześniej wykupili roszczenia do niej. Tymczasem Ministerstwo Finansów uzyskało dokumenty sugerujące, że byłemu współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, zostało w PRL przyznane za nią odszkodowanie. "GW" podała, że w 2012 r. mec. Robert Nowaczyk odebrał od wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba Rudnickiego decyzję o zwrocie działki; kilka tygodni później Rudnicki zrezygnował z pracy w ratuszu. Według artykułu, w 2012 r. Rudnickiego i Nowaczyka łączyły relacje biznesowe - byli współwłaścicielami nieruchomości w Zakopanem.
Ratusz w stanowisku udostępnionym m.in. na profilach Gronkiewicz-Waltz na portalach społecznościowych, pisze, że Rudnickiego w urzędzie miasta zatrudnił w połowie 2006 r. komisarz wyznaczony przez ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Rudnicki został głównym specjalistą pełniącym obowiązki wicedyrektora w Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Po wygraniu wyborów w 2006 r. Gronkiewicz-Waltz, jak pisze ratusz, "nie robi czystek w urzędzie, jak jej poprzednik", zostawia też kierownictwo BGN.
Kilka lat później, już w 2012 roku pojawia się sprawa roszczenia do nieruchomości przy ul. Kazimierzowskiej 34, które mają rodzice Rudnickiego. Wicedyrektor odchodzi z pracy z końcem roku. "Gronkiewicz-Waltz chce dokładnego wyjaśnienia wątpliwości związanych z Jakubem Rudnickim i nieruchomością - decyduje się na złożenie doniesienia do prokuratury w jego sprawie" - podaje urząd miasta. Według "Gazety Wyborczej" Rudnicki co najmniej od 2014 roku był właścicielem nieruchomości przy Kazimierzowskiej 34.
Miasto dodaje, że wątpliwości dot. zwrotu działki pod dawnym adres Chmielna 70 pojawiły się w kwietniu tego roku. Ratusz twierdzi, że decyzja zwrotowa została wydana przez BGN po kilku latach postępowania "ze względu na to, że Ministerstwo Finansów nie przeprowadziło postępowania administracyjnego w tej sprawie".
Urząd miasta pisze, że przed zwrotem zwrócił się do MF o informację, czy na podstawie układu indemnizacyjnego przyznane zostało odszkodowanie za nieruchomość przy dawnej ulicy Chmielnej 70. MF wskazało, że nie dysponuje dokumentacją związaną z wypłatą odszkodowania za tę nieruchomość. Ratusz podkreśla, że na stronach internetowych resortu finansów jeszcze w wykazie z 31 grudnia 2015 r. nieruchomości przy ul. Chmielnej 70 nie ma.
"Minister Finansów wszczyna postępowanie dopiero po tym, jak o temacie zwrotu Chmielnej 70 zrobiło się głośno. Ostatnio postępowanie zostało przedłużone, co świadczy o tym, jak to skomplikowana materia" - pisze ratusz.
Zdaniem resortu finansów władze Warszawy pospieszyły się ze zwrotem nieruchomości na pl. Defilad, nie czekały na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości.
Kontrolę zwrotu działki, pisze urząd miasta, prowadzi Komisja Rewizyjna Rady Warszawy, szefem zespołu kontrolnego jest radny PiS Paweł Terlecki. "Hanna Gronkiewicz-Waltz decyduje się też na złożenie zawiadomienia do prokuratury ws. zwrotu nieruchomości przy ul. Chmielnej 70. Prokuratury - czyli organu, który ma najlepsze narzędzia do sprawdzenia, czy postępowanie było prowadzone w sposób prawidłowy. Dokumenty od kilku miesięcy bada też CBA. Do dziś - poza kolejnymi artykułami w mediach - nie mamy żadnej informacji o nieprawidłowościach z prokuratury czy CBA" - głosi stanowisko ratusza.
"Prezydent miasta musi być ostrożny w słuchaniu wszelkich sensacji, gdyż w sprawach nieruchomości zawsze występuje kilka zwalczających się stron. Od czasu do czasu docierają i do nas informacje, że ci którzy liczyli, że 'mała' ustawa reprywatyzacyjna nie wejdzie w życie i dalej będą mogli na tym korzystać, próbują dotrzeć do różnych redakcji ze swoim przekazem. W ich interesie leży dyskredytowanie zapisów nowej ustawy, również pracy urzędników. Prezydent Warszawy musi się opierać na zasadzie zaufania do swoich pracowników. Jeśli jednak pojawią się dowody w ich sprawie, będzie konsekwentna w swoich działaniach. Sensacje, podejrzenia i stawiane po raz kolejny hipotezy to nic nowego, za wiele już tego było. Dziś czekamy na rzetelne wyjaśnienia powstałych wątpliwości przez służby do tego powołane" - głosi stanowisko ratusza.
Urząd zapewnia, że jeśli w ramach reprywatyzacji były nieprawidłowości, to ratusz jest pierwszym, któremu zależy na rzetelnym wyjaśnieniu sprawy. "Proces reprywatyzacji budzi skrajne emocje, ale jak do tej pory, mimo licznych kontroli CBA i prokuratury, żaden z przypadków nie zakończył się prawomocnym wyrokiem" - napisali miejscy urzędnicy.
Przypominają, że miasto przygotowało "Białą Księgę Reprywatyzacji", a Gronkiewicz-Waltz od wielu lat zabiegała o to, "żeby przeciąć ten węzeł gordyjski ustawą" i zakończyć problem reprywatyzacji w Warszawie. W stanowisku napisano, że Gronkiewicz-Waltz jako jedyny prezydent Warszawy doprowadziła do uchwalenia ustawy regulującej "przynajmniej najbardziej palące problemy reprywatyzacji".
Chodzi o ustawę ws. gruntów warszawskich, potocznie nazywaną "małą ustawą reprywatyzacyjną". Projekt nowelizacji przygotowali senatorowie PO i senator niezależny Marek Borowski. Była to odpowiedź na inicjatywę Gronkiewicz-Waltz, uzgodnioną z premier Ewą Kopacz
Uchwalona przez Sejm ubiegłej kadencji ustawa - nowelizująca przepisy o gospodarce nieruchomościami oraz Kodeks rodzinny i opiekuńczy - jest próbą uporządkowania wieloletnich problemów i sporów prawnych dotyczących stołecznych gruntów. Jej celem jest likwidacja patologii związanych z nieuregulowaniem własnościowym nieruchomości - chodzi m.in. o handel roszczeniami. W procederze tym różne podmioty skupują od byłych właścicieli roszczenia do nieruchomości, przejmują grunty, a następnie zarabiają na ich sprzedaży po znacznie wyższych cenach rynkowych.
Skutkiem wejścia w życie tzw. dekretu Bieruta było przejęcie wszystkich gruntów w granicach miasta przez gminę miasta stołecznego Warszawy, a w 1950 r. - w związku ze zniesieniem samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa. Dekretem uzasadnianym "racjonalnym przeprowadzeniem odbudowy stolicy i dalszej jej rozbudowy zgodnie z potrzebami narodu" objęto ok. 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości.