Koniec ze sprzedażą domów zagranicznym nabywcom – mówi rząd Nowej Zelandii. To dlatego, że ceny nieruchomości poszybowały w górę tak gwałtownie, że coraz więcej nowozelandczyków zwyczajnie nie ma za co wynająć mieszkania, nie mówiąc już o jego zakupie.
Nowozelandczycy coraz bardziej czują się "lokatorami we własnym kraju". Nieruchomości na pięknej wyspie wykupują obcokrajowcy, więc ich ceny w ostatnich latach poszybowały w górę – informuje Next Gazeta.
Aby uzdrowić sytuację, rząd zakazał sprzedaży istniejących domów zagranicznym nabywcom.
Czytaj też: * *Ceny mieszkań rosną najszybciej od dekady. W Polsce względnie najłagodniej
W ciągu ostatnich 5 lat ceny nieruchomości w Auckland, największym mieście Nowej Zelandii, wzrosły o prawie 80 proc. Setki rodzin, których nie stać na choćby najmniejsze mieszkanie, żyją w samochodach, garażach, namiotach i kontenerach. Najczęściej są one pozbawione elektryczności, kanalizacji i urządzeń kuchennych. Jeśli w rodzinie są dwie osoby pracujące, ale osiągające tylko średnie wynagrodzenie, to i tak może ich być nie stać na wynajem mieszkania w Auckland.
Jeden z najdroższych rynków świata
Rynek nieruchomości mieszkalnych jest tam jednym z najdroższych na świecie. Średnia cena domu kształtuje się na poziomie ponad 940 000 dolarów nowozelandzkich (około 2,113 miliona złotych). Raport z 2017 r. wskazuje, że Nowa Zelandia ma jedne z najbardziej nieosiągalnych cen nieruchomości na świecie.
A skąd ta ogromna popularność wyspy wśród zagranicznych bogaczy? Chodzi tu nie tylko o piękną przyrodę. Nowa Zelandia jest postrzegana jako bezpieczna przystań na okoliczność potencjalnego konfliktu nuklearnego, wzrostu terroryzmu i niepokojów społecznych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl