Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Chochołowski: Tusk zakłada białe rękawiczki, Obama i Brown nie

0
Podziel się:

Za tak zwaną kreatywną księgowość w USA wsadzali szefów korporacji do więzienia, a w Polsce rząd może ją uprawiać bezkarnie. To ciekawy przykład różnicy między anglosaskim a wschodnioeuropejskim systemem prawnym.

Chochołowski: Tusk zakłada białe rękawiczki, Obama i Brown nie

Za tak zwaną kreatywną księgowość w USA wsadzali szefów korporacji do więzienia, ale w Polsce rząd może ją uprawiać bezkarnie. To ciekawy przykład różnicy między anglosaskim a wschodnioeuropejskim systemem prawnym.

Sprawa PKO wydaje się prosta: rząd bawi się w hochsztaplera. Zabierze bankowi zysk, ale da mu kapitał przez nową emisję akcji. Mało tego, aby nadal być jego właścicielem, dokupi akcje. Patent polega na tym, że pieniądze na akcje pójdą z innej kieszeni (z rządowych agencji) i oficjalnie nie obciążą budżetu państwa.

Zatem na papierze budżet zyska parę miliardów dywidendy, a nie wyda kilku miliardów złotych na dokapitalizowanie banku.

Tak będzie jednak tylko w papierowym świecie ministra finansów. W _ realu _ zadłużenie państwa - czyli nas wszystkich - wzrośnie. Za ten manewr prędzej czy później zapłacimy, ale według budżetowej rozpiski i oficjalnej propagandy będzie lepiej.

To nic innego, jak kreatywna księgowość, która powinna być karalna, a przynajmniej jest karalna, jeśli stosują ją księgowi w prywatnych korporacjach.

Jeśli mi brakuje pieniędzy, to po prostu się zadłużam. Gdybym miał iść w ślady rządu, musiałbym postępować inaczej. Wypłaciłbym cały zysk z lokaty, ale jednocześnie podwyższył jej wartość z pieniędzy wydłubanych ze skarbonki syna.

Pieniędzy ze skarbonki syna nie wliczam do domowego budżetu, zatem ich braku nie musiałbym księgować jako wydatku. Jednocześnie zysk z lokaty zaliczam do dochodu. Efekt? Żyję ponad stan, a lokaty nie uszczuplam i jednocześnie nie zwiększam debetu na koncie.

Niby to genialne, ale młody kiedyś się skapnie, że ma mniej w skarbonce. Co wtedy? Powiem mu, że musi dużo i ciężko pracować, bo poza oficjalnymi długami tatusia w bankach (deficyt budżetowy) musi także zapracować na braki w skarbonce (efekt kreatywnej księgowości).

Odkąd mam własne dzieci boli mnie, że jak dorosną, to zamiast pracować na swój dobrobyt, będą harować, żeby spłacić długi swoich starych. Gdyby chociaż starzy mieli wystawne życie...

A my zamiast pławić się w luksusach ciężko pracujemy, aby spłacić zobowiązania swoich rodziców i dziadków. W dodatku na politycznym horyzoncie nie ma nikogo, kto chciałby to zmienić, dlatego moje wnuki i prawnuki również nie będą pracować na siebie.

Co mają do tego wspomniani na początku Anglosasi? Obama i Brown robią to samo, co Tusk, a nawet bardziej. Różnica polega jednak na tym, że oni - może z obawy przed więzieniem - legalnie zadłużają swoich potomków, a nasz rząd wciąż udaje, że trzyma deficyt w ryzach.

Autor felietonu jest redaktorem Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)