- Sprzedawców choinek podzieliłbym na cztery grupy – mówi w rozmowie z money.pl właściciel plantacji choinek z Pomorza. – Po pierwsze - to całoroczne centra ogrodnicze. Kolejną grupą są ludzie, którzy przez cały rok czymś handlują, a to zniczami, a to owocami. Jest trochę ludzi, którzy na co dzień wykonują jakąś pracę, a przed świętami dorabiają sprzedażą choinek. Wreszcie – firmy handlowe, które na kilka tygodni przed świętami otwierają wiele punktów sprzedaży w mieście - wskazuje.
Nieprzypadkowo plantator, z którym rozmawiamy, działa na Pomorzu. Ta część Polski oferuje najlepsze warunki dla jodły kaukaskiej, która potrzebuje łagodnych zim i dość dużej wilgotności. Mniej wymagające są sosny i świerki, wobec czego mogą być hodowane także w innych regionach.
W pierwszej chwili właściciel plantacji nie był skłonny do rozmowy. Wszystko przez nawał pracy i gorący okres. Myli się jednak ten, kto uważa, że sezon rozpoczyna się z pierwszym śniegiem. Umowy negocjowane są od początku sierpnia, ale drzewka pozostają w ziemi co najmniej do połowy listopada.
Nasz rozmówca wyjaśnia, że sprzedawca powinien tak negocjować, aby za choinki w hurcie zapłacił od 35 do 50 proc. ceny, za którą zamierza je sprzedać. Czy na rynku choinek są aż tak duże marże?
- Przebicie musi być wysokie, bo sprzedaż choinek wymaga poniesienia dużych kosztów na starcie. Wynajęcie placu w dobrych punktach w największych miastach to koszt nawet 15 tys. złotych, a niektóre miasta życzą sobie nawet kilkuset złotych dziennie z tytułu pozwolenia na handel – wyjaśnia.
W dokumentach musi się zgadzać
Polskie prawo nie przewiduje możliwości parania się jakąkolwiek działalnością handlową bez wcześniejszego założenia działalności gospodarczej. Nie ma żadnych wyjątków dla działalności prowadzonej sezonowo, a więc nawet osoba, która chce sprzedawać choinki przez dwa tygodnie w roku, musi dopełnić formalności. Po zakończeniu sezonu, działalność można zawiesić do kolejnego roku.
Nie wolno rozstawiać punktu sprzedaży w dowolnym miejscu. Zainteresowany musi złożyć w urzędzie miasta wniosek o zezwolenie na zajęcie pasa drogowego. Złożenie wniosku jest bezpłatne, ale za każdy dzień zajmowania miejsca już się płaci. We Wrocławiu za postawienie stoiska, którego wielkość nie przekracza 10 mkw, chętny płaci 50-80 gr za 1 mkw. W Poznaniu jest drożej, bo minimalna stawka to 75 gr za 1 mkw. Sumując, za pozwolenie na zajęcie pasa drogowego przez miesiąc właściciel stoiska o powierzchni 6 mkw zapłaci od 1200 do 1600 zł, a przy 10-metrowym będzie to nawet 3 000 zł. Tymczasem punkt sprzedaży choinek rzadko zajmuje powierzchnię mniejszą niż 30 mkw.
Każde miasto wyznacza miejsca, w których może odbywać się sprzedaż choinek. Np. we Wrocławiu można nimi handlować w 9 lokalizacjach. Dodatkowo w ratuszu dowiedzieliśmy się, że sprzedaż choinek w stolicy Dolnego Śląska może być prowadzona w terminie od 1 grudnia do 24 grudnia 2017 r., a powierzchnia handlowa stoiska nie może przekraczać 50 mkw.
Plantator z Pomorza szacuje, że "choinkowy biznes" opłaca się przy sprzedaży 90 proc. drzewek. - Do 19 grudnia powinno sprzedać się 50 proc. drzewek, zaś w ostatni weekend i w trzech ostatnich dniach przed wigilią – druga połowa - wyjaśnia.
Tylko z legalnego źródła
- Nie przypominam sobie, by w ostatnich latach w stolicy straż miejska zatrzymała sprzedawcę, który handlował kradzionymi drzewkami – mówi Monika Niżniak, rzecznik prasowa stołecznej straży miejskiej. – Straż, niekiedy we współpracy z innymi służbami, prowadzi cykliczne kontrole w punktach sprzedaży. Sprzedawcy mają świadomość, że regularnie będą proszeni o pokazanie dowodu legalności posiadanych drzewek, więc nie ryzykują.
Rośliny sprzedawane przez pośredników muszą być ometkowane, a sprzedawca musi posiadać przy sobie dowód zakupu. Drzewka sprzedawane bezpośrednio przez hodowców nie muszą być w ten sposób oznaczone, ale sam właściciel plantacji ma obowiązek mieć przy sobie dokument z informacją, że zostały one dopuszczone do wycinki.
Sztuczna? Nie, dziękuję
- Największa popularnością cieszą się jodły kaukaskie, których ogromną zaletą jest to, że igły nie obsypują się, więc są wygodniejsze w utrzymaniu niż drugie najpopularniejsze drzewko, czyli świerk pospolity. Coś za coś, bo świerk jest tańszy – mówi zapytany przez nas Hubert Hawryluk z firmy Garden Masters, która prowadzi sprzedaż choinek.
Zapytany o "choinkową modę", Hawryluk wskazuje na rosnącą popularność drzewek w doniczkach, które są bardziej ekologiczne. Stanowią one ok. 30 proc. kupowanych choinek. Sztuczne w ogóle są passé.
Cena choinki zależy po pierwsze od ilości towaru na rynku. Jeśli wiosną były przymrozki i wiele drzewek zmarniało, to w grudniu przyjdzie nam zapłacić więcej. Po drugie – kraj pochodzenia. Choinki polskie są tańsze, a duńskie i niemieckie, których w naszych sklepach też nie brakuje, są wprawdzie droższe, ale z reguły lepszej jakości.
Supermarkety oferują jodły nawet za 60 zł, ale za taka cenę klienci nie powinni oczekiwać dobrej jakości. Bo choinki, jak każdy inny produkt, mogą być lepsze i gorsze. Kupując tańsze, ryzykujemy, że doniesiemy do domu drzewko, które nie było w odpowiedni sposób pielęgnowane, więc szybciej straci swój urok.
Świerki o standardowej wysokości (czyli 170-225 cm) kosztują między 60 a 100 zł, jodły – od 80 zł.
Przed świętami wszystkie drogi prowadzą do punktu sprzedaży choinek, ale rynek wychodzi z ofertami także do tych, którzy z jakiegokolwiek powodu samodzielnie nabyć jej nie chcą lub nie mogą. W ofercie Garden Masters jest wniesienie drzewka do mieszkania i odebranie jej po świętach. Koszt transportu choinki, której wysokość nie przekracza 2 metrów, to 95 zł, montaż kosztuje 60 zł, a odebranie jej po Bożym Narodzeniu – dalsze 170 zł. Jest też oferta dla prawdziwie zabieganych: firma może ubrać choinkę. W wersji standard to wydatek rzędu co najmniej 1 250 zł. Jeśli i ta oferta nie jest odpowiedzią na potrzeby klientów, w grę wchodzi też... wypożyczenie choinki.
Drugie życie choinki
A co dzieje się z niesprzedanymi choinkami? Po pierwsze trzeba zerwać z przekonaniem, że ich wycinka jest szkodliwa dla środowiska. Po pierwsze, w miejsce wyciętych, plantatorzy sadzą nowe. Po drugie, w niektórych miastach działają kompostownie, które przerabiają choinki na biomasę. Ziemia ze skompostowanych choinek ma duże wartości. Drzewkami mogą też być zainteresowane kwiaciarnie – floryści wykorzystują gałęzie do robienia wieńców.
A co z oddawaniem choinek do ogrodów zoologicznych, tak by mogły stanowić pożywienie dla zwierząt? Tu zdania są podzielone. Niektóre ogrody choinkami nie są zainteresowane, gdyż resztki ozdób, jakie niekiedy pozostają na gałązkach, stanowią śmiertelne zagrożenie dla zwierząt. Inne przyjmują choinki, ale bardzo starannie sprawdzają, czy nie pozostały na nich żadne "ciała obce".