W ciągu dwóch stuleci od początku reformacji kraje protestanckie zdystansowały gospodarczo państwa katolickie. Według XIX-wiecznego niemieckiego socjologa Maksa Webera pozwoliła na to protestancka etyka. Kapitalizm święcił triumfy i tak jest do dzisiaj.
Katolickie Hiszpania i Portugalia straciły przewagę, jednak - czego nie uwzględnił w swojej analizie Weber - głównie dzięki zalewowi taniego złota ze swoich kolonii. Poprzednie twierdzenia, że siła gospodarki zależy od ilości zgromadzonych przez państwo kruszców, okazały się całkowicie błędne. Bogaci Hiszpanie, zamiast produkować u siebie, kupowali w protestanckich krajach. Te dzięki temu się rozwijały, by później zdystansować wcześniejsze potęgi.
Być może Hiszpania i Portugalia straciły na znaczeniu, ale to wciąż chrześcijaństwo dominowało. "Módl się i pracuj", motto benedyktynów jeszcze z VI wieku po narodzinach Chrystusa, stosowane przez chrześcijan w praktyce spowodowało, że zamieszkane przez nich kraje zawojowały świat.
Do czasu aż w konkurencję o światowe PKB włączyli się Azjaci. Wykorzystując skuteczność wynalezionego przez chrześcijan kapitalizmu, zaprawioną mrówczą wręcz pracowitością. Japonia, a potem tygrysy z Azji południowo-wschodniej, a wreszcie Chiny wyrywają dla siebie coraz większy kawałek światowego tortu gospodarczego. Chrześcijanie są tam mniejszością.
Money.pl zrobił zestawienie, uwzględniające procent chrześcijan w społeczeństwie krajów świata i wartość wytwarzanego przez kraje PKB. Na podstawie tego udało nam się ustalić wartość wytwarzaną przez samych chrześcijan.
Jak „chrześcijański PKB” prezentuje się na tle świata? Z roku na rok coraz gorzej. Nie chodzi o to, że kraje chrześcijańskie radzą sobie źle. Spadek bierze się z malejącego udziału chrześcijan w społeczeństwach.
W ubiegłym roku chrześcijanie wytworzyli co prawda więcej niż rok wcześniej, bo 34 biliony dolarów PKB - o 1,3 bln dol. więcej niż rok wcześniej, ale świat rósł szybciej. Łączny produkt światowy brutto wzrósł o 3,3 bln dol. do 79,1 bln dol. - wynika z zebranych przez nas wyników największych 50. krajów świata, uzupełnionych o dane Banku Światowego i MFW.
Wyliczony przez nas „chrześcijański PKB” stanowił 43,1 proc. światowej gospodarki. W 1990 roku było to 56,5 proc., w 2000 r. 56 proc., a w 2010 r. 52,3 proc.
Ostry zjazd zaczął się od 2008 roku. To wtedy wzrost gospodarczy Chin zaczął dawać różnicę.
Kto zawalił najbardziej?
Największym ciosem dla chrześcijaństwa w gospodarce było to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii. W ciągu ostatnich dziesięciu lat nie dość, że liczony w dolarach PKB spadł tam o 447 mld dol. (-15 proc.). To między innymi skutek przegłosowania Brexitu i związanego z tym ostrego spadku kursu funta.
Ale drugim czynnikiem jest masowe występowanie wiernych z kościoła anglikańskiego. Od 2010 r. do udział chrześcijan w społeczeństwie spadł z 64 do zaledwie 41 proc. w 2016 r.
Na drugim niechlubnym miejscu w kategorii spadku znaczenia chrześcijan jest tzw. najstarsza córa Kościoła, czyli Francja. PKB kraju liczony w dolarach spadł tam w dekadę o 79 mld dol. (-3 proc.) do 2,6 bln dol. Ale ubyło i samych chrześcijan w tym wciąż jeszcze katolickim kraju. W 2010 r. było ich 63 proc., a w 2016 r. tylko 51 proc.
Na trzecim miejscu negatywnego podium są Hiszpanie. PKB liczony w dolarach spadł im w dekadę o 165 mld dol. (-11 proc.), a liczba chrześcijan zeszła z 78,6 proc. w 2010 r. do 68,5 proc. w 2017 r.
Zaraz za podium znajdują się Niemcy. Jeszcze niedawno kraj protestancki, w którym przewagę zdobyli w od dwóch lat katolicy. Odejścia z kościołów protestanckich są po prostu szybsze niż w Kościele Rzymsko-Katolickim. Łączna liczba chrześcijan (katolików, protestantów i prawosławnych) spadła z 68,7 proc. w 2010 roku do 58,7 proc. w ubiegłym roku.
Siła ekonomiczna chrześcijan spadałaby bardziej, gdyby nie ich znaczenie w największej gospodarce świata, czyli Stanach Zjednoczonych. Choć ubytek wierzących w Chrystusa jest tam znaczny - ich udział w społeczeństwie spadł z 78,3 proc. w 2010 r. do 69 proc. w 2017 r. - to przyrost wartości PKB przerasta wszystkie kraje z wyjątkiem Chin.
W ciągu dziesięciu lat - między 2007 a 2017 r. - produkt krajowy brutto wzrósł w USA o 4,9 bln dol. (Chin o 8,8 bln dol.), z czego na chrześcijan przypada 2 bln dol.