– Bardzo często kończę pracę późnym wieczorem. Przy okazji odkryłam, że robienie zakupów o tej właśnie porze jest szybkie i całkiem przyjemne. Nie ma tłoku, hałasu, kolejek, da się bez problemu zaparkować – mówi nam Milena, 30-letnia menedżerka. Pracuje w korporacji, jest singielką. Do niedawna próbowała wpisać się w trend robienia tygodniowych zakupów w super- i hipermarketach.
– Okazało się to bez sensu. Obok mnie tłoczą się rodziny z dwoma wózkami, a ja mam parę rzeczy na dnie. Ile ja zjem przez tydzień? Nie zarabiam źle, ale nie lubię wyrzucać jedzenia, uważam, że to niemoralne. Parę razy przypadkiem wpadłam do kilku sklepów niedługo przed zamknięciem i bardzo mi się spodobało – mówi.
Czytaj także: Polacy lubią zakupy w towarzystwie
Wśród zalet, które wymienia, jest przede wszystkim szybkość. - Wchodząc do sklepu niedługo przed zamknięciem czujesz pewną presję. Wszyscy na ciebie patrzą, próbując oszacować, czy nie będą musieli przez ciebie zamknąć sklepu później - mówi Milena.
– Bierzesz listę, idziesz z nią po sklepie i kupujesz tylko to, co jest ci potrzebne. Żadnego buszowania po alejkach, przetrząsania półek. Promocje i tak są oznaczone, więc jak coś wpadnie ci w oko, to bierzesz. Jak nie dziś, to jutro. I okazuje się, że zakupy na 2-3 dni można zrobić w kwadrans – dodaje Jacek, mechanik samochodowy. Warsztat, w którym pracuje, otwarty jest do godziny 20, często trzeba zostać jeszcze dłużej. Zależy mu na czasie i spokoju.
– Wieczorem w supermarketach nie ma już żadnych hostess, degustacji, nikt nie biega za tobą z próbką płynu do czyszczenia toalet i ociupinką sera nabitą na wykałaczkę. Na dodatek nie wracam do domu z dziwnymi produktami i nie muszę się zastanawiać, po co ja to w ogóle kupiłem – mówi Jacek.
Jedzenie za pół ceny. "Eldorado!"
Bartosz Słupski, ekspert branży e-commerce, wskazuje wady i zalety nocnych zakupów. – Wiele osób nie lubi robić zakupów wieczorem. W prawie pustym sklepie, szczególnie dużym, można czuć się dziwnie, tym bardziej, że na ogół nie ma w nich okien, by klient nie zdawał sobie sprawy z tego, ile czasu jest już w sklepie. Ale są i tacy, którzy wtedy czują się jak ryba w wodzie – podsumowuje.
To na ogół są osoby, które dobrze znają dany sklep i wiedzą, co gdzie szybko znaleźć. W ten sposób oszczędzają mnóstwo czasu, nie tkwiąc w kolejkach i nie przeciskając się między ludźmi.
Wieczorne zakupy mają jeszcze drugą zaletę – to oszczędność. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że wieczór to pora łowców okazji. Trzeba znać zwyczaje panujące w danym sklepie. Nawet w placówkach należących do tej samej sieci, zasady mogą być różne.
– W jednym z większych warszawskich Carrefourów jeszcze niedawno można było na pół godziny przed zamknięciem korzystać z kącika gastronomicznego za pół ceny. Dla mnie, jako naprawdę słabo zarabiającego studenta, to było po prostu eldorado. Oczywiście, nie wszystko sprzedawali za pół ceny, ale możliwość wsunięcia wielkiej zapiekanki za grosze to było zbawienie – mówi nam Grzegorz. Studia skończył, z głodu nie umarł, znalazł dobrą pracę. Ale sentyment do wieczornych zakupów mu pozostał.
– Jedną z zasad oszczędnego robienia zakupów jest dokonywanie ich jak najpóźniej. Sprzedawcy są wtedy najbardziej skłonni do ustępstw, są zmęczeni, chcą iść do domu, swoje już zarobili. To się oczywiście nie sprawdzi w sklepie z elektroniką, ale naprawdę dużo produktów można kupić niemal za pół ceny. Chodzi przede wszystkim o produkty, które szybko się psują – ale tu wiele zależy i od sieci handlowej, jak i kierownika sklepu. Jedni wolą wyrzucić i mieć to z głowy, inni zrobią promocję i sprzedadzą. Ta druga postawa będzie przybierać na sile, bo branża handlowa musi mierzyć się z organizacjami konsumenckimi i charytatywnymi, które potępiają marnowanie żywności – podkreśla Słupski.
W wielu sklepach wieczór jest porą na przegląd półek. Wtedy pracownicy szukają produktów, którym rychło kończy się data przydatności do spożycia i umieszczają je w specjalnym zakątku. Znajdują się one w praktycznie każdym Lidlu, Biedronce, Carrefourze. I najczęściej wieczorami odpowiednia półka „zniżkowa” zapełnia się towarami.
– Tam również zaglądam podczas swoich szybkich wieczornych zakupów. Często biorę coś na kolację albo śniadanie. Nie mam z tym problemu i nawet mnie cieszy, jak na półkę z przecenami zaglądają nie tylko ludzie wyglądający na niezamożnych. Uczymy się oszczędności – mówi mechanik Jacek.
Późne zakupy. Instrukcja obsługi
Przede wszystkim liczy się plan. Jeśli nie wiesz czego chcesz, na co masz ochotę, czego potrzebujesz – wpadniesz w pułapkę. Kupisz przypadkowe produkty, za wygórowane ceny.
– Ktoś zdesperowany, by kupić sobie coś na kolację albo śniadanie, bo właśnie wyszedł z pracy i ma tylko kilka godzin, żeby się przespać, to ofiara. Kupuje cokolwiek, wiele rzeczy niepotrzebnych. Nawet w takiej sytuacji trzeba pamiętać o tym, co się chce i nie wychodzić z roli – mówi Bartosz Słupski.
Nie warto też przeciągać zakupów poza godziny otwarcia sklepu. To po prostu niegrzeczne i nieuczciwe – kradniemy komuś jego czas. Zaplanujmy wszystko tak, by zakończyć procedurę na najpóźniej kilka minut przed zamknięciem. Wtedy wszyscy będą zadowoleni, a obsługa zapamięta nas jako sympatycznych klientów.
Sklep, do którego wybieramy się na późne zakupy, lepiej jest znać. Są bowiem takie placówki, które są zapchane klientami od otwarcia do zamknięcia. Stojąc w kolejce do kasy w Ikei na 20 minut przed zamknięciem sklepu, można zobaczyć ludzi, którzy bez skrępowania wchodzą właśnie na zakupy. Tam lepiej wybrać się na zakupy w środku tygodnia w porze obiadowej.
Podobnie jest w sklepach znajdujących się na gigantycznych osiedlach – zakupy tuż przed zamknięciem mogą być mordęgą. Z kolei markety zlokalizowane przy wylotówkach lub w miejscowościach podmiejskich na ogół świecą przed zamknięciem pustkami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl