Wielu Urugwajczyków kupuje od środy tylko żywność i inne artykuły pierwszej potrzeby, bo rząd zamknął banki, aby zahamować wypływ pieniądza, spowodowany obawami, że słabnące peso stanie się wkrótce bezwartościowe.
W ostatnich tygodniach urugwajskie peso spadło wobec dolara o 40 proc. i Urugwajczycy zaczęli masowo podejmować swe oszczędności, aby zamienić je na dolary USA zanim będzie za późno.
Bank Centralny, którego rezerwy spadły z ponad 3 mld USD na początku roku do 655 mln USD w tym tygodniu, wstrzymał we wtorek operacje bankowe, a w środę ogłosił, że banki mogą być zamknięte aż do soboty.
Bankomaty, nieczynne we wtorek, w środę zostały przeprogramowane i wypłacają klientom tylko połowę ich normalnego limitu dziennego.
Urugwajski minister gospodarki Alejandro Atchugarry oświadczył jednak, że całkowicie wyklucza zamrożenie depozytów bankowych - takie, jakie w grudniu zeszłego roku wprowadzono w Argentynie, aby zapobiec załamaniu się finansów kraju.
Argentyński kryzys finansowy doprowadził do niepokojów społecznych, w tym - w grudniu - do krwawych rozruchów wywołanych wzrostem ubóstwa i bezrobocia. Poniżej granicy ubóstwa znalazła się przeszło jedna trzecia Argentyńczyków, a stopa bezrobocia przekroczyła 20 proc.
Atchugarry powiedział, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy zasygnalizował poparcie dla planów ratowania gospodarki urugwajskiej. Również dyrektor rządowego biura budżetowego Ariel Davrieux oświadczył po powrocie z Waszyngtonu, że rozmowy z MFW przebiegły pomyślnie.
Urugwaj, mały (3,3 mln mieszkańców) kraj wciśnięty między Argentynę a Brazylię, zaczął odczuwać skutki kryzysu argentyńskiego. Spadł eksport do tego kraju i napływ turystów argentyńskich, a sami Argentyńczycy, pozbawieni w kraju dostępu do oszczędności na kontach bankowych, zaczęli wycofywać dolary ze swych zapasowych kont w bankach urugwajskich.
Atmosferę niepewności potęguje niejasna sytuacja w Brazylii, gdzie w środę real spadł względem dolara do najniższego poziomu od czasu wprowadzenia tej brazylijskiej waluty w roku 1994. Inwestorów napawa lękiem ogromne zadłużenie Brazylii i perspektywa zwycięstwa lewicowego kandydata w październikowych wyborach prezydenckich.
Kłopoty gospodarcze Urugwaju, nazywanego niegdyś 'Szwajcarią Ameryki Łacińskiej', odbiły się już na poziomie życia ludności. Najgorzej mają najbiedniejsi: korespondentka AFP pisze, że na ubogich przedmieściach Montevideo, stolicy kraju, dzieci jedzą zielsko i obierki.
Na murach przedmieść pojawiły się hasła 'Dewaluacja = Głód' i 'Rząd głodzi ludzi, aby uratować banki'.
Bezrobocie w całym kraju sięga 16 proc., ale w niektórych dzielnicach Montevideo wynosi prawie 70 proc. Wskutek dewaluacji peso wzrósł koszt importu takich artykułów pierwszej potrzeby, jak pszenica i cukier. W ciągu czerwca ceny hurtowe wzrosły o 10,35 proc.
Wstrzymanie operacji bankowych nastąpiło na przełomie dwóch miesięcy, gdy wiele osób płaci stałe okresowe rachunki.
'To jest okropne, (prezydent Jorge) Battle powiedział, że nie jesteśmy Argentyną, ale zaczynamy ją przypominać pod każdym względem' - mówi Andres, kierowca autobusu. Andres nie uregulował rachunków za wodę, telefon i inne usługi, aby gotówkę, która mu pozostała, mieć na jedzenie.
Bankomaty nie tylko wydają od środy mniej pieniędzy, ale też nie wydają dolarów - można pobierać jedynie peso.
'Nie mogłem otrzymać swej pensji (...). Spójrz, co mi musi wystarczyć do poniedziałku' - powiedział pracownik banku Alubaro Neto, wyciągając z kieszeni banknoty i monety, warte łącznie mniej niż jednego dolara.
Rząd zastanawia się tymczasem, jak zahamować szturm na banki.
'Myślę, że w bankach, które mają kłopoty, dojdzie do jakiejś restrukturyzacji depozytów, i że Bank Centralny ogłosi kolejne oświadczenie, przerzucające piłkę na stronę innych banków' - powiedział Nelson Noya, ekonomista z firmy doradczej Centro de Investigaciones Economicas.
Według źródeł finansowych w Montevideo, banki należące do cudzoziemców otrzymują dodatkowe zapasy gotówki ze swych central zagranicznych.
Agencja ratingowa Fitch obniżyła ocenę trzech prywatnych banków urugwajskich będących własnością kapitału zagranicznego, wyjaśniając, że czyni to, aby 'uwzględnić rosnącą możliwość nałożenia ograniczeń na depozyty'.(PAP)