Ciepła zima - dla jednych powód do radości, dla innych spory problem. Tegoroczne temperatury cieszą ogrzewających gazem własne domy i kierowców tankujących LPG. Z drugiej strony mogą doprowadzić do bankructwa niejednego przedsiębiorcę. Money.pl przedstawia finansową prognozę skutków panującej pogody.
Miniona jesień była najcieplejsza od 1779 r. Choć do końca kalendarzowej zimy jeszcze grubo ponad dwa miesiące, a rekordowych temperatur chociażby z lat 1988/1989 zapewne nie będzie, to już teraz dla niektórych „ciepła zima" okazała się wyjątkowo sroga.
Zima nie zaskoczyła drogowców
Tegoroczna zima nie zaskoczyła tylko drogowców. Kierowcy są szczęśliwi nie tylko dlatego, że po raz pierwszy o tej porze roku drogi są całkowicie przejezdne. Dzięki temperaturom na zewnątrz można taniej podróżować. „W zeszłym roku podróż z Warszawy do Gdańska i z powrotem w pierwszych dniach stycznia kosztowała mnie 190 złotych, teraz na LPG wydałem 150 zł" - mówi Marcin Witan, właściciel małej firmy informatycznej. Rok temu litr gazu na stacji benzynowej kosztował ponad 2.20 w tej chwili można kupić LPG za 1.99 zł.
Ile z powodu ciepłej zimy straciło PGNiG nie wiadomo - wyniki finansowe spółki za IV kwartał powinny być znane za kilka tygodni. Jednak już teraz można przypuszczać, że PGNiG może mocno odczuć tegoroczną zimę. Maria Swolkień ogrzewająca gazem średniej wielkości domek już wyliczyła, że najbliższy rachunek będzie mniejszy o 500 zł. „Za ogrzanie w listopadzie i grudniu mieszkania o powierzchni 70 m kw. zapłaciliśmy ponad połowę mniej niż w zeszłym roku" - dodaje Krzysztof Szlaski, który już zaciera ręce - co prawda nie z zimna, ale na myśl o perspektywie oszczędności.
Pieniądze spadają wraz ze śniegiem?
Nie wszyscy mają powody do radości. Straty zaczynają liczyć firmy żyjące z utrzymania dróg. „Podczas średniej zimy, na drogach, w trakcie jednego wyjazdu pracuje od kilkudziesięciu do stu pojazdów. Takich wyjazdów jest około czterdziestu" - mówi Eugeniusz Góra, rzecznik MPO, firmy obsługującej pięć z jedenastu rejonów w Warszawie. O stratach mówić nie chce. O zyskach natomiast, z chęcią mówi warszawski magistrat.
Z 20 mln zł przeznaczonych na odśnieżanie stolicy, w IV kwartale minionego roku udało się zaoszczędzić ponad połowę (na I kwartał przeznaczono ponad 60 milionów - red.) Z oszczędności cieszy się również Kraków. „Na IV kwartał zaplanowaliśmy 2 mln zł, a wydaliśmy nieco ponad 100 tysięcy. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone na remonty dróg i chodników" - cieszy się Jacek Bartlewicz z Krakowskiego Zarządu Komunalnego.
Poza samorządowcami z pogody cieszy się również PKP. „Wyższa temperatura, to mniejszy koszt funkcjonowania przewoźników" - mówi Michał Wrzosek i wymienia: „mniejsze zużycie energii, nie trzeba dogrzewać pociągów, nie trzeba odśnieżać torów. Dzięki temu pociągi przyjeżdżają na czas". O tym ile uda się zaoszczędzić PKP, jeszcze nie mówi, ale spółka, poza kosztami odśnieżania zaoszczędzi nawet na przesyle energii w sieci trakcyjnej. Ciepłe i suche powietrze oznacza mniejsze straty prądu w linii energetycznej.
Hu hu ha, ciepła zima zła
Wiele osób jednak patrzy na słupek rtęci w termometrach ze smutkiem. Dla nich wyższa temperatura oznacza straty. W tej chwili jeszcze trudno przewidzieć ile ta zima będzie kosztowała rolników. Jednak już teraz jest pewne, że wiosną będą musieli więcej wydać chociażby na środki owadobójcze. Wysokie temperatury są bowiem łagodne dla szkodników.
Poszkodowani są również właściciele składów węgla. „Ostatnie tygodnie były straszne - sprzedaż była minimalna. Nie dość, że nic nie zarobiliśmy, to jeszcze straciliśmy. Musieliśmy pokryć koszty związane z utrzymaniem maszyn, pracowników" - mówi Violetta Wicher ze składnicy węgla Pawłówek k/Bydgoszczy. „W zeszłym roku na ogrzanie domu od października do końca grudnia potrzebowałem dwóch ton miału. Teraz od września do dzisiaj zużyłem zaledwie jedną tonę. Oszczędziłem ponad 300 zł" - opowiada Rafał Witkowski mieszkający pod Warszawą.
Choć na razie Kompania Węglowa nie notuje spadku sprzedaży to za jakiś czas może odczuć efekty ciepłej zimy. „Sprzedaż w grudniu była porównywalna do poprzedniego roku. Mało tego, mogła być większa o prawie 1,5 ton. Przeszkodą jednak była zbyt mała ilość węglarek" - mówi rzecznik spółki Zbigniew Madej. Jednak niesprzedany przez hurtowników węgiel poleży do przyszłego roku, a to będzie oznaczać mniejsze zamówienia przed sezonem grzewczym.
Nie zakopane Zakopane
Koszt ciepłych tygodni liczą także właściciele wypożyczalni zimowego sprzętu, czy wyciągów. „Grudzień był naprawdę słaby. Zarobiłem kilkadziesiąt procent mniej, niż w zeszłym roku" - mówi Władysław Zwijacz, właściciel wyciągu narciarskiego „Koziniec". On dzięki armatce śnieżnej może w tym roku przynajmniej wyjść na zero. Zbankrutować mogą za to jego sąsiedzi żyjący z wypożyczania nart czy udostępniania kwater. W tym roku po raz pierwszy od wielu lat można było tuż przed sylwestrem zarezerwować wolne miejsca noclegowe w mieście. Górale z dużym niepokojem czekają na śnieg. Jeśli nie spadnie wiosną mogą skończyć się im oszczędności. A jakiekolwiek zyski pojawia się dopiero z nadejściem sezonu letniego. O ile lato nie będzie deszczowe.