Przewrót podatkowy postulowany przez część posłów PiS, o którym WP money informował kilka dni temu, wywołał wielkie poruszenie. Ekonomiści chwalą pomysł ujednolicenia podatku VAT. Krytykują natomiast wprowadzenie podatku obrotowego zamiast CIT. Wszyscy natomiast są zgodni co do tego, że zmiany w polskim systemie podatkowym są potrzebne.
Jedna stawka VAT, likwidacja PIT, CIT i składek na ZUS, wprowadzenie jednolitego podatku od funduszu pracy i podatku obrotowego – to podstawowe założenia reformy postulowanej przez parlamentarny Zespołu na Rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego pod przewodnictwem Adama Abramowicza. Szczegóły zmian mają zostać zaprezentowane 8 grudnia w Sejmie.
Na razie wiadomo, że nowy podatek obrotowy wyniósłby ok. 2 proc. (to zmiana bo dotąd Zespół mówił o 1,5 proc.), od funduszu płac 25 proc, a liniowa stawka VAT ok. 16 proc. Pytani przez nas ekonomiści do pomysłów podchodzą z entuzjazmem, ale przyznają, że diabeł tkwi w szczegółach.
- Jednym z większych problemów polskiego rynku pracy są zbyt wysokie koszty pracy. To rzecz oczywista. Mamy coraz niższe bezrobocie, ale jednocześnie milion osób to długotrwale bezrobotni. Brak im najczęściej kompetencji, mogą pracować tylko za najniższą stawkę. Tylko, że przez wysokie koszty pracy firmom nie opłaca się ich zatrudniać – mówi WP money prof. Jacek Męcina, ekonomista i były wiceminister pracy.
Jak tłumaczy, pomysł obniżenia opodatkowania pracy jest więc słuszny. Z drugiej strony liniowa stawka proponowana przez PiS nie jest dobrym kierunkiem.
- Rynek pracy powinien być heterogeniczny. On powinien dawać różne możliwości zatrudnienia i opodatkowania – tłumaczy prof. Męcina.
Zgadza się z nim Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Jego zdaniem wprowadzenie jednej stawki bez kwoty wolnej od podatku to błędne założenie, bo państwo nie chroni wtedy najsłabiej zarabiających.
Podaje przykład menadżera, który zarabia 20 tys. zł i zapłaci tylko 4 tys. zł podatku. Tyle samo państwo dostanie w sumie od dziesięciu osób zatrudnionych za 2 tys. zł.
- Wysoka kwota wolna od podatku wciąga osoby najmniej zarabiające na rynek pracy. To ona powinna sprawiać, że opłaca się zatrudniać i pracować za minimalną pensję – uważa Łaszek.
W pomyśle PiS podoba mu się idea jednej stawki VAT. Ta nie powinna być jednak na poziomie 16 proc., ale ponad 20 proc. Najbiedniejsi teoretycznie płaciliby więcej, ale zdaniem Łaszka dzięki wysokiej kwocie wolnej od podatku, dysproporcje zamazywałyby się.
Także zdaniem Rafała Antczaka z Deloitte pomysł jednej stawki VAT to krok w dobrym kierunku. Jak argumentuje, obecnie system poboru tego podatku jest nieefektywny, a wręcz patologiczny. Jednym z głównych problemów jest gigantyczna dziura w ściągalności VAT szacowana na 50 mld zł rocznie. Na dodatek jest w nim mnóstwo paradoksów, takie jak słynne różne stawki podatku na kawę z mlekiem czy bez.
Zaraz dodaje, że taka zmiana jest niezwykle trudna do przeprowadzenia. Po pierwsze wymaga czasu, a po drugie przeciwko jednej stawce VAT od lat są urzędnicy Ministerstwa Finansów.
- Trudno oszacować czy nowa stawka powinna być na poziomie 15 czy 16 proc. To jest mniej ważne. Trzeba pamiętać, że trudno dziś to policzyć, bo nie wiadomo co się stanie po zmianie. Jedną stawkę VAT trzeba wprowadzić jak najszybciej. To ustabilizuje cały system i wtedy będzie można zacząć zmieniać inne podatki - tłumaczy ekonomista.
Także dr Wiktor Wojciechowski ze Szkoły Głównej Handlowej uważa, że jedna stawka VAT to dobry kierunek. Jego zdaniem to właśnie z tego typu podatków pośrednich państwo powinno pozyskiwać jak najwięcej pieniądze.
- Zmniejszając podatki bezpośrednie zwiększa się cenową konkurencyjność przedsiębiorstw. Tego typu zmiana jest określana w literaturze jako dewaluacja fiskalna, gdyż w przypadku firm eksportowych działa identycznie jak dewaluacja waluty krajowej – mówi ekspert, sugerując że może to przyczynić się do zwiększenia eksportu.
Także Radosław Żydok z Fundacji Republikańskiej uważa, że Polska powinna zmniejszać opodatkowanie pracy a zwiększać wysokość wpływów z podatków pośrednich.
Większości przepytanych przez nas ekonomistów nie podoba się natomiast idea podatku obrotowego. Zwracają uwagę, że mimo swej prostoty, często nie działa on korzystnie na gospodarkę. Dowodem jest wycofywanie się wielu krajów z tego typu danin.
- Każdą taką zmianę trzeba poprzedzić trzema latami prac i analiz. Trzeba sprawdzić wszystkie możliwości i dopiero wtedy wprowadzać zmiany – ostrzega Antczak.
Także Aleksander Łaszek uważa, że podatek przychodowy to zły pomysł, szczególnie w Polsce. Jak przypomina, mamy jeden z najniższych w regionie wskaźników inwestycji przez firmy. Zastąpienie CIT umożliwiającego zmniejszenia podatku właśnie poprzez nakłady inwestycyjne, tylko pogłębi ten problem.
- On zniechęca do inwestycji. Niezależnie bowiem od tego ile na nie wydam, będzie trzeba odprowadzić taki sam podatek – mówi ekonomista.
W jego opinii podatek obrotowy (zwany także przychodowym) może doprowadzić do spadku produkcji i zwiększenia importu. Łaszek podaje przykład chleba. Aby ten powstał, podatek obrotowy zapłacić będzie musiał rolnik, potem młynarz, następnie piekarz, potem hurtownia a na końcu sklep. Bardziej będzie się więc opłacało sklepowi sprowadzić ten chleb z zagranicy. Podatek zostanie naliczony tylko raz. Ewentualnie sprzedawca będzie mógł przejąć wszystkich producentów. Taka pionowa struktura nie będzie więc służyła małym, polskim producentom.
- Jednoznacznie pozytywnie wypowiadamy się o podatku od funduszu prac, uważamy jednak, że dyskusji wymaga propozycja zastąpienia PIT od przedsiębiorców i CIT jednolitym podatkiem przychodowym od wszystkich typów działalności gospodarczej. W wyniku jej wprowadzenia w życie może wystąpić bowiem skrócenie łańcucha dostaw, np. poprzez pionową konsolidację firm lub wyprowadzanie jego części poza granice Polski, gdzie opodatkowany nadal będzie wyłącznie dochód. To z kolei wpłynie na zmniejszenie bazy podatkowej, a więc zmniejszenie wpływów do budżetu – dodaje Radosław Żydok z Fundacji Republikańskiej.
Ta także uczestniczy w pracach nad nowymi propozycjami przygotowywanymi w Zespole Abramowicza, ale ma nieco inne pogląd na część reform. Żydok przypomina, że podatek przychodowy może nie zostać zaakceptowany przez Komisję Europejska. Jego konstrukcja przypomina bowiem nieco VAT, a unijne dyrektywy zakazują stosowania dwóch podobnych do siebie danin.