25-proc. cła na stal i 10-proc. cła na aluminium na Unię Europejską, Kanadę i Meksyk - taką decyzję podjął w czwartek minister handlu USA Wilbur Ross. Taryfy będą obowiązywać od północy w piątek czasu w USA (6 rano w Polsce).
Kanclerz Angela Merkel określiła nałożone przez USA cła jako "bezprawne" i ostrzegła przed eskalacją konfliktu. - Uważamy to jednostronne posunięcie za bezprawne, a przytaczane powody bezpieczeństwa narodowego są nieuzasadnione - powiedział w Berlinie rzecznik rządu Steffen Seibert. Dlatego niemiecki rząd odrzuca tę decyzję - podaje Deutsche Welle.
Podczas briefingu telefonicznego Ross cytowany przez agencję Reutera oznajmił, że gdy któraś ze stron podejmie kroki odwetowe, nie oznacza to, że nie będzie dalszych negocjacji. Minister dodał, że w czasie rozmów z europejskimi przywódcami osiągnięto w tej sprawie postęp, jednak niewystarczający, by UE nadal była wyłączona z wprowadzonych w marcu ceł.
"Czekamy na dalsze negocjacje, z jednej strony z Kanadą i Meksykiem, z drugiej z Komisją Europejską, ponieważ są inne sprawy, które również trzeba rozwiązać" - mówił Ross cytowany przez PAP.
Wojna celna między USA a resztą świata w Polsce nie odbija się szerokim echem. To błąd. Wprawdzie nasz eksport stali do USA wynosi ledwie 9 tys. ton z całego, liczącej 1,1 mln ton sprzedaży zagranicznej tego surowca, ale w zglobalizowanej gospodarce liczą się także inne powiązania. Na pewno Polska jest krajem, w który ta wojna uderzy bardziej niż w resztę Europy. Wynika to z tego, że dla USA najważniejszym partnerem handlowym w UE, i do tego jednym z najważniejszych inwestorów, są Niemcy. A trzeba pamiętać, że nasza gospodarka jest bardzo silnie zintegrowana z niemiecką.
To zintegrowanie to konkretne liczby. Na naszego zachodniego sąsiada przypada około jednej czwartej naszego handlu. Niemcy są również odpowiedzialni za 15 proc. inwestycji zagranicznych nad Wisłą. Tymczasem niemieccy przemysłowcy ostrzegają, że wojna handlowa USA z UE może osłabić tempo niemieckiego wzrostu o 1 proc. PKB.
Nietrudno domyślić się, gdzie w pierwszej kolejności Berlin będzie szukać oszczędności i dodatkowych zysków - za granicą. W dodatku nasza gospodarka jest szczególnie powiązana z tą częścią niemieckiej, która jest silnie zorientowana na eksport, np. motoryzacją