Wiosenne i letnie miesiące to okres spadków na rynku złota. Notowania kruszcu od wielu tygodni pozostają pod wyraźną presją podaży – jeszcze w kwietniu uncja kosztowała nawet 1350 dol., by spaść w ostatnich tygodniach do 1230 dol. Ostatecznie spadki wyhamowały w połowie lipca i na rynku zaobserwowano niewielkie odbicie ceny do poziomu 1235-1240 dol., co zatrzymuje stronę popytową i, tym samym, jest obecnie najbliższym kluczowym poziomem technicznego oporu.
Notowania złota znajdują się pod dużym wpływem sytuacji na rynku amerykańskiego dolara. Wartość tej waluty w ostatnich miesiącach rosła, co negatywnie odbijało się na cenach złota. W czerwcu i lipcu można było jednak mówić o znaczącym spadku dynamiki tych wzrostów, co również pozwoliło na konsolidację notowaniom złota.
Nie bez znaczenia zarówno dla dolara, jak i złota, była środowa decyzja Rezerwy Federalnej odnośnie stóp wysokości stóp procentowych. Pozostawienie ich na niezmienionym poziomie wsparło notowania dolara i wzmocniło presję spadkową na wykresie złota.
Spadki nie pozostały bez wpływu na popyt – globalne zapotzrebowanie na złoto było najniższe od 2009 r. – wynika z raportu World Gold Council (WGC). W pierwszej połowie popyt wyniósł 1959,9 ton.
W samym II kwartale br. popyt na złoto na świecie wyniósł 964,3 ton, co oznacza spadek o 4% w ujęciu rok do rok. Największy wpływ na spadki miały fundusze EFT oparte o złoto, które straciły na popularności. Mniej kupiły także banki centralne. Co ciekawe, odnotowano również spadek na rynku biżuterii. Na niemal niezmienionym poziomie utrzymał się popyt na monety i sztabki, podczas gdy popyt przemysłowy, ze strony sektora technologicznego, nawet delikatnie wzrósł.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI