Odnosząc się do ujawnionego w ubiegłym miesiącu ataku na Komitet ds. kampanii wyborczych Demokratów (DCCC), Pelosi na konferencji prasowej nazwała go "elektronicznym Watergate". Nawiązała do włamania w 1972 roku do kwatery Demokratów, przeprowadzonego przez pracowników sztabu Richarda Nixona, który ostatecznie podał się do dymisji.
- To włamanie - powiedziała dziennikarzom, jednoznacznie wskazując, że za atakiem stała Rosja.
W czwartek "New York Times" poinformował, że cyberatak wymierzony w Demokratów był zakrojony na szerszą skalę, niż początkowo sądzono, i jego celem padło ponad 100 przedstawicieli partii.
Celem ataku były również Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC), a także sztab odpowiadający za kampanię Clinton. Pelosi nie była w stanie odpowiedzieć, czy cyberatak dotknął bezpośrednio samą demokratyczną kandydatkę do Białego Domu Hillary Clinton.
Administracja prezydenta Baracka Obamy oficjalnie nie postawiła dotąd Rosji zarzutu włamania do systemów komputerowych Demokratów. Zarzut taki sformułowała natomiast sama Clinton. Rosja zaprzecza wszelkim oskarżeniom.
Według cytowanego przez agencję Reutera amerykańskiego źródła, zbliżonego do śledztwa, nie znaleziono dotychczas dowodów wskazujących, by hakerzy włamali się na osobisty serwer Clinton albo uzyskali dostęp do niejawnych informacji. Sposób ich działania wskazuje jednak, że zwracali szczególną uwagę na konta mailowe, o których sądzili, że mogą doprowadzić ich do informacji dotyczących bezpieczeństwa narodowego - podało to źródło.