Rosja, Chiny, Korea Północna są już dziś przygotowane do wojny na lądzie, powietrzu i w internecie. - Musimy zdać sobie sprawę, że w sieci pływamy w zbiorniku z rekinami. W tym świecie nawet delfiny są niebezpieczne. Zrozumienie tego jest kluczowe, musi się zmienić nasza optyka - uważa David Hoffman, były agent CIA. Ostrzega, że bezpieczeństwem w sieci muszą zająć się i zwykli internauci i rządzący.
- Cyberzagrożenia są już dla państwa zdecydowanie groźniejsze niż terroryzm. Mamy problemy ze zrozumieniem wagi problemu. Tymczasem warto sprawdzić, co tak naprawdę w tej walce mamy. Albo czego nie mamy. Nie ma międzynarodowej agencji, która zajmuje się wyłącznie cyberzagrożeniami, nie ma międzynarodowych norm. Rząd Stanów Zjednoczonych też nie nadąża z wprowadzaniem odpowiednich przepisów w tej dziedzinie - wyjaśnia David Hoffman.
Hoffman to były agent CIA. Miał okazję pracować w Rosji za prezydenta Władimira Putina i za Borysa Jelcyna. Służył też na Bliskim Wschodzie i w południowej Azji. W ciągu ostatnich dwóch dekad dowodził operacjom antyterrorystycznym i kontrwywiadowczym w strefach wojny na całym świecie.
Hoffman występował na IBM InterConnect 2017 w Las Vegas. Podczas przemowy przypomniał słowa jednego ze swoich przełożonych. - Mój szef miał w zwyczaju mówić, że tylko trzy rzeczy nie pozwalają mu spać w nocy spokojnie. Ostre meksykańskie jedzenie, broń masowej zagłady i cyberataki - wyjaśniał.
Rosja liderem w tej wojnie
Hoffman jest zdania, że w tej chwili najbardziej wyrafinowanymi użytkownikami cyber-broni są Rosjanie. - Na ogromną skalę, i co ważniejsze jako pierwsi - połączyli ataki z ziemi, powietrza i w sieci. Tak zrobili już podczas konfliktu z Gruzją, później powtórzyli ten manewr z Ukrainą. Przejęli strony, atakowali krytyczną infrastrukturę, chcieli wyłączyć dowództwo. I to klucz do ich sukcesów. Lekcja? Nie można lekceważyć nawet najmniejszych ataków. Gruzja i Ukraina mogły niektóre rzeczy przewidzieć, ale dały się zaskoczyć. Na polu nie ma później czasu na odrabianie strat - wyjaśniał.
Hoffman zdradził również, że ataków na krytyczną infrastrukturę w USA są dziesiątki. - Korea Północna, Rosja, Chiny, Iran. Wszyscy próbują coś ugrać. Korea Północna jest gotowa do połączenia ataku atomowego i hakerskiego - mówił.
Zdradzał też, że podobnie do obcych wywiadów zaczynają działać grupy terrorystyczne. - Coraz częściej ściągają do siebie hakerów. Irak, Syria już takich mają. Mogą ich wykorzystać na setki sposobów. Do przekazywania informacji, wyciągania i niestety ataków. Wyobraźcie sobie, że ktoś przełącza wszystkie światła na zielone w całym kraju. Nawet nie potrafimy sobie uświadomić, jaki chaos by to wywołało - mówił.
Ale sieć to też pole innej bitwy. Informacyjnej. - Wpływanie na ludzi przez sieć, to co widzą i czytają to nasza rzeczywistość. Wpływanie na opinię publiczną przez zatrudnionych na zlecenie obcych wywiadów "trolli" możemy zobaczyć każdego dnia. Fałszywe informacje, setki komentarzy, tak to wygląda. Ogromnym wyzwaniem jest zrozumienie, jak wróg działa i jak go powstrzymać - mówił.
Cyberzagrożenia to zdaniem Hoffmana zjawisko o wielu wymiarach. Najczęściej pomijany? Kradzież. - Miliardy dolarów znikają z gospodarki i powiedzmy sobie szczerze, rządy się na tym nie skupiają. Z tym walczy tylko sektor prywatny - mówił Hoffman. Chodzi chociażby o przechwytywanie tajnych kontraktów lub plików z wrażliwymi informacjami. Czasami ogromne straty wywołuje nawet czasowe wyłączenie usług.
Zdaniem Hoffmana cały świat powinien uczyć się od Estonii, która od lat buduje połączenie pomiędzy sektorem publicznym a prywatnym właśnie w dziedzinie cyberbezpieczeństwa. Zanim jednak Estończycy na dobre zajęli się tymi tematami, to padli ofiarą... rosyjskich hakerów. - Wniosek? Każdy potrzebuje bardzo silnej strategii i mechanizmów wykrywania najmniejszych ataków. Powiedzmy sobie wprost, że źli goście już dawno mają kilkadziesiąt pomysłów, jak atakować. My nie mamy jeszcze pomysłów jak się bronić - mówił.
Hoffman odniósł się również w Las Vegas do kontrowersyjnego sporu pomiędzy FBI a Apple, producentem iPhone. Służby federalne po jednym z zamachów terrorystycznych żądały, by firma złamała własne zabezpieczenia i udostępniła przetrzymywane na telefonie informacje. Firma nie chciała tego zrobić. Zdaniem było agenta CIA zmuszenie Apple do takiego działania nie byłoby dobrym rozwiązaniem.
- Uzyskanie dostępu do iPhone byłoby błędem. W ten sposób nie dowiedzielibyśmy się przecież, gdzie jest bomba atomowa, która ma zaraz wybuchnąć. Zamiast tego ryzykowaliśmy naprawdę dużo. Ryzykowaliśmy, że prywatny sektor przestanie interesować się bezpieczeństwem użytkowników. W długim terminie miałoby to fatalne konsekwencje dla nas wszystkich - uważa Hoffman. Ostatecznie FBI wycofało z sądu kontrowersyjny pozew przeciwko Apple. Amerykańskie biuro śledcze poinformowało jednak, że i tak dostało się do telefonu zamachowca z San Bernardino.
Czego dokładnie żądało FBI? Nie prosiło Apple o odblokowanie telefonu zamachowca, bo firma nie jest w stanie tego zrobić. FBI chciało natomiast, by informatycy producenta sprzętu stworzyli specjalną nakładkę na system. Dzięki niej FBI mogłoby w nieskończoność wpisywać kod odblokowania i liczyć na szczęście.
Zdrajcy USA?
Snowden był patriotą czy zdrajcą - takie pytanie padło pod koniec spotkania z Hoffmanem. - Dobre pytanie - odparł nieco zmieszany.
- Zdrajcą. I już wyjaśniam wam, dlaczego tak uważam. Ludzie nie wiedzą, co agenci CIA robią. Ale to nie znaczy, że robimy co chcemy. Wybrani przez naród przedstawiciele wiedzą. Wybrany przez naród prezydent też. Tak to funkcjonuje. Tylko tak jesteśmy w stanie utrzymać sekrety przed wrogami. Sekrety, które sprawiają, że jesteśmy bezpieczni. Od lat powierzamy tajemnice naszym przedstawicielom. I to działa - opowiadał.
Jego zdaniem Snowden mógł mieć wątpliwości co do niektórych praktyk służb. - I mógł z tym wiele zrobić. Mógł pójść do przełożonych, polityków, prezydenta i się skarżyć. Nie zrobił tego. Nie spróbował. Zamiast tego ujawnił tajemnice USA. I to naraziło nas na wielkie niebezpieczeństwo. Ostatnie lata służby spędziłem w strefie wojny. Snowden jedną decyzją naraził moich kolegów na śmiertelne niebezpieczeństwo. Naraził was wszystkich na niebezpieczeństwo. Więc... jest zdrajcą. Jeżeli mam tylko taki wybór - opowiadał.
Edward Snowden od 2013 roku przebywa w Rosji. Najpierw dostał tam azyl tymczasowy, później prawo stałego pobytu.