Poniżej kursu 3,50 zł szwajcarski frank ostatnio był zaraz przed świętami Bożego Narodzenia w 2014 roku. Wtedy w prezencie pod choinkę frankowicze dostali znaczący wzrost swoich długów. A przed nimi był jeszcze szok czarnego czwartku 15 stycznia 2015 roku, gdy przez chwilę kurs znalazł się nawet powyżej 5 zł.
Kto z frankowiczów przetrzymał tamte chwile bez chwil zwątpienia, może być z siebie dumny. Ciężej było jeszcze pod koniec 2016 roku (kolejna nerwowa Gwiazdka), gdy kurs zbliżał się do 4,20 zł, ale potem wartość rat kredytów do spłaty już tylko malała. Złoty się umacniał.
Poniedziałek 16 kwietnia dostarczył frankowiczom kolejnej garści przyjemności. Kurs na forex zszedł do 3,5046 złotego za franka. W ciągu ostatniego miesiąca poprawił się o aż 2,6 proc.
Jednym z powodów jest dobra kondycja naszej gospodarki i co za tym idzie poprawa perspektywy ocen u trójki największych agencji ratingowych. W ostatni piątek Standard & Poor's co prawda nie zmienił samego ratingu, ale perspektywa zmieniła się z neutralnej na pozytywną. Od tego już krok do zmiany oceny wiarygodności Polski.
To umacnia złotego, bo polskie obligacje rządowe zrobiły się jakby bardziej pewne. Po ich coraz niższej rentowności, która zeszła w ub. tygodniu nawet poniżej 3 proc. - po raz pierwszy od 2016 roku - widać wzrost popytu na złotego.
Co ciekawe względem złotego frank jest cały czas przewartościowany. Ale już bardzo nieznacznie. Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) wyliczył, że na koniec marca wycena wartości franka względem złotego wskazywała na 3,1-procentowe przewartościowanie. Od tej pory frank spadł o 2,3 proc., został więc już tylko mniej niż jeden procent, by kurs walut był uzasadniony kwestiami gospodarczymi.
Prezes nie chce wyższych stóp
Drugą okolicznością jest kurs samego franka do euro. Polska waluta jest powiązana ze strefą euro silnymi kontaktami handlowymi, więc mocniejsze euro zazwyczaj oznacza mocniejszego złotego. Co konkretnie tak osłabiło franka do euro?
Między innymi wypowiedź prezesa SNB w ostatnią sobotę.
- Dla SNB to nie jest jeszcze czas, by zmieniać politykę monetarną - zwierzył się w wywiadzie dla szwajcarskiej „La Liberte” Thomas Jordan, prezes SNB. - Taka zmiana byłaby niedojrzała. Nie chcemy prowokować umacniania franka - dodał.
Według Jordana, choć sytuacja gospodarcza Szwajcarii poprawiła się, to inflacja nadal pozostaje bardzo niska. Przyznał jednocześnie, że światowa normalizacja polityki monetarnej, głównie w USA, będzie wyzwaniem dla Szwajcarii. Na razie nastawiona na eksport gospodarka zyskuje na osłabieniu franka, tj. zyskują eksportujące przedsiębiorstwa.
Skoro stopy procentowe w Szwajcarii będą dalej niższe od zera, to nie bardzo opłaca się trzymać pieniądze w tej walucie. Dotąd motywacją była szansa na wzrosty kursu, teraz ta motywacja robi się coraz bardziej wątpliwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl