Jeśli chodzi o Unię, to łączna długość pracy jest krótsza tylko w kilku krajach - na przykład we Włoszech, Bułgarii czy w Grecji. Jak przewiduje Eurostat, obecnie uczący się w szkole 15-letni Polak spędzi w pracy 33 lata i 3 miesiące. Szwed przepracuje tymczasem prawie 42 lata, Brytyjczyk 39, Holender 40, a Portugalczyk niemal 38. Również mieszkańcy zamożnych krajów spoza UE będą pracować znacznie dłużej niż Polacy. Norwegowie ponad 39 lat, Szwajcarzy ponad 42, natomiast Islandczycy - aż 47. Europejską średnią zaniżamy aż o trzy lata. Europejski czas pracy ciągle się do tego wydłuża - w 2000 roku średnia wynosiła 33 lata, dziś - 36.
Money.pl
Młodzi na śmieciówkach, starsi przy rodzicach
Łatwo stwierdzić, że to efekt obniżonego wieku emerytalnego w Polsce, a także faktu, że aż 83 proc. Polaków po jego osiągnięciu nie zamierza się już pojawiać w pracy. To oczywiście, zdaniem ekspertów, ma wpływ na to, że jesteśmy w ogonie Europy pod względem przewidywanego czasu pracy. Ale są i inne powody - na rynek pracy wchodzimy coraz później, a wychodzimy z niego znacznie szybciej, niż mieszkańcy zamożniejszych krajów.
- Wskaźnik aktywności zawodowej wcale nie jest u nas wysoki, zwłaszcza biorąc pod uwagę osoby 60+. U nas wynosi on około 10 proc., a już w krajach Skandynawii zwykle ponad 30 proc. - mówi money.pl dr Dorota Kałuża-Kopia, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego. Czemu więc dojrzałe osoby wycofują się tak często z rynku pracy? Eksperci wskazują, że pracodawcy po prostu nie potrafią zachęcić takich osób do pozostania na etacie. Są jednak i inne przyczyny. - Osoby w takim wieku często wycofują się z rynku pracy po pierwsze, by zajmować się wnukami, a po drugie, by zajmować się rodzicami. Bo rodzice właśnie dochodzą do 80. roku życia i już potrzebują pomocy - uważa dr Kałuża-Kopia.
W Polsce tymczasem ciągle brakuje specjalistycznych miejsc, w których osoby po 80. roku życia mogłyby spędzić emeryturę - i miałyby profesjonalną opiekę. W przeciwieństwie do krajów z zachodniej części UE. Ten "obowiązek" spada więc dziś na ich dzieci, zwykle osoby po 60-tce.
A co z młodymi? - Oni coraz później wchodzą na rynek pracy, częściowo przez edukację. A jak już wchodzą, to są często zatrudniani na umowy śmieciowe, więc oficjalne statystyki nawet ich nie obejmują - wyjaśnia demograf z UŁ. Dr Kałuża-Kopia nie widzi jednak w krótkim czasie pracy w Polsce efektu 500+. Z jej analiz wynika, że program zachęcił do rodzenia dzieci i zostawania w domach te osoby, które i tak to już wcześniej planowały.
Może jednak powinniśmy się cieszyć, że w pracy spędzimy tak mało czasu, przynajmniej w porównaniu z mieszkańcami innych państw UE? Demografowie studzą optymizm. - Raczej nie widać, by nasz czas pracy miał się niebawem zacząć wydłużać. A przecież powinien, chociażby ze względu na naszą sytuację emerytalną - mówi money.pl dr Kałuża-Kopia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl