Czechy mogłyby być samowystarczalne w produkcji jaj, tymczasem coraz większą część lokalnego rynku zajmują jaja importowane - ubolewa czeski resort rolnictwa, który jednocześnie zarzuca zagranicznym - w praktyce polskim - producentom "podejrzanie niskie ceny" i wprowadzanie konsumentów w błąd w kwestii pochodzenia jaj. To nie pierwszy przypadek, gdy ostrze krytyki czeskich władz jest wymierzone w producentów żywności z Polski. Polski resort rolnictwa zapowiedział reakcję.
Aktualizacja 18:14
W opublikowanym w środę komunikacie, czeski minister rolnictwa Marian Jurečka wezwał do kupowania czeskich jaj i innych produktów żywnościowych, dzięki czemu "każdy będzie wspierać nasze rolnictwo i przemysł spożywczy".
Resort rolnictwa w Pradze narzeka, że choć "Republika Czeska ma potencjał, aby być samowystarczalna w produkcji jaj, tylko w ubiegłym roku zaimportowano prawie 800 milionów jaj, co oznacza wzrost o 123 mln lub więcej".
Powodem tej sytuacji ma być nieuczciwa konkurencja ze strony zagranicznych producentów, których czeskie ministerstwo oskarża o sprzedaż "poniżej kosztów", a także niewłaściwe oznaczanie kraju ich pochodzenia.
- W czerwcu na przykład zwróciliśmy do Polski ponad 160 tys. jaj, niektóre z nich nie były w ogóle oznaczone, a miesiąc wcześniej wstrzymaliśmy sprzedaż ponad pół miliona polskich jaj, ponieważ odbiorca zadeklarował tylko jedną dziesiątą tego towaru - mówi z kolei Zbyněk Semerád, dyrektor Państwowej Administracji Weterynaryjnej w Czechach, cytowany w komunikacie czeskiego ministerstwa.
Polscy producenci jaj odpierają zarzuty
- Głosy o niewiadomym pochodzeniu jaj nie mogą dotyczyć firm legalnie działających w Polsce - przekonuje Rafał Ratajczak, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz w komunikacie przesłanym money.pl. - Nasi producenci oraz zakłady pakujące są zobligowani do podawania bardzo szczegółowych informacji dotyczących pochodzenia każdego jaja. Bez oznaczania jaj i opakowań handel jajami nie jest możliwy. Cały proces podlega dodatkowo kontroli wyspecjalizowanych służb - dodaje.
Ratajczak odpiera także zarzuty o dumpingu cenowym polskich producentów. - Ceny polskich producentów jaj są po prostu cenami rynkowymi, a negocjacje cenowe zawsze odbywają się między konkretnymi odbiorcami i dostawcami - wyjaśnia. - Zasady zawierania umów handlowych przez polskich producentów z czeskimi odbiorcami są takie same jak w innych krajach znajdujących się na wspólnym europejskim rynku. Tak funkcjonuje wolny rynek i Unia Europejska - podkreśla.
Prezes KIPDiP wskazuje jednocześnie, że niemal w całej Unii Europejskiej nastąpił duży spadek cen jaj, w tym w Czechach. - Kłopoty Czechów są pochodną trudnej sytuacji na rynku jaj w ogóle - przekonuje prezes KIPDiP. Według danych izby, w ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny jaj spadły w Czechach o 5,4 proc., a w UE aż o 9,9 proc., podczas gdy w Polsce nie zmieniły się.
Kontrola wciąż trwa
Kontrolę zakwestionowanej partii 160 tys. jaj jeszcze w czerwcu wszczęła polska Inspekcja Handlowa Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) na wniosek Głównego Inspektoratu Weterynarii, który o rzekomych nieprawidłowościach został zawiadomiony przez czeską Państwową Administrację Weterynaryjną.
Jak poinformowała money.pl w czwartek rzeczniczka IJHARS, kontrola wciąż trwa i z tego powodu nie są na jej temat udzielane żadne dodatkowe informacje.
Money.pl zwrócił się do Ministerstwa Rolnictwa z zapytaniem, czy resort planuje interwencję w tej sprawie. - Uprzejmie informuję, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi podejmie stosowne działania w kierunku wyjaśnienia zaistniałej sytuacji - poinformowało biuro prasowe resortu.
Według GUS, Czechy to czwarty zagraniczny odbiorca polskich jaj po Niemczech, Holandii i Włoszech. Zgodnie z danymi KIPDiP w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2016 roku z Polski wyeksportowano 87 780 ton jaj o wartości 86 mln euro. Oznacza to, że wyeksportowano aż o 26 proc. więcej niż w tym samym okresie zeszłego roku.
Czechy szykanują producentów żywności z Polski
Nieuzasadnione częste kontrole sanitarne, czarny PR, dodatkowe wymogi dokumentacyjne i certyfikacyjne to tylko niektóre z szykan, na jakie od lat skarżą się polscy producenci żywności działający na czeskim rynku. Składali nawet w tej sprawie skargi w Parlamencie Europejskim.
W grudniu 2014 roku wyszło na jaw, że czeskie służby otrzymały specjalną instrukcję, która zaleca szczególnie dokładne kontrolowanie artykułów spożywczych pochodzących z Polski. Dokument nosił tytuł "Nadzwyczajna kontrola bezpieczeństwa i jakości oraz oznaczenia wybranych rodzajów artykułów spożywczych pochodzących z Polski".
- Od dawna iskrzyło z Czechami. To jest spowodowane m.in. względami politycznymi. Jeden z ważnych polityków postanowił, że wyprze świetnej jakości polską żywność z czeskiego rynku - skomentował wówczas sprawę minister rolnictwa Janusz Piechociński.