Wolą niemiecki wodociąg niż czeską studnię. Władze miasta Cheb na zachodzie Czech wkrótce zdecydują, skąd będzie pobierana woda dla mieszkańców.
Do tej pory w Chebie było tak, jak nakazuje logika - aby było taniej i zdrowiej, miasto czerpało wodę ze zlokalizowanych na terenie gminy studni. Ale w ostatnich dniach czeskie Ministerstwo Środowiska zapowiedziało, że podniesie opłaty za korzystanie z wód podziemnych. Podwyżka będzie dość spora. Cena wody wzrośnie z obecnych dwóch aż do ośmiu koron za metr sześcienny. Samorządowcy przedyskutowali sprawę, przeliczyli koszty i doszli do wniosku, że taniej będzie kupować wodę w pobliskich Niemczech niż dalej używać własnych studni.
Politycy przypomnieli też sobie, że gmina posiada wydane przed stu laty pozwolenie na czerpanie wody ze studni na terenie Niemiec, tuż za granicą państwa. Ponieważ u sąsiadów nie obowiązują żadne opłaty za pobór wód podziemnych, może się okazać, że już niebawem czeska gmina będzie zasilać wodociągi niemiecką wodą. Tym bardziej że potrzebna do tego infrastruktura nie tylko istnieje, ale również działa.
Już teraz wodę w Niemczech kupuje gmina Bublawa, która jest przyłączona bezpośrednio do wodociągu u sąsiada.