Inspekcja Handlowa skontrolowała przedsiębiorców z różnych województw, którzy mają w swojej ofercie detektory tlenku węgla. Aż 41 modeli zostało przez kontrolerów zakwestionowanych.
- W sumie skontrolowaliśmy 104 modele czujników, czyli ponad połowę dostępnych na polskim rynku. Zakwestionowaliśmy 41 modeli spośród nich – informuje UOKiK.
21 modeli czujników czadu przeszło badania w specjalistycznych laboratoriach. Specjaliści sprawdzali w nich, czy przy konkretnym stężeniu tlenku węgla CO - 30 ppm, 50 ppm, 100 ppm, 300 ppm - alarm uruchamia się w odpowiednim czasie.
Jak tłumaczy UOKiK, przy stężeniu 300 ppm powinien się włączyć, zanim miną trzy minuty, a przy stężeniu 100 ppm – między 10. a 40. minutą. W siedmiu czujnikach alarm nie działał tak, jak powinien – albo nie włączał się w ogóle, albo następowało to zbyt późno lub zbyt wcześnie.
Wiele nieprawidłowości dotyczyło również oznakowania i instrukcji użytkowania. Brakowało w nich m.in. ważnych dla konsumentów ostrzeżeń np., że czujnik musi instalować fachowiec.
Wadliwe czujniki zostały wycofane ze sklepów. Informacje o dwóch detektorach, wobec których zakończyły się już postępowania, trafiły do bazy RAPEX, w której państwa UE ostrzegają o niebezpiecznych produktach.
W sumie efektem kontroli Inspekcji Handlowej było wszczęcie pięciu postępowań administracyjnych. UOKiK rozważa również uruchomienie kolejnych czterech.
Jak wynika z danych Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, w poprzednim sezonie grzewczym tlenek węgla zabił 61 osób, a w tym - od 1 października 2017 r. do 28 stycznia 2018 r. – jest już 41 ofiar śmiertelnych. Czad jest gazem silnie trującym, nieco lżejszym od powietrza, co powoduje, że łatwo się z nim miesza i w nim rozprzestrzenia.