Starcie w studiu telewizyjnym WP. Poszło o żądania handlowej Solidarności. - Będą zwolnienia z powodu zamknięcia sklepów w niedzielę - stwierdził w programie #dziejesienazywo Robert Krzak z Forum Polskiego Handlu. - W hipermarketach i dyskontach już nie ma kogo zwolnić - ripostował Alfreda Bujara, szef związku zrzeszających pracowników handlu.
Gdy kilka lat temu Solidarność postulowała wprowadzenie zakazu, Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji (zrzesza duże, zagraniczne sieci super- i hipermarketów) straszyła zwolnieniami sięgającymi nawet 100 tys. osób.
- POHiD strzela jak z procy tymi danymi - odpowiadał na te zarzuty Alfred Bujara, przytaczając różne liczby związane z ewentualnymi konsekwencjami zakazu handlu w niedzielę. - To jest straszak tylko. W hipermarketach i dyskontach pracownicy są zatrudnieni na poziomie minimalnym. Tam nie ma już kogo zwolnić - dodał.
Zauważył, że obroty sklepów już dziś przed wolnymi sklepami wzrastają o 6 proc., więc nie ma też takiego problemu. Bujara dodawał, że na Węgrzech, gdzie tego typu przepisy wprowadzono rok temu, sieci potrzebują dodatkowych pracowników, aby obsłużyć wzmożony ruch przed niedzielą.
- W zagranicznych sieciach jest tak: (polscy - przyp. red.) pracownicy zarabiają w tej samej sieci w Niemczech czy we Francji czterokrotnie mniej. Bo w Polsce to jest 1200-1300 zł na rękę, a tam jest 1200-1300 euro. W Polsce koszty pracy do obrotu są dwu- i trzy-razy większe - mówił Bujara.