Jeśli gminy decydujące się wprowadzić tzw. czyste strefy nie zastrzegą w uchwałach, że mogą do nich wjeżdżać pojazdy napędzane siłą mięśni, rowerzysta będzie musiał zapłacić za wjazd – pisze "Rzeczpospolita".
Jak to możliwe? Problemem jest ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która umożliwia wprowadzanie w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców czyste strefy i pobór opłat 2,5 zł za godzinę.
Wymienia ona zamkniętą listę pojazdów, które wyłączone są z opłat za wjazd do strefy. Chodzi o pojazdy elektryczne, napędzane wodorem i gazem ziemnym. Trzymając się więc litery prawa nie obejmuje rowerów, a więc teoretycznie jego kierowca może zostać zobligowany do uiszczenia opłaty.
Jak tłumaczy "Rz” rower zgodnie z prawem o ruchu drogowym nie jest jednak ani pojazdem silnikowym, ani samochodowym. Przepisy, które zapobiegłyby tak absurdalnej sytuacji, powinny więc doprecyzować uchwały, które sankcjonują wprowadzenie czystych stref.
Dziennik podkreśla, że zgonie z ustawą, z opłat zwolnione są jedynie pojazdy: policji i innych służb, karetki pogotowia i autobusy szkolne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl