Powodem odkupienia kolekcji Czartoryskich miała być obawa, że "Dama z gronostajem" rzeczywiście zostanie sprzedana szejkowi – sugeruje "Newsweek". Zdaniem tygodnika - szejkowi, który mógł nigdy nie istnieć. "To transakcja stulecia, którą docenią przyszłe pokolenia" – odpowiada tygodnik "wSieci".
"Krytycy mówili, że to błąd. Wyrzucamy pieniądze w błoto, płacimy 100 mln euro za coś, czym i tak dysponuje państwo polskie" - czytamy w najnowszym numerze "wSieci". Zdaniem tygodnika, kontrowersyjną transakcję docenią dopiero przyszłe pokolenia.
Jak sugeruje "wSieci", podpierając się opinią muzealników, już dawno utraciliśmy kontrolę nad zbiorami. Teraz to się zmieni. Dodatkowo polityczna decyzja rozwiązania problemu kolekcji Czartoryskich najprawdopodobniej zrodziła się już w czasach prezydentury Lecha Kaczyńskiego._ _
Inne światło na tę sprawę rzuca "Newsweek", który przekonuje, że pomysł odkupienia kolekcji Czartoryskich był osobistym pomysłem wicepremiera Piotra Glińskiego. Miał on "ratować" słynny obraz przed sprzedażą nieznanemu szejkowi.
Zdaniem "Newsweeka", pomysł pojawił się wiosną 2016 roku, ale tempa nabrał dopiero w drugiej jego połowie, gdy do gry wkroczył szejk, który według informacji tygodnika mógł być postacią fikcyjną.
Zgodnie z literą podpisanej pod koniec ubiegłego roku umowy, na rzecz Skarbu Państwa przechodzi całość kolekcji wraz z budynkami muzeum. Pieniądze zabezpieczyła pod koniec ubiegłego roku sejmowa komisja finansów publicznych, która opowiedziała się za nowelizacją tegorocznego budżetu i za utworzeniem rezerwy na zakup przez państwo dzieł sztuki.
Zbiory Fundacji Książąt Czartoryskich liczą około 86 tysięcy obiektów muzealnych, a także 250 tysięcy książek, rękopisów i starodruków. Najbardziej znane dzieła to "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci oraz "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta. Kolekcja trafi teraz do Muzeum Narodowego w Krakowie.