Centymetr kwadratowy - tyle właśnie miejsca zajmują najmniejsze karty SIM. Na podstawie danych, jakie zbierają, tworzy się rozkłady komunikacji miejskiej. Już niebawem - jak wskazują eksperci firmy doradczej PwC - analiza zachowań klientów pomoże wybrać miejsce, gdzie stanie na przykład nowa Biedronka.
- Często padają pytania, czy można śledzić żonę i męża. Nie. Analiza danych z kart SIM nie pozwala na dotarcie do statystycznego Kowalskiego, pokazuje wyłącznie wyniki grupowe - zapewniał podczas Geomarketing Forum Robert Wachowski z T-Systems (firmy-siostry T-Mobile, obie należą do Deutsche Telekom), która tworzy system analizowania danych Motion Logic.
Nie milkną jednak wątpliwości, co jeżeli te informacje wpadną w niepowołane ręce. Już teraz jeden z operatorów obecnych na naszym rynku udostępnia usługę, dzięki której można zlokalizować telefon swojego dziecka. Zgodę na lokalizowanie użytkownik śledzonego urządzenia musi wyrazić tylko raz, na początku. Później nie jest ona informowana przy sprawdzaniu gdzie się znajduje. Można zatem wywnioskować, że dałoby się uruchomić taką usługę bez wiedzy użytkownika.
To nie wszystko, bo powszechnie dostępna jest również aplikacja dostępna na telefony z system Android "Znajdź moich przyjaciół" dzięki której możemy dowiedzieć się, gdzie znajdują się lokalizowane osoby. Pamiętajmy, że instalując nie tylko tą aplikację zgadzamy się na udostępnianie danych o lokalizacji.
Co więc można zrobić z takimi danymi? Za pomocą geolokalizacji władze Norymbergi już modyfikowały trasy i godziny odjazdów komunikacji miejskiej. A to oznacza, że w przyszłości można na podstawie takich danych planować budowę nowych tras dla autobusów. Dziś nie jest bowiem problemem rozróżnienie, czy użytkownicy sieci komórkowych idą pieszo, jadą samochodem lub autobusem czy poruszają się metrem - wszystko za sprawą dobrze opracowanych schematów prędkości i liczby przerw (przystanki).
Jak pokazywano podczas ostatniego Geomarketing Forum w Warszawie, w ten sam sposób deweloper może próbować określić ceny nieruchomości. Galeria handlowa może powstać dokładnie w miejscu codziennych spacerów tysięcy osób lub na trasie ich powrotu do domu. A dla biznesu nie tylko trasa, ale i czas jest bardzo ważną informacją. Bo w ten sposób można dopasować godziny otwarcia sklepu do okresów, kiedy najwięcej osób przechodzi ulicą.
O tym, jak wiele można dowiedzieć się o ruchu mieszkańców miast, pokazuje T-Systems - firma na bieżąco widziała, jak rozkłada się ruch po zamknięciu Mostu Łazienkowskiego w Warszawie. - Można dokładnie sprawdzić, jak rozbudowa, zamknięcie czy budowa nowego mostu wpłynie na ruch w danym mieście - mówił z kolei Bogumił Latos z T-Systems podczas prezentacji systemu na imprezie Geomarketing Forum. Choć pewnie abonentom telekomów ciężko w to uwierzyć, to z każdym krokiem zmieniają budowaną przez firmy rzeczywistość. Bo to się po prostu przedsiębiorcom opłaca.
Gdzie postawić bank, a gdzie Biedronkę
Już niebawem - jak wskazują eksperci PwC - analiza zachowań klientów pomoże wybrać miejsce, gdzie stanie na przykład nowa Biedronka. Co ich skłania do takich prognoz? Koszty. Zła lokalizacja sklepu to dla sieci spory wydatek - przynajmniej 3 mln zł kosztuje sprzęt i instalacje, które trudno przenieść do innego sklepu. Podobne wydatki czekają również banki - przeniesienie oddziału to wydatek rzędu ok. 2 mln zł. Jak szacuje PwC, nawet połowa wszystkich placówek banków może być źle ulokowana. A korzystając między innymi z kart SIM i telefonów komórkowych, firma może wybrać lokalizację oddziału tak, by nie uszczuplić sprzedaży w innym lub dostosować jego wielkość i format do realnych potrzeb klientów i działań konkurencji.
Ale po analizę danych sięgać mogą nie tylko najwięksi i najbogatsi na rynku. Właściciel hotelu na egzotycznej wyspie może poznać najchętniej odwiedzane przez jego klientów turystyczne obiekty i zaoferować im płatny dowóz lub inne dodatkowe usługi. Zarządca infrastruktury kolejowej zlecił np. monitoring przejazdów kolejowych - do tego, by zmierzyć na nich ruch, nie potrzeba kamer ani człowieka.
W kolejce po dane operatorów stoją między innymi producenci wody pitnej, firmy oferujące wywóz odpadów, firmy telewizyjne czy nawet sprzedawcy karmy dla zwierząt.
I dlatego za analizę danych z kart SIM biorą się już wszyscy najwięksi gracze. T-Mobile ma wspomniany system Motion Logic, z kolei Orange rozwija usługę Orange Datavenue. Po dane sięga również największy włoski operator Telekom Italia, który rozwija My Data Store. Podobnie za oceanem - AT&T dzięki danym z kart wyliczyło, że Amerykanie stoją w korkach średnio 42 godziny rocznie.
Jak zapewniają wszyscy operatorzy - zebrane i analizowane dane są anonimowe. - Proces anonimizacji jest dwustopniowy. W pierwszej fazie usuwane są dane użytkowników i nadawany jest specjalny kod. W drugim kroku dane z kilku źródeł są łączone i nadawany jest im kolejny numer, by uniemożliwić dotarcie do jednostki - tłumaczył Robert Wachowski. Jednocześnie żadne dane nie opuszczają telekomu - a firmy korzystające z ich systemów mogą działać jedynie na opracowanych analizach.
Z reguły pozostawia się jedynie informacje o płci abonenta, wieku i jego kodzie pocztowym. Konieczność posiadania chociaż części danych powoduje, że z systemów analizowania dane kart SIM wypadają użytkownicy pre-paid (w ich przypadku poza pokonywaną trasą nie ma żadnej dodatkowej informacji) oraz abonenci firmowi (w ich przypadku z kolei adresy kodu pocztowego nijak się mają do tras, jakie pokonują).
Telefon - zdrajca w twojej kieszeni?
W jaki sposób można zbierać dane z telefonów komórkowych? Metod jest kilka i ich wybór zależy głównie od tego, jak szczegółowych informacji potrzebujemy.
Najmniejszą dokładność uzyskać można za pośrednictwem stacji bazowej z anteną - często widać je na masztach na obrzeżach miast. Za ich pomocą można lokalizować użytkowników z dokładnością od kilometra do nawet stu metrów. Jednak w przypadku wyznaczania np. tras autobusów tak niedokładna informacja niewiele daje. Wtedy z pomocą przychodzą mniejsze BTS-y (Base Transceiver Station, czyli właśnie stacje bazowe) mocowane na dachach lub wewnątrz budynków - w ich przypadku dokładność lokalizacji dochodzi do kilkudziesięciu metrów.
To jednak nie koniec możliwości - dokładniejsze informacje pozwala uzyskać lokalizacja przez GPS (od 5 do 50 metrów) lub połączenie GPS i nadajników BTS (dokładność do 10 metrów).
Karty SIM nie są w stanie dostarczyć bardziej dokładnych danych, ale można skorzystać z innego modułu w telefonie - WiFi. I to właśnie punkty dostępu do internetu służą do określania, jakimi ścieżkami poruszamy się w sklepach. Co można zrobić z informacjami o tym, które miejsca w galerii, sklepie są najczęściej i najdłużej odwiedzane? Przede wszystkim pozwalają realnie ocenić wartość lokalu. Im popularniejszy rejon galerii, tym wyższy czynsz. Dodatkowo sprzedawca jest w stanie ustalić, ile czasu spędzają w jego sklepie klienci i poznać miejsca, w których przebywają. To z kolei pozwala np. na zmianę ustawienia towarów. Najczęściej okupowane półki można ustawić koło siebie, by oszczędzić czas klientów lub świadomie je rozdzielić, by przetrzymać kupującego dłużej w sklepie. W ten sposób można również określić, gdzie powinny stać promocyjne produkty.
Przykładowe opracowanie danych z punktów dostępu WiFi podczas imprezy w centrum konferencyjnym. Na planie zaznaczono najchętniej odwiedzane sceny i trasy użytkowników. Można zauważyć, że jedno z miejsc cieszyło się największym zainteresowaniem, a użytkownicy przechodzili dalej wybierając głównie prawe wejście. Organizator następnego dnia może na przykład lepiej oznaczyć drugie wejście, by rozładować tłok
Źródło: Opendatacity.de
Wśród metod pozyskiwania danych z naszych komórek nie ma skuteczniejszej, niż punkty dostępu do sieci WiFi. To wcale nie oznacza, że nie ma technologii, które potrafią wskazać nasze położenie z dokładnością do jednego metra. Pozwoliłoby na to na przykład połączenie WiFi i systemu kamer z rozpoznawaniem twarzy. Warto jednak przypomnieć, że zbieranie tego typu danych jest już działaniem nielegalnym.
Wśród innych - legalnych - możliwości są na przykład fotokomórki (wykrywające każdy ruch), kamery termowizyjne (umożliwiające odróżnienie rodzica z dzieckiem od osób w parze albo spacerowicza z psem), czujniki ciepła (działające podobnie jak kamery termowizyjne) czy czujniki pyroelektryczne (działające na podczerwień).
Trasa do pracy niczym odcisk palca
Czy faktycznie jednak te informacje z kart SIM są anonimowe? Do momentu, w którym leżą zakodowane na bezpiecznych serwerach operatorów - tak. Jeżeli jednak trafiłyby w niepowołane ręce to sprawa nabiera zupełnie innego obrotu. Zespół z amerykańskiego Massachusetss Institute of Technology przez półtora miesiąca analizował dane 1,5 miliona użytkowników telefonów. I wykazał, że codzienna trasa człowieka jest w zasadzie niczym odcisk palca. Naukowcom udało się zidentyfikować 95 proc. zupełnie anonimowych użytkowników na podstawie kilku informacji o trasach pokonywanych w ciągu dnia. Inne badania potwierdzają, że identyfikacja "anonimowego abonenta" jest możliwa i wskazują, że udaje się to w przypadku od 35 do 88 proc. danych.
International Transport Forum - działające przy OECD - uważnie przygląda się technologii analizowania danych i w transporcie i ruchu ulicznym. I chociaż tematyka Big Data to ogromna szansa dla branży, ITF stoi na stanowisku, że bez odpowiedniego zabezpieczenia obywateli nie może być mowy o powszechnym i swobodnym wykorzystaniu danych.